28. Krzysiek?

562 28 45
                                    


- Co ci się stało? - rzekłam patrząc na chłopaka.

Był cały poobijany. Twarz miał siną a kostki miał całe czerwone, bałam się, że ma większe rany pod koszulką. Lecz w sumie, co mnie to interesuje? Halo, to ON, Magda otrząśnij się

- Pobili mnie, mówiłem ci - odparł po czym syknął z bólu przez wacik jaki przyłożyłam mu do skroni - Wyglądam aż tak źle?

- Kiedy ci powiedziałam, że wyglądasz dobrze? - odparłam bez emocji i zakończyłam kolejny wacik tym razem w zwykłej wodzie by przemyć kostki

- Sugerujesz coś? - rzekł z kościstym wyrazem twarzy, jakby chciał mnie przebić nim na wylot

- Czego ja nie sugeruje Dawid - westchnęłam a chłopak jedynie się zaśmiał

- Jak zawsze sarkastyczna - warknął z zadziornym uśmiechem - Przyzwyczaiłem się

- Oj uwierz, że nie. Ja nawet nie wiem dlaczego ci pomagam - odparłam rzucając papier do kosza, trafiłam. Dobry cel.

- Bo jestem dla ciebie ważny - rzekł wstając

- Jesteś ostatnią osobą jaką mogłabym nazwać ważną dla mnie - odparłam wywracając oczami na jego komentarz

- Czyżby? - rzekł kładąc ręce na moich biodrach, przez co gwałtownie się odsunęłam - Skarbie...

- Dawid odpierdol się ode mnie - rzekłam po czym wyszłam z ciasnej łazienki - Bo mi nie dobrze przez ciebie... fuj

- Oj błagam - rzekł i zbliżył się do mnie, był zbyt blisko

Swoją dłonią złapał moją i przyszpilił do ściany. Z cynicznym uśmiechem popatrzył na mnie z góry. Gdy chciałam coś zrobić przypatrzyłby się jego twarzy. Dotknęłam ją opuszkiem kciuka

- To makijaż - rzekłam a chłopak nic sobie z tego nie zrobił - Oszukałeś mnie

- Bo byś do mnie nie przyszła księżniczko, a tak się udało - odparł w zagłębienie mojej szyi myślałam, że to mój koniec

Zaczął całować mnie po niej, stałam dalej ściśnięta przy ścianie. Nie wiedziałam co mam zrobić, lecz zrobiłam ten ryzykowny krok

Kopnęłam go w krocze. Chłopak mimowolnie się odsunął i złapał za bolące miejsce, miałam czas by po prostu otworzyć drzwi, międzyczasie zaczepiłam rękawem bluzę o framugę drzwi i przecięłam sobie skórę

Wybiegłam z mieszkania nie zważając na bolące miejsce i po prostu biegłam przed siebie. Dawid za mną nie wybiegł, nie był w stanie wyjść nawet w mieszkania, całe szczęście

Postanowiłam skierować się pod jakiś blok by móc się osunąć po nim i po prostu usiąść i odpocząć. Zbliżyłam się do budynku i po prostu opadłam. Z ręka w krwi i poszarpaną bluzą, niczym menel

- Magda? - rzekł głos nade mną. Uniosłam powieki tylko po to by zobaczyć Szczepana

- Krzysiek? - odparłam rozmrużając powieki szerzej by zobaczyć go

- Co się stało? Wyglądasz jakby ktoś cię pobił po czym dobił ciosem krytycznym - rzekł a ja w głowie stwarzałam mój wygląd, nie miałam nawet jak go opisać, ale z jego opisu wywnioskowałam, że jest źle

- Tak, dzięki - prychnęłam ironicznie a ten tylko kucnął przede mną - Pomóż mi

- Komu wyjebać?

- Dawidowi

- Ale jakiemu? Z dynastii Jagiellonów? Muszę znać jego życiorys - odparł po czym pomógł mi wstać ilustrując moją rękę - Ty... krwawisz. Żołnierzu! Jesteś ranny!

- Spocznij - zaśmiałam się - Jebać Dawida, po prostu pomóż mi się ogarnąć by nikt nie widział mnie w tym stanie

- Zwołać Bat mobil? - odparł po czym wyjął telefon

- Co ty kurwa się batmana naoglądałeś? Jeszcze Jokera i Gordon'a sprowadzać do squad'u - odparłam a ten tylko się zaśmiał i wyciągnął rękę - Narkotyki chcesz?

