Hieny cmentarne.

Začít od začátku
                                    

Myślałam o swoich dziadkach i ojcu, który zmarł gdy byłam jeszcze dzieckiem. Myślałam o tych wszystkich chwilach, gdy mi go brakowało, gdzie powinien był być, a gdzie nie mógł się już pojawić. Zdusiłam w sobie szloch i patrzyłam na rozpadającego się na kawałeczki przyjaciela, stojącego kilka kroków dalej ode mnie. On kochał ojca. On był z nim całe życie, nawet wtedy, gdy ten się jego wyparł i wyrzucił go z domu po poznaniu prawdy o jego orientacji seksualnej. Pracował ciężko w Londynie, by wspomóc jego i swoją babcię finansowo. Nigdy mu za to nie podziękowali. Nigdy tego nie skomentowali. Mówili jedynie o nienawiści i zawodzie jaki im sprawił. Mówili o karze boskiej i niezgodności z naturą. To bolało. Za każdym razem, gdy o tym myślałam, cierpiałam. Tyler był najbliższym mi na ziemi człowiekiem. Kochałam go tak, że byłam w stanie bez zastanowienia oddać za niego życie.

Pamiętałam jak dziś, dzień w którym raz zabrał mnie ze sobą do domu rodzinnego. Chciał bym zobaczyła na własne oczy to, z czym się zmaga. Przekonanie go do tego zajęło mi miesiące, ale nigdy tego nie żałowałam. Dzięki temu go pokochałam. Pokazał mi drugą stronę samego siebie. Uchylił rąbka swojej tajemnicy. Zaufał mi. Jego ojciec już na powitanie obrzucił syna stekiem przekleństw każąc mu opuścić dom, który ponoć kalał swoją obecnością. Tyler udawał, że tego nie słyszy i tylko krzątał się po domu chcąc sprawdzić czy rodzinie niczego nie brakuje. Pamiętałam jakby to miało miejsce wczoraj, moment, w którym coś we mnie pękło i zwyzywałam jego ojca od najgorszych. Mężczyzna chyba nigdy nie wpadł w taki szał, jaki ja w nim spowodowałam. Kłóciłam się z nim ponad godzinę, zanim Tyler nas od siebie odciągnął. Wpadłam wtedy w histerię. Nie rozumiałam dlaczego nadal chciał im po tym wszystkim pomagać. Nie rozumiałam dlaczego to wszystko znosił. Wiecie co mi wtedy powiedział? „Kocham ich mocniej, niż oni mnie nienawidzą." Gdy tylko usłyszałam te słowa, wiedziałam już, że stoi przede mną jeden z najlepszych i najczulszych ludzi, który spotkał mnie na mojej życiowej drodze. Bo Tyler był dobry. Był współczujący. Kochał całym sobą. Był zawsze u twojego boku, gdy był potrzebny. Jako jedyny potrafił mnie rozśmieszyć, gdy byłam bliska płaczu. Był dla mnie wszystkim. Absolutnie wszystkim co miałam.

Gdy ksiądz w symbolicznym geście sypnął garstką ziemi na trumnę, nie wytrzymałam i dopadłam do przyjaciela w kilka sekund. Jego dłoń odnalazła moją, a jego twarz znalazła się w zagłębieniu mojej szyi. Poczułam na niej jego słone łzy.

- Tak bardzo mi przykro Tyler. - Powiedziałam cicho i pocałowałam go w skroń. Objęłam go potem mocno wolną ręką i podniosłam wzrok na Nicka. Walczył ze łzami, mocno zaciskając szczęki. Harry stał sam kilka kroków od nas patrząc na całą scenę w spokoju i smutku. Chwilę potem dostrzegł coś co sprawiło, że poruszył się niespokojnie. Podążyłam za jego wzrokiem i zadrżałam. W oddali, przy bramie od cmentarza ujrzałam kilka postaci obwieszonych drogimi i wyjątkowo dużymi aparatami. Zalała mnie fala wściekłości. Czy ci ludzie nie mieli sumienia? Szukać sensacji w cudzej tragedii? Zapragnęłam się na nich rzucić i wsadzić im te aparaty w...

- Czy to? - Nick wskazał w stronę paparazzi.

- Tak. - Westchnęłam. - Musieli nas dostrzec jak jechaliśmy samochodem.

- To mogłem być równie dobrze ja. - Nick potarł dłonią zmęczoną twarz. - Sępy.

Tyler poruszył się w moich ramionach i na chwilę podniósł na nas przekrwione od płaczu oczu.

- Co się dzieje? - Jego głos, był strasznie zachrypnięty.

- Nic czym musisz się przejmować. - Odparłam jedynie i kiwnęłam dłonią na Harrego. Podszedł do nas prędko.

- Chodźmy stąd. Nie powinniśmy na to patrzeć. - Wskazał dłonią na mężczyzn chwytających po łopaty. Żałobnicy już się rozchodzili. Nikt nie podszedł do nas. Nikt oprócz kilku starszych osób, które musiały być starymi przyjaciółmi ojca Tylera, nie złożył mu kondolencji. Rodzina się od niego odwróciła. Przez wszystkich był traktowany jako obrzydliwy wybryk natury. Nawet w obliczu śmierci ludzie nie potrafili przymknąć oka na własne poglądy, choć tak krzywdzące i mylne. Harry objął mocno Tylera i powiedział do niego kilka ciepłych słów. Tyler podziękował mu za wsparcie, na co Harry lekko się zarumienił.

PlotkaraKde žijí příběhy. Začni objevovat