12. Mam go na hita, jak coś

971 33 109
                                    

— Chcesz? — spytał Janusz machając mi serkiem z grilla przed nosem

— Fuj — odepchnęłam się od niego i skierowałam głowę w inną stronę

— Ty nie wiesz co dobre — prychnął i odszedł zajadając ser po drodze

— Dobra, dobra dzieci ale dzisiaj jest kurwa 5 maja i zaraz solidny solenizant będzie dmuchał kurwa świeczki na swoim torcie — zaśmiał się wujek Borys a ja się uśmiechnęłam

Mmm, tort

W skrócie - znajdujemy się obecnie w Gdańsku na wyjeździe - z praktycznie całą agencją, SBM i z jedenastoletnim synem Białasa, świętujemy urodziny mojego ojca, które ma dzisiaj

— Magda! Potrzebuje cię! — krzyknęła dobrze znana mi osoba, Pani Magda Dubrawska

Uśmiechnęłam się i zmierzyłam szybkim krokiem w jej kierunku. Potrzebowała pomocy z tortem, a do zwołania każdego na środek apartamentu, dużego apartamentu wykorzystała Lanka

— Dobra chuje! Tort! — zawołał na cały głos Kamil i wrócił do nas

— Zawołałeś ich? — zmierzyła go wzrokiem dziewczyna

— No... tak jakby

— Wróć tam i zrób to solidniej — pokręciła głową z rozbawieniem i wsadzała z moją pomocą świeczki do tortu

Lanek wyszedł z pomieszczenia nie zamykając drzwi i nie było go dłuższą chwile, jednak nie słyszeliśmy odzewu z jego strony, do pewnego momentu

— Dobra chuje! Chodźcie na tort, ale solidniej!

Na jego słowa ja i Magda wybuchłyśmy śmiechem ledwo trafiając świeczkami na tort a Jan, który był nieopodal nas ogarniając aparaty nie mógł ustać na nogach

— Lepiej?

— Tak — odparłam z rozbawieniem a Lanek skinął głową i po prostu odszedł — Jak Sandra z nim wytrzymuje?

— Wiesz... tak zwany człowiek orkiestra — prychnęła a ja znowu się zaśmiałam, ale ona miała racje — Gotowe, wchodzimy

— Jak ich tam nie będzie to powyrywam nogi z dupy Lankowi — mruknęłam i chwyciłam za słoik z ciepłą wodą i nożem

— Sto lat sto lat... — zaczęło się, co mam opisywać każdy śpiewał na cały głos, może nawet krzyczał

White stał z ognikiem w oczach trzymając za talie swoją żonę a w drugiej ręce swoją wódkę, którą dostał od Bedoesa, jakaś wyjątkowa

— Sto lat to za mało, sto lat to za mało sto pięćdziesiąt by się zdało! — tak, to nie koniec.

Każdy śpiewał dalej a większość to czekało na tort nie znając tekstu, ale ja i Janusz i Paulina znaliśmy więc git. Wujek Bedoes i Kuqe również bo ich chyba słychać najbardziej

— A my nie szynszyle a my nie szynszyle niech nam żyje chuj wie ile! A my nie szynszyle a my nie szynszyle niech nam żyje chuj wie ile! — zawołaliśmy ostatni wers dłuższego „sto lat" i każdy klaskał i gwizdał

Sebastian zdmuchnął świeczki przy tym całując Paulę i każdego przytulał, co trochę zajęło

— No teraz możemy nie najebać! — zawołał mój ojciec a ja stanęłam obok mamy

— Nie powiesz swojego sławnego Boże Sebastian!? — zaśmiał się Blacha udając głos mojej mamy

Ona tylko parsknęła śmiechem wymijając nas podchodząc do tortu. Wzięła talerzyk i ustawiła się w kolejkę tuż za Matą

PAPIEROSY I CHANEL | Fukaj || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz