Przejeżdżam po plecach małej, ciemnej kulki, bawiąc się jego sierścią. Kiedy przejeżdżam w górę, kolorowe włoski unoszą się i sterczą na wszystkie strony, więc od razu zjeżdżam dłonią w dół, z powrotem tworząc miękką taflę. I tak w kółko. Ja mam zabawę, a Max zapewne bardzo przyjemny masaż. Widok jego niewielkiego pyszczka na moich nogach za każdym razem niezwykle mnie porusza. Nie przebywam z nim zbyt często przez to właśnie, że potrafi obudzić we mnie takie emocje. Staję się wrażliwy i trudno mi to ukryć. To dla mnie przeżycie nie do opisania. Taka mała istotka, która ufa ci w stu procentach. Powierza ci swoje życie, bo nie bardzo ma wyjście, a jednak mógłby kulić się w kącie, a nie pozwalać mi się dotykać. To naprawdę miłe, że jest ktoś oprócz Alice i Marthy, kto nie widzi we mnie tego złego Jamesa, który tylko się rządzi i nie ma w sobie za grosz uczuć. Mały Max, który nie boi się ufać mi bezgranicznie.

– Słodko razem wyglądacie – mówi moja ukochana, trzymając przed twarzą telefon.

Zapewne zakradła się tutaj tak cicho, że nawet jej słyszałem i przyłapała mnie na chwili słabości, a co gorsza jeszcze uwieczniła to na zdjęciu. Ale to przecież żaden wstyd, że potrafię zaprzyjaźnić się ze zwierzakiem.

– Wyślę do Marthy.

– Najpierw pokaż.

– Nie, bo usuniesz – odpowiada, stukając kilkukrotnie w ekran.

– To pokaż z daleka, nawet go nie dotknę.

– Za późno – mówi, chowając komórkę w kieszeni i wracając na kanapę.

Kładzie swoje nogi na mnie, tuż obok Maxa, patrząc na mnie wyczekująco. Pozostawiam jedną dłoń na piesku, a drugą przenoszę na jej stopę. Z zadowolonym uśmieszkiem sięga po książkę i powraca do lektury. Takie spokojne chwile są dla mnie piękne i nietypowe. Może dlatego, że w moim rodzinnym domu nigdy nie było tak, by rodzice po prostu spędzali ze sobą czas; nawet robiąc co innego, ale obok siebie. Przez co ja nie wyobrażałem sobie, że mogę przeżywać takie momenty. A teraz siedzę tu, z najważniejszą osobą w moim życiu, pochłaniającą historię życia jakiejś aktorki, której nawet nie kojarzę. Uwielbiam ją taką zamyśloną, skupioną. Właściwie uwielbiam ją każdą. Lubię tak najzwyczajniej w świecie siedzieć i na nią patrzeć. Jej widok sprawia, że ogarnia mnie spokój, a wszystkie problemy są znacznie mniej istotne.

– Kurwa jego mać! – krzyk Douglasa i trzaśnięcie drzwiami sprawia, że oboje zrywamy się z kanapy.

Próbuję jakoś zareagować, wyjść z salonu, zapytać o co chodzi, ale mój przyjaciel wpada do pokoju tak wściekły, jak jeszcze nigdy w życiu. W głowie mam taką gonitwę myśli, że nagle brakuje mi języka w gębie. Co się stało? Mike? Lara? O co chodzi?

– Jebany, pierdolony Keith!

– Co się stało? Keith zostawił Jenny? – pyta Alice, która najwyraźniej zachowała o wiele większy spokój i trzeźwiejszy umysł niż ja.

– No, tylko by, kurwa, spróbował! Po tym co jej zrobił!

– A co jej zrobił? – dopytuje.

– Dziecko, kurwa! Moja siostra jest w ciąży, ba, ona za chwilę rodzi. Jebane dziewięć miesięcy chodzi z brzuchem i nikt tego nie zauważa!

– Och, myślałam, że zaczęła się luźniej ubierać, bo zmieniła styl. – Rzuca Alice, bardziej „głośno myśląc" niż zwracając się do Douglasa.

– Zauważyłaś to i nic nie powiedziałaś?! – Pełen pretensji chwyta ją za ramiona i delikatnie nią potrząsa.

– Hej, hamuj się. – To pierwsze słowa, jakie udaje mi się z siebie wydobyć.

Dream Biggest #3 ✔ 18+Where stories live. Discover now