45. Znowu razem

385 21 29
                                    

- Mniej czy więcej? - spojrzałam na Matczaka z brwią do góry

- Więcej - spuścił główne na dół - Ale ani słowa lekarzom!

- Debilu! Po pierwsze właśnie wyszliśmy ze szpitala. Po drugie musisz im mówić prawdę, to może być niebezpieczne - rzekła Daria kręcąc głową

- Aj tam - machnął ręką - Właśnie! Wspomniałem o lekarzach, ale mojej mamie też nie mówcie. Jakby się dowiedziała to... o Boże, kaplica!

- Spokojnie - zaśmiałam się na jego reakcje i słowa - Nie powiemy nikomu... chyba, że to się powtórzy idioto, to wtedy żałuj, że cokolwiek mówiłeś

Matczak się już nie odezwał tylko wyszczerzył oczy, patrzył się w podłogę. Szliśmy właśnie do domu Maty. Jego rodzice powiedzieli, że jak Matczak dostanie wypis ma przyjść do domu, a mnie i Darie zapraszają w ramach podziękowania na obiad

- Daleko masz tą chatę? - mruknęła już dość zmęczona szatynka - Nogi mnie napierdalają już. Idziemy już z 10 minut

- A długo jechaliście karetką?

- No z 15 minut, lub 20. Ale, co to ma do rzeczy? - westchnęła stając na chwile Daria

- No to tak, daleko - mruknął Mata i zaczął iść nie czekając na Darie, i na mnie

- Gdzie tak pędzisz Gazelo? - spytałam się gdy dogoniliśmy blondyna - Zdążymy na obiad

- No ale jeszcze se trochę pochodzimy. Można przyspieszyć tempo - odparł wzruszając ramionami

***

- Widzę! Kurwa to ten dom - krzyknęła uradowana szatynka - W końcu. Tam... właśnie tam! Zrobię regenerację nóg, szybciutko kochani. Lecimy!

- Jesteś pewna, że w tym szpitalu się niczego nie najadła? - szepnął mi do ucha Michał, patrząc na skaczącą Darie

- Nie spała całą noc przez niewygodny taboret - westchnęłam w jego stronę - To może być spowodowane trybem „Jebne tigerka i będzie git"

- Piła tigera?

- Nawet dwa - pokazałam palcami daną liczbę - Dogońmy ją. Padam z głodu

Gdy doszliśmy do budynku weszliśmy przez drzwi wejściowe. Do moich nozdrzy dostał się zapach typowego polskiego obiadu, takiego na jaki mam akurat ochotę. W skrócie idealnie

- Jesteście! - między czasie oglądania domu usłyszeliśmy radosny głos mamy Maty - No nareszcie! Tyle na was czekałam, obiad na stole. Chodźcie

- Mamo - mruknął Matczak i poszedł za mamą. Ja i Daria jedynie zaśmiałyśmy się pod nosem i zmierzałyśmy tuż za nimi

- Oj... No co ty chcesz? - skarciła go wzrokiem - Przestań wydziwiać. Siadajcie

- A tato? - spytał się Michał

- Zaraz przyjdzie, jeszcze w pracy jest. Ale nie traćmy czasu. Zacznijmy! - uśmiechnęła się pokazując nam miejsca

- Spróbuje wszystko - powiedziała Daria ze szczęściem w oczach - Muszę

- Ależ jedz! Nikt ci nie broni Daria. Siadajcie

Każdy usiadł przy stole. Ja zasiadłam między Matczakiem a jego mamą. Nie wiem czy powinnam siadać między matką, a synem ale panie Arletta sama mi zaproponowała to miejsce

- Ale dobra ryba! - ucieszony Matczak wziął kolejnego gryza potrawy

- Dziecko, to jest Dewolaj. Kurczak - odparła załamana pani Matczak - A wam dziewczyny? Smakuje?

PAPIEROSY I CHANEL | Fukaj || ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now