Ślady przebaczenia

27 1 0
                                    

Spotkała się z Jordanem, który z samego rana napisał do Scotta. Będąc na miejscu ostatniego wypadku, czekała spokojnie aż zastępca Parrish znajdzie odpowiednią rzecz. – To nagranie z monitoringu. – Powiedział po chwili, puszczając przy tym filmik z czarną figurą, wybiegającą z wieży. Evelyn uniosła lekko brwi, zauważając jak szybko stworzenie zniknęło z pola widzenia.

– Jest wielki. – Odezwał się Scott, po obejrzeniu filmiku.

– I za szybki, żeby mu się dobrze przyjrzeć. – Dodał po chwili Jordan, spoglądając w oczy młodszego. – Ale wy już chyba wiecie, co to jest, prawda?

– Ostatnia Chimera. – Stwierdziła cicho rudowłosa, spoglądając po tym na Scotta, który odwrócił się w stronę budynku. Całą trójką weszli po chwili do środka, rozglądając się po nim.

– Masz przy sobie ultrafiolet? – Zadał pytanie Scott, po tym jak ukucnął przy śladach krwi, a dorosły mężczyzna podał mu odpowiednie narzędzie. – Rtęć oznacza Chimerę.

– Co tu robiła? – Zapytał starszy, idąc spokojnie za nastolatkiem, gdy ten już się wyprostował. – Dlaczego zabiła przypadkowego technika?

– Może lubi zabijać, może właśnie to robi. – Odezwała się dziewczyna, spoglądając wokół siebie.

– To przerażające. – Stwierdził mężczyzna, chwilę przed tym jak Scott zapytał go, ile widział ciał w swoich snach o Nemetonie. – Wszystkie.

– Milutko, chyba bym wolała nie wiedzieć, że niedługo wszyscy umrzemy. – Rudowłosa lekko się skrzywiła, zerkając przy tym na swojego przyjaciela, z którym po chwili ruszyła do jego domu. Chłopak zaczął rozkładać rzeczy na tablicy, a gdy się odsunął to zauważył, że czerwona nitka przyczepiła się do jego kurtki. Szarpnął lekko dłonią, a rzeczy z tablicy zostały wyrwane wraz z nitką, by po chwili opaść na podłogę. – Nie wiem, czego oczekiwałeś po tym, Scott. – Odpowiedziała dziewczyna z lekkim śmiechem, siedząc przy tym na łóżku za chłopakiem. Kilkanaście minut później Scott pojechał po Malię, a Evelyn w tym czasie poszła do szkoły, spotykając się z Liamem i Masonem.

– Poszedłem do klubu znaleźć Hayden, a znalazłem Josha. – Opowiadał im Liam, idąc we trójkę przez korytarz. – Stał tam, zupełnie żywy. Tak jak Hayden, to przez Theo.

– Theo ożywił ich oboje. O to mu chodzi. Buduje swoje stado. – Stwierdził w końcu Mason, gdy blondyn schował swoją twarz w dłonie na krótką chwilę.

– Nazwałabym to raczej zgrają złożoną z martwych Chimer, ale okej.

– Wyglądali na całkiem żywych. – Odpowiedział Liam, spoglądając się na dziewczynę. – Ale nie są tacy sami. Było coś w Hayden, coś jest z nią nie tak.

– Może tak się dzieje, gdy umierasz. Może masz wtedy zatrutą duszę. Oni wszyscy mogą być teraz źli. – Zasugerował Mason, zbliżając się coraz bardziej do wyjścia ze szkoły. W tej samej chwili przez drzwi wszedł Corey, zaskakując wszystkich.

– Hej. Też zapisaliście się na sprzątanie biblioteki? – Zapytał nastolatek ze szczerym uśmiechem.

– Tak. – Odpowiedział Mason w tym samym czasie, co Liam, zaczynając bawić się swoimi dłońmi.

– Jasne. Tak – Głos blondyna był nerwowy, ale i tak starał się spokojnie uśmiechać, kierując się po tym z Coreyem do biblioteki. Dziewczyna lekko poprawiła na sobie szarą koszulkę z Marvelem, zerkając przy tym na Liama, gdy chwilę później ich przyjaciel poszedł porozmawiać z nastolatkiem, który ponownie jest żywy. Zauważając zażenowanego Dunbara cicho się zaśmiała, zerkając po tym w stronę Masona.

The Sun (Teen Wolf)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz