~~28~~

661 28 8
                                    

-P2, P2, Annabeth! Świetna robota! Wasz pierwszy dublet w tym sezonie!

-Powinnam robić to co wyścig - mruknęła w odpowiedzi dziewczyna, lecz w głębi siebie cieszyła się. Był to jeden z jej najlepszych wyników w sezonie. Zdobyła niewielką przewagę nad Lando, a Max doganiał Lewisa. Po tym weekendzie na pewno mogli być z siebie zadowoleni i optymistycznie nastawieni na kolejny weekend.

Zjechała do alei serwisowej. Wysiadła z bolidu. Podszedł do niej Max, przybił z nią piątkę, po czym przytulił, przyprawiając dziewczynę o przewrót wnętrzności i lekki dreszcz. To dlatego, że nie lubisz się przytulać, dopowiedziała sobie dziewczyna.

Wywiady. Podium, na którym towarzyszył im Lewis, którego Annabeth wyprzedziła na samej końcówce wyścigu, ku swojej dzikiej satysfakcji.

Po całej zabawie na podium Max i Annabeth udali się do garażu. Dziewczyna chciała już opuścić całe to zbiegowisko ludzu i odpocząć gdzieś choć chwilę, gdy nagle mechanicy doskoczyli do nich i zaczęli śpiewać sto lat. Ktoś przyniósł tort. Chwilę zajęło Annabeth zrozumienie, że jest dziś 30 września i Max ma urodziny. Chciała się usunąć na bok, lecz Holender złapał ją za rękę i nie pozwolił jej odejść.

-Ty też świętujesz, geniuszu - rzucił do niej - miałaś urodziny wczoraj.

Annabeth kompletnie o tym zapomniała. Dla niej urodziny były tylko datą mówiącą ci, że jesteś coraz bardziej stary i niedługo kopniesz w kalendarz.

-No dobra, niech wam będzie.

Po odsłuchaniu piosenki wzięli po kawałku tortu i usiedli w rogu garażu.

-Kiedy Hamiltona wyprzedziłaś? - zagadnął dziewczynę Max - nie widziałem jeszcze powtórek.

-Ostatnie okrążenie - odparła Annabeth, lekko się uśmiechając - niech sobie kretyn nie myśli, że zawsze będzie mnie pokonywał.

Max zaśmiał się, lecz po chwiii spoważniał. Spojrzał na dziewczynę.

-Jak u ciebie ostatnio? Tak ogólnie.

Annabeth westchnęła. Chłopak miewał tendencje do nadopiekuńczości, której powodu dziewczyna nie rozumiała.

-Jest okej.

-A tak serio?

-Czemu zakładasz od razu, że ma być źle?

-Upewniam się. Nie przesadzasz już z lekami?

Annabeth westchnęła i przymknęła oczy. Do czasu, gdy leki od psychiatry zaczęły działać tak jak powinny, minęło mnóstwo czasu. Czasami, sfrustrowana brakiem efektów i coraz gorszym samopoczuciem, brała kilkakrotnie wiekszą dawkę tabletek, niż powinna. Przynosiło to absolutnie odwrotny skutek niż zamierzony. Max dowiedział się o tym (i o paru innych rzeczach) w trakcie ostatniej przerwy między sezonowej, kiedy to strasznie nie pozwalał jej czuć się samotnie po zerwaniu z Charlesem. Na zewnątrz pokazywała, że absolutnie nie potrzebuje jego pomocy i towarzystwa, ale tak naprawdę nie miała nic przeciwko bliskości z Holendrem.

-Anmabeth - wyrwał ją z zamyślenia chłopak. Dłonią odwrócił jej twarz w swoją stronę i spojrzał w jej oczy. Dziewczyna nie odwróciła wzroku i pewnym tonem odparła.

-Nie, nie robię już nic z tych rzeczy.

Bo taka była prawda. Dla niego chciało jej się żyć. Oczywiście nigdy by mu tego nie powiedziała, nawet przed sobą tego nie przyznawała. Nie chciała uzewnętrzniać swoich emocji. Szczególnie po tym, co spotkało ją z Charlesem.

Maz pokiwał głową. Niespodziewanie złapał ją za rękę i odsunął rękaw. Kilka ledwo widocznych, starych blizn.

-To dobrze - odparł tylko, po czym puścił ją i odsunął się trochę. Annabeth spuściła wzrok na ziemię. Ten chłopak zrobił dla niej więcej niż ktokolwiek inny, a ona nawet mu za to nigdy nie podziękowała.

-Chciałbyś może... - zaczęła niepewnie - wpaść do mnie wieczorem? W sensie... nie wiem, może nie chcesz, nie narzucam ci niczego...

Max spojrzał na nią. Źrenice miał nieco większe niż zwykle.

-W sensie... Jak nie chcesz to powiedz... Boże, nic nigdy nikomu nie proponowałam.

-Jest okej, z chęcią przyjdę - odparł Max z dość dużą dawką entuzjazmu.

-To... To fajnie - rzuciła Annabeth, nadal nie wierząc, że zdobyła się na to. Oboje uśmiechnęli się do siebie.

***

W ciągu kilku godzin Annabeth zdążyła już zapomnieć o planowanym spotkaniu. Dlatego gdy usłyszała pukanie do drzwi, dostała lekkiego zawału, szczególnie, że jej włosy były rozpuszczone i w dość mocnym nieładzie oraz miała na sobie szeroką bluzę i dresy. O Max'ie przypomniała sobie dopiero w momencie, gdy otworzyła mu drzwi. Nieświadomie zaczęła się rumienić, bo wyglądała jak menel, a przed Holendrem chciała wyglądać wmiarę ładnie... Nie, czekaj, cofnij. Na niczym takim jej nie zależało.

Na szczęście chłopak wyglądał prawie tak samo jak ona. I nie skomentował nic odnośnie jej wyglądu, więc jak na razie wszystko było dobrze.

-Hej, hej - rzucił chłopak i wszedł do jej pokoju jak do siebie - to co, może obejrzymy film?

-Eee... Spoko, możemy - odparła Annabeth. Było jej to na rękę, bo sama nie wiedziała, co niby mieliby robić. Wzięła swojego laptopa i usiadła na łóżku. Max zajął miejace tuż obok niej, poczuła jak ich nogi się stykają. Subtelnie odsunęła się, żeby mieć swoje 20 centymetrów bezpieczeństwa.

-Jakiś pomysł na film? - zapytał Max - jako że jesteś kobietą, daję ci pierwszeństwo wyboru - dodał z szarmanckim uśmiechem.

-Dzięki, wiesz - mruknęła dziewczyna. Po chwili zastanowienia włączyła Zemstę Sithów.

-Nawet nawet - skomentował jej wybór Holender.

-Nie waż mi się obrażać Gwiezdnych Wojen - fuknęła na niego Annabeth. Max zaśmiał się, na co dziewczyna automatycznie się uśmiechnęła.

Nie rozmawiali podczas oglądania filmu. Annabrh odezwała się tylko po to, żeby powiedzieć razem z bohaterami This is where the fun begins oraz Another happy landing. Nie mogła powstrzymać się od tego. Max tylko uśmiechnął się z pobłażaniem.

Około połowy filmu dziewczyna zaczęła odczuwać narastające zmęczenie. Jej powieki ciążyły jej coraz bardziej, aż wreszcie wycieńczenie wygrało z nią i zasnęła. Jej głowa bezwładnie opadła na ramię Maxa, który szybko spojrzał na nią, zaskoczony, lecz po chwili uśmiechnął się. Powoli objął ją ramieniem i przytulił do siebie. Oparł swoją głowę na głowie dziewczyny.  W tym momencie nie wybierał się nigdzie. Mógł tak siedzieć w nieskończoność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, ssakova wreszcie powróciła z przedostatnim rozdziałem tej oto pseudo książki.
Mam nadzieję, że już niedługo uda mi się wyprodukować dla was kolejny (ostatni!) rozdział.
Dajcie znać czy wam się podobało <3.

~SarkastycznySsak

𝐑𝐨𝐚𝐝 𝐭𝐨 𝐠𝐥𝐨𝐫𝐲 {𝐅1 𝐟𝐚𝐧𝐟𝐢𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧}Where stories live. Discover now