21. Hej! Najlepszego!

718 30 58
                                    

- Co ja mam ubrać? Coś oficjalnego czy raczej tak by było? - rzekłam do telefonu.

Za jakąś godzinę mam zjawić się w pracy z Darią gdzie będziemy pracować na kuchni. Nie wiedziałam co ubrać więc telefon do przyjaciółki to był najlepszy pomysł obecnie.

- Nie wiem. Coś czego ci nie żal. Weź se dresy, ten golf z napisem 80's na kołnierzyku i koszule w diabły tą by ci zimno nie było - odparła sama szukając czegoś do ubrania - Ja biorę dresy i fioletowy golf, będzie ciepło.

- Dzięki za zbawienie. To ja się ogarniam i będę zaraz. Przyjadę tramwajem - odparłam i pożegnałam się z przyjaciółką rozłączając się.

Ubrałam to co przygotowałam wcześniej. Poprawiłam włosy, które wcześniej wysuszyłam i zaczesałam do tyłu. Spięłam w koka i założyłam na nos okulary przeciw słoneczne.

Był dzisiaj 20 lipca. Czyli dzisiaj swoją imprezę urodzinową miał Fukaj. Z tylu głowy miałam fakt, że chłopak mnie nie zaprosił ale rozumiem, nie chciał mnie no to trudno.

- Mamo, ja się zwijam. Wrócę w nocy, albo będę nocować u Darii. - rzekłam zakładając moje czarne nike.

- Dobrze, miłej pracy! - pożegnała się ze mną a ja wyszłam z domu chowając telefon do kieszeni.

Mojego taty nie było w domu. Szczerze nie wiedziałam gdzie jest, czy w studiu czy gdzieś indziej pojechał. Ciężko było w sumie to stwierdzić.

Do domu weselnego miałam trochę drogi. Daria nie jechała ze mną bo pojechała autem wraz z zjem babcią, która w danym obiekcie jest szefową. Ja jechałam tramwajem słuchając muzyki SBM'u i patrząc za okno.

Gdy po jakiś 40 minutach w końcu mogłam opuścić tramwaj myślałam, że nie ustanę na nogach. Tak mi ścierpły, że było ciężko. Cały czas w jednej pozycji opierając się o szybę publicznego transportu.

Przeszłam się kawałek a już po chwili zauważyłam duży biało - beżowy dom. Na jego czele widniał napis „Dom Weselny". Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam tylnym wejściem przez czarne drzwi.

Nie byłam tu pierwszy raz więc mniej więcej wiedziałam gdzie idę. Popatrzyłam na białe drzwi i miałam dylemat w które wejść. Na lewo czy prawo. Wybrałam - prawe.

Nacisnęłam na klamkę a moim oczom ukazał się... magazyn z naczyniami. Zamknęłam szybko drzwi śmiejąc się do siebie i weszłam w kolejne, tym razem dobre i lewe drzwi.

Moim oczom ukazała się kuchnia. Była duża i miała biało-niebieskie ściany. Na środku były jakieś różne kuchenki czy inne zlewy i patelnie. Po lewej był duży stół przy, którym siedziały dwie starsze kobiety i Daria.

Uśmiechnęłam się do Darii, która zauważyła mnie jako pierwsza bo jako jedyna siedziała do mnie przodem. Dziewczyna odwzajemniła mój gest i już po chwili znajdowała się w moich ramionach w szczelnym uścisku.

- Dzień dobry! - skierowałam się do babci Darii oraz nieznajomej mi pani w podeszłym wieku.

- Witaj Magdalenko. - uśmiechnęła się do mnie kobieta - To jest pani Gosia, moja współpracowniczka. Nie krępuj się tutaj, Daria ci będzie pomagała. Dacie sobie rade. Jak będziesz chciała iść na górę zobaczyć za bar, to powiedz zawołamy kelnerkę i zaprowadzi cię.

Babcia Darii, pani Elżbieta była bardzo miłą kobietą. Lecz dalej nie wiedziałam co to za impreza.

- A co to jest dzisiaj za impreza? - spytała Daria myjąc ręce nieopodal nas.

- 18stka twojego kolegi, Alexa - rzekła pani Elżbieta a Daria wyglądała na tak samo zdziwioną jak ja.

Przez chwile nie dowierzałam tego co właśnie usłyszałam przed chwilą. Stałam jak wryta patrząc na swoje buty. Po chwili jednak się otrząsnęłam i poszłam również przemyć swoje ręce.

PAPIEROSY I CHANEL | Fukaj || ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now