Rozdział 35

142 17 0
                                    

James

Ten dzień to taki promyk słońca, wyglądający zza ciężkich chmur. Jest ważny i powinien być radosnym świętem, więc choć daleko mi do wspaniałego nastroju, postanowiłem założyć maskę i zrobić wszystko, by Alice czuła się dziś tak, jak powinna. Szczęśliwa, kochana, najwspanialsza i najważniejsza. Staram się, by każdego dnia tak się czuła, ale jej urodziny to doskonała okazja, żeby jeszcze bardziej uświadomić ją w tym, jak jest wyjątkowa.

Ona zwykle bardzo się przykłada, zaskakuje mnie, a ja tylko zabieram ją do restauracji i wręczam upominek. Planowałem przygotować coś większego dopiero na jej ćwierćwiecze, ale życie jest tak cholernie nieprzewidywalne, że postanowiłem zaskoczyć ją już teraz, a nie zwlekać kolejne dwa lata.

Obojgu nam przyda się chwila przerwy w pięknym otoczeniu. Początkowo chciałem obrać za cel miasto z ciekawą historią, pozwiedzać muzea, przespacerować się uliczkami, ale znów musielibyśmy się kryć, a gdyby ktoś nas rozpoznał, mógłby zacząć zadawać niezręczne pytania ze względu na sytuację, w której znalazł się nasz zespół. Dlatego ostatecznie wynająłem domek na odludziu z lasem po jednej stronie i łąką po drugiej.

Właśnie skończyłem pakowanie wszystkich przydatnych rzeczy do kufra, więc wracam do domu. Alice siedzi na kanapie zatopiona w lekturze Wody dla słoni, której egzemplarz otrzymała od swojej mamy w ramach prezentu urodzinowego. Oprócz tego dostała jeszcze dwa inny tytuły, ale w drodze losowania pod tytułem „co przeczytać najpierw?", padło na książkę Sary Gruen.

Słysząc, że się zbliżam, moja kobieta unosi głowę i uśmiecha się, nieprzesadnie wesoło, ale szczerze.

– O której iść się przebrać? – pyta.

Jest stosunkowo wcześnie, a ona pewnie przygotowała na ten dzień piękną suknię wieczorową, którą założyłaby idąc ze mną na kolację.

– Właściwie mogłabyś już teraz – odpowiadam, siadając na fotelu.

Alice unosi brwi, patrząc na mnie podejrzliwie. Srebrną zakładką z kryształkami, którą swoją drogą kupiłem jej na poprzednie urodziny, zaznacza miejsce, w którym przerwała czytanie i odkłada książkę na stolik przed sobą.

– Trochę wcześnie, ale skoro tak – mówi, podnosząc się i wkładając stopy w miękkie kapcie.

– I nie przykładaj się za bardzo. To znaczy, załóż coś wygodnego. – Polecam. – A, i książkę też możesz zabrać, przyda ci się.

– Słucham? – pyta, a jej uśmiech zdecydowanie się poszerza.

Wstaję z fotela, łapię ją za dłoń i przyciągam do siebie. Składam pocałunek na jej czole i mówię, żeby nie zadawała zbyt wielu pytań, tylko robiła to, o co proszę.

– Jak zwykle. – Mruczy żartobliwie.

Kilka minut po tym jak zniknęła za drzwiami sypialni, przychodzi do kuchni, ubrana w luźne dresowe spodnie i nieco za duży T-shirt.

– Nie musiało być aż tak swobodnie. – Komentuję, unosząc głowę znad telefonu komórkowego.

– Serio? – pyta nieco oburzona, ale nie czeka na moją odpowiedź, tylko wraca do sypialni.

Kiedy pokazuje mi się kolejny raz, wygląda zdecydowanie lepiej. Jeansy i bluzka podkreślająca jej kształty to dobry wybór. Aprobuję jej strój uniesieniem kciuka w górę, a gdy ona pyta mnie, czy nie widziałem jednej z jej ulubionych, szarych koszulek, wzruszam ramionami, choć doskonale wiem, gdzie się znajduje – w torbie z ciuchami na przebranie, które przygotowałem dla nas na jutro.

Dream Biggest #3 ✔ 18+Where stories live. Discover now