Westchnęłam i oparłam głowę na poduszce. Jednak na samą myśl o tym uśmiech sam pojawiał się na mojej twarzy.

-Jest dobry.-stwierdziłam czując jak rumieńce pojawiają się na mojej twarzy, więc odwróciłam wzrok.

-Ale czekaj!-rzuciła nagle.-to tutaj...?-nie wiedziała chyba jak ująć to w słowa. Machnęłam tylko głową na tak.-o cholera.-zdziwiła się.

***

Tym razem leżałyśmy z okrytym tylko dołem, a Azjatki maskowały nasze plecy, ramiona i nogi.

Cam powiedziała, że ona sama nie wie gdzie poszli chłopcy. Jordan miał się tym zająć, a jak mu poszło? Niewiadomo.

***

Gdy już wychodziłyśmy ze spa byłam bardzo odprężona i wypoczęta. To było nam potrzebne. Nie żałuje ani dolara, za coś takiego.

Była godzina 14:30 gdy dotarłyśmy w ustalone wcześniej miejsce na obiad. Tym razem bardzo kolorowa, wiosenna knajpka. Nie za duża, ale bardzo przyjemna.

Usiadłyśmy przy czteroosobowym stoliku i poczekaliśmy na chłopców około dziesięciu minut.

Wszyscy po kolei zamówiliśmy:
Camilla-mac'n'cheese w malutkim garnku.
Jordan- takosy
Bryce- jakiś ciemny makaron z mięsem
I ja-smażony ryż z kurczakiem

O dziwo nie czekaliśmy bardzo długo, a akurat mieliśmy dużo czasu, bo Camilla wybrała to miejsce dlatego, że było bliżej laserów.

-Gdzie byłyście?-spytał Bryce patrząc najpierw na mnie, później na Cam.

-W spa!-oznajmiła chwaląc się. Zarzuciła włosami i wróciła do jedzenia.

Gdy już wszystko pożarliśmy odmówiliśmy po kawałku ciast. Ja zamówiłam o smaku słonego karmelu, dziewczyna obok truskawkowy, Jordan oreo i Bryce też słony karmel.

-Zero kreatywności.-skomentowałam to.

-Ty po prostu byłaś p...-przerwałam mu.

-Zero oryginalności!-przekrzyknęłam.

Gdy minął wyznaczony czas przeszliśmy pare uliczek i weszliśmy na lasery.

Dostaliśmy pistolety, kamizelki i jakieś okulary.

Mieliśmy godzinę na wszystko.

Wpuścili nas z czterech innych stron. Lubiłam takie zabawy, ale z całego serca liczyłam, miałam nadzieje, że Cam zrobi z siebie pośmiewisko.

Ona była pierwszą osobą, którą znalazłam, a gdy usłyszała mój ,,strzał" zaczęła się drzeć co doprowadziło mnie do śmiechu.
Jeżeli ktoś z nas dostał to przez trzydzieści sekund nie może nikogo zastrzelić.

Dziewczyna zaczęła uciekać, nie wiedziała, że nic by nie zmieniło gdyby znowu ode mnie dostała.

Zaczęłam wchodzić po przeszkodach. Szłam po jakiś belkach, aż gdzieś obok usłyszałam dźwięk poruszania się. Wycelowała tam pistolet nie zatrzymując się.
Na 100% wiedziałam, że ktoś tam jest. Schowałam się za mały materac i wychylałam się z pistoletem, żeby strzelać.
Nagle pode mną przebiegł Jordan, ale nie zdąrzyłam go zastrzelić. Za to osoba, na którą czekam-Bryce-to zrobił i zaczął schylony biec w drugą stronę, więc nie miałam jak go zastrzelić.
On będzie moją ofiarą.

Zeszłam z góry i biegłam pomiędzy przeszkody w głąb pomieszczenia.

Uważnie patrzyłam w górę, żeby nikt mnie nie zaskoczył jednak nie udało się. Pomimo, że nie z góry to obok mnie pojawił się Jordan i szybko mnie zastrzelił. Pobiegł w drugą stronę.

Musiałam uważać, ale skupiłam się na szukaniu mojego bruneta.
Na samym końcu pokoju była drabina na mały domek. Wspieram się i szukałam kogokolwiek.

Widziałam tylko długie włosy wymachujące we wszystkie strony. Czekałam, aż będzie trochę bliżej i strzeliłam, a gdy dostała tak się przestraszyła, że postanowiła się położyć.

Widziałam w oddali obu chłopców, ale siebie nawzajem nie widzieli. Jednak po chwili Bryce dogonił Jordana i go zastrzelił. Z tej perspektywy mogłam idealnie wycelować w bruneta. Trafiłam.

Chwile poczekałam, aż wszyscy oprócz Cam pójdą na drugą stronę sali, bo akurat dziewczyny się nie obawiałam.

Gdy byliśmy już przy końcówce wydawało mi się, że jestem na dobrej pozycji.

Wtedy byłam w sytuacji takiej, że byłam blisko Bryce'a. Starałam się być bardzo cicho i nagle go zaskoczyć. Szybko wyszłam zza ściany celując w jego kamizelkę. Dostał i wiedziałam, że był zdziwiony.

-Frajer.-obraziłam go cicho odchodząc zadowolona.

-Zemszczę się.-oddał słownie, a ja wtedy zauważyłam, że dziewczyna się na nas czaiła, więc szybko w nią strzeliła, a ta zaczęła się drzeć.

Pobiegłam w drugą stronę.

Po chwili dzwonek zadzwonił, w tym samym czasie dostałam od Bryce'a z zaskoczenia. Nie wiedziałam czy mu to zaliczą czy nie...

-O ty.-odchrząknęłam i kierowałam się do wyjścia.

Uczestnik nr.1 3543 pkt -Jordan
Uczestnik nr.2 467 pkt -Cam (chyba wiadomo)
Uczestnik nr.3 4389 pkt-Bryce
Uczestnik nr.4 4056 pkt-ja

Żałosne.

Żartuje.

Wszyscy sobie pogratulowaliśmy, zwłaszcza Camilli i podziękowaliśmy na grę.

Do hotelu szliśmy na piechotę komentując grę.

-Nie pamiętam kiedy ostatni raz się tak stresowałam.-rzekła czarnoskóra.

-Raz jak w nią strzeliłam.-mówiłam do ogółu.-to się położy na podłodze!-śmiałam się.

Przechodziliśmy obok różnych sklepów, a akurat w tamtym momencie miałam mojego tatę w głowie.
Zobaczyłam sklep z okularami. Zatrzymałam się i zawołałam wszystkich do siebie.

-Chciałabym tu wejść.-powiedziałam gdy już się do mnie odwrócili.-Bryce, pójdziesz ze mną?-poprosiłam na co się zgodził.-spotkamy się w hotelu.

Weszliśmy i zaczęłam oglądać oprawki.

-Zastanawiam się czy kupić coś tacie...-przeciągnęłam. Brunet kiwał głową mówiąc, że to dobry pomysł.

Pomyslałam, że skoro przelał mi pieniądze to mogę je wydać na niego. Nawet gdyby ich nie przelał to bym o nim pomyślała.

Było dużo firm, ale patrzyłam bardziej na estetykę.

Pytałam o zdanie Bryce'a i widziałam, że chce mi pomóc więc mówił szczerze.

Po parunastu próbach przekonania się do czegoś znalazłam.
-A te?-wskazałam na czarne, w sumie dość zwyczaje okulary Tomma Forda.
Cena też do przyjęcia. Bryce powiedział, że są bardzo ładne.

Minuty mijały. Chciałam, żeby tacie się spodobały. Żeby dostał fajny prezent.

Zapłaciłam za okulary i wyszliśmy kierując się w stronę hotelu trzymając się za ręce.

I go soloWhere stories live. Discover now