-Nie myśl, że pojawię się za tydzień.-rzekłam szczerze.-ale mogę ci pomóc.-musiałam jakoś pokazać dobrą stronę.

Dostaliśmy kartki, na których mieliśmy wypisać plan działania. Chłopak robił wszystko sam, więc dobrze, że powiedziałam, że za tydzień mnie nie będzie, bo on by mi nie dał dostępu do tej kartki.

Siedziałam całą lekcje na telefonie. Weszłam na instagrama, przeglądałam jakieś ciuchy, po czym weszłam na swój profil i na jedyne zdjęcie jakie mam. Patrzyłam przez dosłownie niecałe dwie sekundy i usłyszałam głos kolegi obok.

-Ładne zdjęcie.-spojrzałam na niego. Akurat gdy w nie weszłam to się odkleił od kartki. Ciekawe.

Zadzwonił dzwonek.

-Ej!-zawołał mnie azjata.-sorry, ale z ciekawości zapytam...-zdąrzyłam wstać i chciałam już iść, ale skoro już zaczął mówić.-wiesz kto podpalił to boisko?-dziwne pytanie.

Miałam pare opcji. Albo mogłam się tłumaczyć, że oczywiście, że nie, tylko potwór zrobiłby coś takiego, albo mogłabym udawać, że kogoś obstawiam, albo najzwyczajniej w świecie powiedzieć, że wiem.

-Nawet gdybym wiedziała, to nikt by się tego nie dowiedział ode mnie.-odparłam i poszłam do drzwi.

-Czyli teoretycznie nie zaprzeczasz?-upewnił się idąc za mną.

-Tak samo nie potwierdzam.-chłopak stanął i poszedł w drugą stronę.

***

Ostatnia długa przerwa. Ludzie poszli na stołówkę zjeść lunch. Ja nigdy tam nie przebywałam. Nie miałam powodu. W szkołę nie jadłam, a jeśli już to nie ze stołówki.

Chciałam wyjść na tą przerwę na boisko i tam posiedzieć. Szłam prostym korytarzem i przechodziłam obok dużych, otwartych drzwi właśnie na stołówkę.
Spojrzałam na niecałą sekundę w środek pomieszczenia. Wtedy zauważył mnie Nash. Przewróciłam oczami i poszłam dalej. Zdąrzyłam zrobić pare kroków, ale tak jak myślałam, będzie za mną biegł.

-Hailey!-zawołał mnie.-hej.-odparł gdy już stał przy mnie.

-Hej.-rzekłam po chwili ciszy, domyślając się, że chce abym się przywitała.

-Jak się...-nie wiedział chyba jakie pytanie zadać.-jak się czujesz?-to było specyficzne.

-Dobrze.-odparłam trochę zdziwiona.-jak zawsze.

-No to...-próbował coś wymyślić, a ja tylko na niego patrzyłam.-czemu tak zniknęłaś po imprezie?-okej, nie wiem czemu chciał tak ze mną rozmawiać.

-Nie wiem, tak wyszło.-chciałam mówić dalej, ale zadzwonił dzwonek i poszłam prosto do klasy.

***

Ostatnia lekcja. Włoski. Siedziałam przy oknie, miałam widok na parking. Byłam oparta o rękę. Zajebiście się nudziłam. Popatrzyłam na zegarek wiszący nad drzwiami. Zostało jeszcze 15 minut. Rozglądnęłam się po klasie. Nikt specjalny. Analizowałam powoli, wszystkich po kolei. I nagle była Ana. Wzięłam głęboki oddech i wróciłam do okna.

Nie wiedziałam co myśle o tej dziewczynie. To nie tak, że jej nienawidziłam, ale była bardzo dziwna. Dziwnie się zachowywała, mówiła, chodziła...nie wiem. Prawdopodobnie dobrze się uczy, nie wychodzi z domu i ma świetne relacje z rodzicami. Na śniadanie jej mama podaje jej talerz z naleśnikami, naprzeciwko siedzi jej brat i ojciec. Jedzą razem posiłek. Nie jest to dziwne?

Wgapiałam się tępo w szybę, aż moją uwagę przykuł parkujący samochód. Spojrzałam na niego i na początku nie skojarzyłam, ale po chwili zrozumiałam, że to Bryce po mnie przyjechał. Uśmiechnęłam się pod nosem i znów popatrzyłam na zegarek. Już było bliżej dzwonka.

I go soloWo Geschichten leben. Entdecke jetzt