~~18~~

765 24 22
                                    

Annabeth otworzyła oczy, obudzona przez śpiew ptaków rozlegający się za oknem. Przetarła oczy i rozejrzała się sennym wzrokiem po pokoju. Zbliżał się koniec jej pobytu w Monako, już niedługo będzie musiała wrócić do swojego życia kierowcy F1.

Nie do końca wiedziała, czy cieszy się z tego. Wakacje były jej ucieczką od stresu związanego z jej karierą, czuła, że nareszcie trochę odżyła. Z drugiej strony, zaczęła już tęsknić za swoim zespołem, za bolidem, za tym wszystkim. Po prostu jej tego brakowało.

Dziewczyna nieśpiesznie wstała z łóżka i skierowała się w stronę łazienki. Przyśpieszyła jednak trochę swoje ruchy, gdy zobaczyła godzinę. Za 15 minut była umówiona z Yvonne, nie mogła sobie pozwolić na dość znaczne spóźnienie.

Szybko ogarnęła się, założyła ubrania, wzięła swój worek z rzeczami i szybkim krokiem wyszła z domu.

Umówiła się z Yvonne niedaleko plaży. Doszła na miejsce minutę po czasie.

-No nie, spóźniłaś się! - zażartowała Yvonne, przytulając przyjaciółkę na powitanie - wiesz ile ja tu musiałam czekać na ciebie?

-No wybacz, tak wyszło, już nigdy tak drastycznie się nie spóźnię - odparła ze śmiechem Annabeth.

Obie dziewczyny zaśmiały się i ruszyły na spacer po plaży.

Może i był to tylko kolejny zwykły spacer, lecz dla Annabeth nawet tak, wydawałoby się, zwykła rzecz znaczyła bardzo wiele. Przez ten cały czas, gdy nie miała kontaktu z Yvonne, była praktycznie ciągle sama. Może i nie przyznałaby się nikomu do tego, ale w głębi siebie czuła, że nie lubi samotności. Jednakże kreowanie image'u samotniczki zaszło u niej tak daleko, że nie zawsze rozpoznawała, co tak naprawdę woli.

Spacerowały tak dłuższy czas, rozmawiając o dosłownie byle czym. Po prostu miło spędzały czas.

To też bardzo Annabeth doceniała. Przez ciągle zabieganie i brak wolnego czasu, spowodowane karierą w Formule 1, Annabeth cały czas była podenerwowana, nie mogła spać w nocy, kłóciła się ze wszystkimi. Zapewne nie tylko ona zauważyła, jak bardzo zmieniła się, gdy usunęła na chwilę ze swojego życia coś, co ją stresuje. Stała się zdecydowanie bardziej otwarta i towarzyska. Ale to na nic, bo i tak zaraz wróci szara rzeczywistość, stresujące życie, i Annabeth znowu będzie męczyła się w swojej beznadziejnej osobowości, na którą nie miała tak naprawdę wpływu. Tak więc starała się cieszyć obecną chwilą.

Annabeth, rozmyślając o tym, nieświadomie zaczęła patrzeć się na Yvonne. Jej przyjaciółka wyczuła to spojrzenie i też zwróciła ku niej swój wzrok, uśmiechając się lekko.

-Dziękuję - odezwała się po chwili Annabeth - dziękuję za to, że jesteś. Może to głupie, ale nawet taki zwykły spacer, wspólne spędzenie czasu, wiele dla mnie znaczy. Mam poczucie, że nie jestem sama. Za to ci dziękuję.

Yvonne uśmiechnęła się do niej i złapała ją za rękę.

-Nie musisz dziękować - odpowiedziała - zrobiłabym wszystko dla osoby, którą kocham.

Annabeth nie spodziewała się tej odpowiedzi po swojej przyjaciółce. Popatrzyła na nią z lekką paniką w oczach i wyjąkała:

-A-ale... Yvonne... J-ja...

-Rozumiem. Wiem co chcesz powiedzieć. - przerwała jej szybko, puszczając jej dłoń i odsuwając się trochę - nie czujesz nic do mnie. No tak, głupia ja... Naprawdę myślałam że ktoś odwzajemniłby moje uczucia? Hah, zabawne....

-Yvonne... Ja... Przepraszam...

-Nie przepraszaj. Nie mam problemu. Po prostu, po tym jak naprawiłyśmy swoją znajomość, po tym wspólnie spędzonym czasie w te wakacje, niepotrzebnie zrobiłam sobie nadzieję... Nieważne. To było bez sensu.

𝐑𝐨𝐚𝐝 𝐭𝐨 𝐠𝐥𝐨𝐫𝐲 {𝐅1 𝐟𝐚𝐧𝐟𝐢𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧}Kde žijí příběhy. Začni objevovat