Rozdział 14

153 20 0
                                    

James

Od kiedy zmieniliśmy dawną sypialnię rodziców Alice w studio, rzadko przebywam w innych pomieszczeniach. Nigdy szczególnie się nie przywiązywałem, więc jest mi bez różnicy, gdzie mieszkam. Cała otoczka mogłaby być inna i nie byłoby to dla mnie zbyt ważne, ponieważ to w studiu czuję się jak u siebie.

Dla większości społeczeństwa salon jest sercem domu, dla mnie jest nim pokój pełen instrumentów i sprzętów. Nie wyobrażam sobie, bym mógł kiedykolwiek mieszkać w zwyczajnym domu. Dusiłbym się i uciekał kilka kilometrów, by posiedzieć z gitarą. Tymczasem mogę to robić tutaj i to piękne. A co najlepsze, moja miłość podziela moją pasję i razem spędzamy czas na tworzeniu muzyki. Nie mógłbym prosić o więcej.

Dzisiaj Alice niestety nie może mi towarzyszyć, ponieważ odwiedza swojego dziadka w szpitalu. Jesteśmy razem od tylu lat, a ja widziałem tego człowieka jedynie na pogrzebie pana Daniela. Relacje mojej narzeczonej z jej dziadkami nie są najlepsze i właściwie sam nie wiem, czy z jej wizyty wyniknie cokolwiek dobrego.

Żeby nie rozmyślać o tym, co właśnie robi Alice, próbuję ułożyć nową melodię. Kilka dni wcześniej jedna zabłąkała mi się w głowie, a ja czym prędzej sięgnąłem po telefon i nagrałem jak nucę niedługi fragment. Teraz dogrywam dalszy ciąg, powoli wymyślając tekst.

Nie mam żadnej reguły pierwszeństwa, jeśli chodzi o tworzenie utworów. Czasami wymyślę kilka zdań, a innym razem, tak jak teraz, to melodia niespodziewanie zabrzmi w mojej głowie. Natchnienie przychodzi samo i zawsze na nie czekam. Żaden z kawałków The Shrimp nie został stworzony „na siłę", żeby wypełnić czas. Jeśli uznalibyśmy, że nagraliśmy już wszystko, co mamy do przekazania na danej płycie, a trwałoby to jedynie pół godziny, to po prostu puścilibyśmy to w świat. Przy naszej obecnej sławie możemy sobie pozwolić na wiele, to fakt, ale już od początku nagrywaliśmy tyle, ile chcieliśmy i ani nuty więcej.

Podnoszę się zza perkusji, na której trochę pograłem. Dawniej zajmowałem się jedynie grą na gitarze, ale przez tyle lat tworzenia muzyki na poważnie, niemal samoistnie nauczyłem się gry na innych instrumentach. Oczywiście nie porównuję tego, co robię, do umiejętności moich znajomych, ponieważ przy nich jestem prawdziwym amatorem. Po prostu często nakierowuję ich na to, czego oczekuję, a oni dodają co nieco od siebie i dzięki temu osiągamy świetne efekty! Najczęściej ukierunkowuję właśnie Douga, bo i on jest najbardziej otwarty na moje propozycje; nieraz mam pewne wymagania, co do basu, ale nauczyłem się najpierw sprawdzać, co zaoferuje Mike i wtedy ewentualnie go poprawiać, co jednak nie zdarza się często, z kilku względów...

Sięgam po telefon tylko po to, by sprawdzić, która godzina. Dopiero piętnasta, Alice wyszła ledwo czterdzieści pięć minut temu, a ja już zdążyłem się za nią stęsknić. To wspaniałe, że mimo tylu godzin, które spędzamy razem, nie mamy siebie dość. Jesteśmy siebie głodni, spragnieni.

Nie mogę się doczekać dnia, w którym przysięgą przypieczętujemy nasz związek, a to już coraz bliżej. Szczerze mówiąc niewiele wiem na temat tego, jak będzie wyglądała nasza sala ani jakie niespodzianki zostaną przygotowane dla gości. Postanowiliśmy nie dokładać sobie obowiązków i wynajęliśmy organizatorkę wesel. Choć wiem, że tak naprawdę Alice macza swoje palce w planowaniu, ale to przecież jeden z najważniejszych dni w jej życiu, który pewnie wyobrażała sobie na milion sposobów. Dla mnie liczy się tylko to, bym był tam ja i ona. Reszta to dodatki.

„I jak idzie?" Wysyłam wiadomość do Alice, choć wcale nie liczę, że mi odpowie, bo pewnie znajduje się na sali. Z każdą chwilą coraz bardziej żałuję, że zostałem w domu... Co prawda moja narzeczona nie pojechała sama, ponieważ towarzyszy jej Matt, ale to zupełnie mnie nie pociesza. Totalnie nie ufam temu człowiekowi.

Dream Biggest #3 ✔ 18+Where stories live. Discover now