- Czemu ty żartujesz w takich momentach - przewrócił oczami, chyba się przesłyszałam.

- Mówi to typ, który przed chwilą mówił o Bat mobilu i dynastii Jagiellonów - rzekłam a chłopak jeszcze raz wyciągnął rękę

- Daj rękę kurwa

Teraz zrozumiałam. Dałam mu zakrwawioną rękę z rozdartym rękawem bluzy. Przyglądnął się jej i zawinął bandamką, którą znalazł w kieszeni. Jak już jesteśmy przy Batmanie, to typ niczym Człowiek Zagadka.

- Teraz jeżeli chcesz się ogarnąć, to zapraszam do mnie. Opatrzymy ci to i przy okazji mi opowiesz co się odjebało z Dawidem - odparł w ja kiwnęłam głową

Już po chwili znajdowaliśmy się pod blokiem, wysokim blokiem. Miałam nadzieje, że nie mieszka na ostatnim pietrze a przynajmniej jest winda tutaj

- Które piętro twoje? - rzekłam a chłopak pokazał palcem swoje mieszkanie na domofonie

- Domyśl się

- Nie... wyjdź Krzysiek, ostatnie? - odparłam a on pokiwał głową, złamałam się

- I wiesz co? Nie ma windy

- Serio?

- Nie, po prostu chciałem cię zdenerwować. Zapraszam - rzekł i przepuścił mnie w drzwiach. Miałam ochotę go zabić i udusić ale miałam nowe paznokcie, to szkoda mi było

Gdy weszliśmy do mieszkania nominował w nim kolor czerwony, mogłam się domyśleć, że to jego ulubiony kolor. Chłopak po wejściu zamknął drzwi, zdjął buty i przeszedł szybkim krokiem do łazienki

- Czemu każdy ma w swoim domu apteczkę nad zlewem? Ja nie mam i czuje się z tym chujowo - odparłam gdy zasiadłam przy stole połączonej jadalni z kuchnią

- Bo... nie dobra nie wiem co powiedzieć o tym. Po prostu podwiń rękaw bluzy - machnął ręka na co zaśmiałam się pod nosem podwijając materiał. Rana nie była duża, byłam zaciekawiona wręcz dlaczego tak krwawiła

- Mocno się wbił, lecz nie jakoś efektywnie. Popsikam, zawinę i będzie dobrze

- Dzięki. - rzekłam z efektywnym uśmiechem, odwzajemnił

- Nie ma za co. Nie znam cię za dobrze, ale musiałem ci pomóc. - zaśmiał się i wyrzucił gazę - Wiec, co się odjebało z Dawidem?

- Byłam w studiu z przydupasami. Z Matczakiem i Januszem. Zadzwonił. Był skołowany, mówił, że ktoś go pobił. Podał adres, ja przyjechałam. Faktycznie nie wyglądał dobrze. W mieszkaniu się do mnie dobierał a jego fenomenalne pobicie, to makijaż na łapówkę. To był podstęp do spotkania się ze mną - rzekłam a Szczepan słuchał ze zrozumieniem - Na szczęście jebłam go i uciekłam

- I dobrze. Na zapas, mocniej go jebnij, tak by nie wstał. Najlepiej będzie jak się nawet nie ruszy - poradził Krzysiek a ja zaśmiałam się - Dobra, skoro chcesz wyglądać jakby nic przed rodzicami, to co z bluzą

- Kurwa fakt, nie zamienię jej. Nie mam na co - odparłam z brakiem pomysłu w głowie

- Chuj nie wracaj do domu. Zmień tożsamość, wyjedź do Ameryki. Nazwij się Swietłana!

- Dlaczego Swietłana? -rzekłam zaciekawiona. Szczepan wzruszył ramionami - Nie, ja wychodzę. Patola

- Ale... ale Harley. Właśnie! Harley Queen, piękne imię. Nazwij się tak - rzekł pstrykając palcami. Przewróciłam oczami i wstałam

- Żegnam kurwa - chciałam już wyjść a chłopak mnie zatrzymał

- Podwiń rękaw, nie pokazuj rany. Dojdziesz sama?

- Podnieś mnie, nie chce mi się iść szczerze. - uśmiechnęłam się a Krzysiek chwycił kluczyki

- Lecimy!

_______________________________________

Dzięki za przeczytanie!

Podoba się?

Miłego <3

PAPIEROSY I CHANEL | Fukaj || ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now