~~2~~

1.3K 53 52
                                    

Srebrny bolid przemknął niczym błyskawica przez długą prostą startową na torze Spielberg w Austrii. Annabeth obserwowała przebieg wyścigu z trybun. Mieszkała w mieście obok toru Spielberg, więc nie musiała się wybierać daleko, aby obejrzeć go na żywo.

Jej tata obiecał, że po zakończeniu roku szkolnego zabierze ją na wyścig. Było to spełnienie marzeń Annabeth.

Tak więc siedziała na trybunach i patrzyła jak zahipnotyzowana w bolidy przemykające jej niemalże pod nosem. Inne dziewczyny w jej wieku zapewne zanudziły by się tu na śmierć - ona była w siódmym niebie.

Jeżeli chodzi o przebieg wyścigu, to Srebrne Strzały niewątpliwie królowały. Annabeth po cichu liczyła na to, że może tym razem wygra Vettel - no, ale nie tym razem.

Annabeth zaczęła obserwować pit lane. Setki ludzi siedzących w boxach, trzymających kciuki za kierowców... Nie mogła stłumić myśli, że być może kiedyś będzie tego częścią. Że wsiądzie kiedyś do któregoś z bolidów, ustawi się na starcie, będzie czekała na zgaśnięcie czerwonych świateł... Być może stanie na podium, wysłucha hymnu swojego kraju, uniesie swój puchar do góry, pokazując go wiwatującemu w dole zespołu, a następnie dostanie porządny szampanowy prysznic. Uśmiechnęła się. Na razie była tylko w gokartach. Nie można było jeszcze niczego przewidywać.

***

-Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! - zaśpiewała cała grupa młodzieży ze szkółki kartingowej.

W oczach Annabeth zalśniły łzy wzruszenia. Dzisiaj był 29 września 2015 roku - jej czternaste urodziny, kompletnie o nich zapomniała!

Lecz nie zapomnieli jej znajomi z gokartów.

Michael, tak, jej największy wróg, przyniósł do stolika, przy którym wszyscy siedzieli, wspaniały tort. Annabeth uśmiechnęła się. Pomyślała życzenie i zdmuchnęła świeczki.

Kierownik szkółki pokroił tort i po chwili wszyscy się nim zajadali. Był doprawdy wspaniały. Był o smaku ulubionym smaku Annabeth - kawowym.

Annabeth nie wyobrażała sobie szczęśliwszego dnia w jej życiu. Wspaniały tort, życzenia od wszystkich, luźne rozmowy ze znajomymi - dzień idealny. Nawet Michael powstrzymywał się dzisiaj od wkurzania jej.

Gdy wróciła do domu, czekała tam na nią jedynie jej ojciec - mama była na wyjeździe służbowym, a Kylie nie przejmowała się czymś takim jak urodziny siostry.

Ojciec podszedł do niej i przytulił ją. Następnie złożył jej życzenia i wręczył jej prezent. Annabeth odpakowała go, po czym nieomalże krzyknęła z radości. Prezentem była czapka z daszkiem Red Bull Racing - zespołu, w którym jej idol Sebastian Vettel zdobył cztery mistrzostwa. Ludzie, którzy nie są fanami Formuły 1 zapewne spojrzeli by teraz na nią jak na idiotkę, lecz ona nie przejmowała by się tym. Założyła czapkę i uśmiechnęła się. Tata odwzajemnił jej uśmiech.

Koło godziny 19 do Annabeth przyszła jej przyjaciółka, Yvonne. Resztę wieczoru siedziały w pokoju Annabeth, gadając, oglądając filmy, po prostu miło spędzając czas. Atmosfera ta lekko się zepsuła, gdy Yvonne spytała się:

-To jak z twoją karierą w Formule 1?

Annabeth zaśmiała się.

-Kobieto, jeżdżę dopiero w gokartach. Jestem dziewczyną. I ty mnie sobie wyobrażasz w Formule 1?

-Tak - odparła bez wachania jej przyjaciółka - przecież świetnie jeździsz.

-Formuła 1 i gokarty to dwa różne światy.

Yvonne wzruszyła ramionami.

-Być może. Ale nie poddawaj się. Według mnie możesz osiągnąć bardzo dużo. Możesz być jak oni - wskazała palcem na zdjęcia kierowców na tablicy Annabeth.

Annabeth spojrzała na zdjęcia. Zostanie kierowcą Formuły 1 od zawsze było jej marzeniem. Miała możliwości, aby to osiągnąć, a jednak nie wierzyła, że może się to udać.

Nie chcąc dłużej o tym rozmawiać, zmieniła temat.

***

-Zespół w Formule 2 zaproponował ci miejsce?!! - krzyknęła Yvonne, prawie dusząc się łykiem herbaty wziętym chwilę temu - znaczy, to świetnie, mówiłam że ci się uda! Super, co nie? Cieszysz się, prawda?

-Nie wiem, Yvonne - odparła Annabeth - niby to świetna wiadomość, ale... - głos ugrzązł jej w gardle.

Kilka miesięcy temu jej ojciec zmarł. Całe życie Annabeth zawaliło się. Czuła się, jakby straciła całą rodzinę.

Jednakże nie mogła sobie pozwolić na chwile słabości. Miała już 17 lat i szansę na karierę w motorsporcie, o czym od zawsze marzyła. Od śmierci ojca zaczęła się przykładać do jazdy jeszcze bardziej, starała się, jak mogła. Chciała to zrobić dla swojego taty - dostać się do Formuły 1, wygrać mistrzostwo...

-Musisz przyjąć tą ofertę! - powiedziała Yvonne, umyślnie odciągając myśli Annabeth od śmierci taty - przecież właśnie po to jeździsz w gokartach, no nie? Żeby dostać się do Formuły 1.

-No tak, tak... - westchnęła Annabeth - ale to nie takie proste jak ci się wydaje.

-Domyślam się - odparła Yvonne - no ale nie mów mi, że boisz się jeździć.

-No raczej, że nie! - krzyknęła Annabeth. W tym roku miała już za sobą kilka startów w innych seriach wyścigowych, więc znała już smak prawdziwego ścigania się.

-Więc włączysz komputer, wejdziesz na maila i ładnie odpiszesz im na propozycję jazdy. No nie?

Annabeth biła się z myślami. Co, jeżeli nie da rady? Jeżeli to nie dla niej? Co jeśli... Nie. Stop. Musiała się ogarnąć.

Usiadła przed monitorem komputera, otworzyła pocztę. Na samym szczycie nadal widniała wiadomość od zespołu Carlin - więc to działo się naprawdę. Złapała kątem oka wzrok przyjaciółki - patrzyła na nią z lekką dumą, w końcu przyjaźniła się z dziewczyną, która być może będzie jeździć w F2.

Przeczytała jeszcze raz maila. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Nadal do niej to nie docierało - jakiś zespół zainteresował się nią, i złożył jej propozycję jazdy.

Wreszcie zdobyła się na odwagę i kliknęła "Odpowiedz". Pisała maila dość długo, starała się pisać elegancko, specjalnie dobierać słowa. Yvonne raz po raz zaglądała jej przez ramię i czytała treść wiadomości.

Kiedy wreszcie skończyła, natychmiast kliknęła "Wyślij", żeby jej mózg nie miał czasu na wytknięcie jej stu argumentów "Dlaczego nie powinnaś tego robić".

Mail został wysłany.

A przed Annabeth otworzyły się nowe możliwości i nowy rozdział w życiu.

𝐑𝐨𝐚𝐝 𝐭𝐨 𝐠𝐥𝐨𝐫𝐲 {𝐅1 𝐟𝐚𝐧𝐟𝐢𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧}Where stories live. Discover now