15. Kiedyś słodkie ciasteczko...

765 29 29
                                    

Rano obudziłam się w objęciach chłopaka. Popatrzyłam na jego zamknięte powieki, starając się jak najmniej wydobywać niepotrzebne ruchy by nie obudzić go, jest wymęczony.

Spojrzałam ma zegarek na ścianie, który nie działał. Wątpię, że jest 1:30, bo jest jasno i o tej godzinie poszła stąd Daria. Cicho chwyciłam po telefon leżący obok łóżka, tam była prawdziwa godzina, 5:40.

Westchnęłam cicho, zdążę do szkoły. Zobaczę się z Darią i pogadamy na nowo, muszę tylko niezauważalnie wyjść z domu chłopaka.

Odchyliłam jego ramie zadając sobie sprawę, że przez ten ruch mógłby się obudzić. Gdy patrzyłam na jego twarz była rozluźniona a powieki szczelnie zamknięte. Opuszkami palców odepchnęłam się od łóżka.

Jednak, chłopak się obudził.

Rozchylił swoje powieki ukazując czarne, jak zawsze puste oczy. Przetarł twarz ręką, przez chwile zastanawiając się w jakim wymiarze się znajdują.

— Jezu — mruknął i spojrzał na mnie — Magda, przepraszam, że widzisz mnie w takim stanie. Nie musiałaś zostać, mimo to, zostałaś.

— Wiesz... chciałam wiedzieć, że nic sobie nie zrobisz już tak potwornego, w dodatku z mojej winy. — odparłam lekko uśmiechnięta, ten zilustrował mnie wzrokiem i również odwzajemnił gest.

— Dziękuje. — szepnął a ja stałam w ciszy, bo co miałam mu odpowiedzieć.

— Nie masz za co, naprawdę. — rzekłam podchodząc co okna. — Alex, spodziewałeś się gości? Jakieś auto, duże czarne podjechało.

Chłopak zerwał się niczym z procy i stanął obok mnie. Chwile stał bez ruchu po czym chyba nagle mu się przypomniało, że umie mówić.

— Kurwa. Moi rodzice. — mruknął — Udawaj coś tylko nie mów, że jesteś moją przyjaciółką.

— Czemu? — spytałam zdziwiona, bo niby czemu jego rodzice mieliby mieć problem, że siedzi z przyjaciółką.

Dobra, może dziwne siedzieć tak z przyjaciółką o 7:20 w domu, ale jednak.

— Oni myślą, że ja dalej z Moniką jestem, faworyzują ją, jaka to ona śliczna, jaka to ona by nie była idealną żoną jakie to ona ma ciało...

— Okej rozumiem. — przerwałam mu nagle, drażnił mnie temat Moniki i jej al'a zalet.

Chłopak kiwnął głową i stał w pokoju razem ze mną. Myślałam, nad tym, co mogę powiedzieć by się usprawiedliwić.

Po krótkiej chwili usłyszeliśmy jak zamki w drzwi się przekręcają.  Wlepiłam wzrok w korytarz gdzie pojawiło się małżeństwo.

Mężczyzna, który był niski miał czarną marynarkę i dobrze ułożone włosy. Alex coś kiedyś wspominał, że jest wysoko położonym lekarzem, czy tam jakimś gościem od medycyny, więc musi się dobrze prezentować.

Kobieta, wysoka brunetka o oczach takich samych jak Alex, ubrana w zwykłą flanelową koszule do czarnych spodni i drogo wyglądających kozaków.

Mężczyzna przeskanował mnie wzrokiem jak i jego syna, po czym odchrząknął.

— Dzień dobry. Alex... co to za panna?

— Jestem sprzątaczką. — wypaliłam na szybko uśmiechając się nerwowo wraz z chłopakiem obok.

— Ach tak? No cóż... efektów nie widzą zbytnio, ale niech będzie — odparł otwierając portfel, a ja zrobiłam duże oczy — Mój syn, najpewniej ci nie zapłacił a, że wykonałaś prace trzymaj swój zarobek.

PAPIEROSY I CHANEL | Fukaj || ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now