Witaj, Ptaszyno

32 1 0
                                    

– Scott, zwolnij. Zastanów się chwilę. Mason nie powinien iść. – Powiedział Stiles, gdy wszyscy zaczęli schodzić na dół w pośpiechu.

– Liam jest moim najlepszym przyjacielem, idę. – Stwierdził Mason, nie wahając się nawet w podjęciu takiej decyzji. Evelyn spojrzała się na niego w szoku, ale szybko zacisnęła mięśnie twarzy.

– Dostałeś nagle mocy super wilka? Nie wiedziałem. – Odpowiedział Stiles, zatrzymując się w miejscu koło Evelyn, która uważnie spoglądała na resztę.

– Skoro ty i Evelyn nie idziecie, skorzystam z jego pomocy. – Odezwał się Scott, stając z Masonem i Malią po ich przeciwnej stronie.

– Ja pójdę, ale najpierw pogadam z tatą. Przenoszą ciało, on chce się upewnić, że nikt go nie ukradnie. Nie wiem jak to chce zrobić. Ktokolwiek zabrał poprzednie był tak silny, że przewrócił jeepa.

– Nie znoszę myśli o stracie dwójki moich najlepszych przyjaciół prawie tak mocno jak faktu, że idziemy tam bez planu. Sama nie wiem, jakim cudem tak szybko się z wami zgadzam. – Zaznaczyła Evelyn, związując swoje włosy i wciąż spoglądając w oczy Masona jakby ten miał zmienić zdanie.

– Możemy wziąć Theo. – Stwierdziła po chwili Malia, wskazując na chłopaka i przez krótką chwilę spoglądając w oczy Evelyn. – Poza tym, Różyczko, jeśli wolisz zostać to zawsze możesz. Nikt nie każe Ci iść. – Blondynka wywróciła lekko oczami na słowa swojej przyjaciółki, ale i tak się do niej zbliżyła.

– Lepiej zostanę tutaj. Na wypadek, gdyby Doktorzy postanowili przyjść do Coreya na wizytę domową. – Odpowiedział chłopak, a następnie to Lydia próbowała przekonać Scotta, aby zwolnił, ale też za wiele przy tym nie zdziałała.

– Muszę znaleźć Liama. – Stwierdził chwilę później chłopak, by z Malią i Masonem wyjść po chwili za drzwi. Stiles kazał jeszcze Malii pisać mu o wszystkim, co będzie się działo, a Evelyn przez chwilę pomyślała, że to naprawdę kochane jak chłopak się o nią martwi. Młoda Argent szybko jednak pobiegła za resztą, aby ich nie zgubić po drodze. Przyjechała potem wraz z nimi na miejsce i zaczęła schodzić do kanałów, próbując zawołać chłopaka jeszcze raz, gdy zrobiła to Malia. Wszyscy zaczęli biegać w kółko, wołając za Hayden i Liamem aż w końcu Scott usłyszał pewien dźwięk.

– Nie ma mowy... Nie ma mowy, że znajdziemy... - Zaczął mówić brunet, ale z każdą chwilą miał coraz większy problem z oddechem.

– Scott, potrzebujesz inhalatora. – Powiedziała stanowczo Malia, spoglądając na chłopaka, który oparł się o rury. – Użyj go. Użyj inhalatora.

– Już jest lepiej? – Zapytała kucając przed McCallem, ale jedyne, co usłyszała to:

– To wszystko moja wina. Nigdy ich nie znajdziemy. – Mason chwilę po tych słowach podał chłopakowi dłoń, a Evelyn sama się podniosła marszcząc brwi na ból głowy.

– Szukajmy dalej. Próbujmy ich znaleźć. – Dodał Mason i wszyscy ponownie zaczęli iść przed siebie. Evelyn chwilę po tym zauważyła ruch po przeciwnej stronie, w którą szedł Scott, ale i tak zdecydowała się tam pójść. Przed swoimi oczami ujrzała starszą kobietę z blond włosami.

– Witaj, Ptaszyno. Dawno się nie widziałyśmy.

– Mamo? Co ty tu robisz? – Evelyn podeszła do niej bliżej, ale Kate chwilę po tym odepchnęła ją od siebie w stronę rur.

– Powinnam się ja ciebie pytać, co tu robisz z tym głupim wilkołakiem i tą kojotołaczką. Nie wiesz, że są niebezpieczni? – Matka dziewczyny pochyliła się nad nią i złapała mocniej ją za policzki z żuchwą. – Mogliby Cię w jednej sekundzie skrzywdzić, a ty i tak nie byłabyś w stanie ich zabić. Nigdy nie potrafiłaś zabijać tych okropnych stworzeń. Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zawodzić. – Powiedziała cicho, gdy oczy dziewczyny z trudem pozostały otwarte. Kilka dłuższych chwil później Malia ją znalazła i wraz ze Scottem zaprowadzili ją do samochodu.

– Wracamy już? – spytała dziewczyna po tym jak odzyskała siły, odsuwając głowę od ramienia Masona, spoglądając na drogę.

– Tak. Powiesz nam teraz, co tam się wydarzyło? Tak nagle od nas odeszłaś, a w następnej chwili znaleźliśmy Cię ledwo przytomną pod rurami. – Scott spojrzał się przez chwilę na blondynkę w górnym lusterku, uspokajając się po tym jak zauważył, że kolory znowu zaczęły wracać na jej twarz.

– Powiedzmy w skrócie, że nie każde spotkanie rodzinne musi pójść pomyślnie – Wyszeptała blondynka, sprawdzając dłonią czy ma krew, ale nic nie zauważając. Scott pokiwał lekko głową, wciąż skupiony na bezpiecznym prowadzeniu samochodu, a Mason zaoferował jej wodę, którą ta z chęcią przyjęła. Evelyn weszła powoli do środka, gdy dotarli już do domu i przytuliła się z Theo, zaczynając czuć się o wiele spokojniej niż przez całe te wydarzenia.

– Powinnaś usiąść. Wciąż musisz regenerować siły. – Odpowiedział cicho Mason, a Theo odsunął się od dziewczyny po dłuższej chwili i chwycił w swoje dłonie twarz Evelyn, zauważając lekkie siniaki. W oczach chłopaka było widać zmartwienie, ale Evelyn nie do końca rozumiała czym ono było spowodowane, z jego pomocą też zajęła miejsce na fotelu.

– Czujesz się już okej? – spytał cicho, opierając się o oparcie fotela za dziewczyną, gdy Evelyn leniwie podniosła głowę i się lekko uśmiechnęła. Theo wplótł niepewnie dłoń w jej włosy, gładząc przy tym jej głowę i spoglądając po reszcie.

– Tak, mimo wszystko za wiele mi się nie stało. Nie musisz się martwić, uda nam się jeszcze wspólnie potrenować. – Młody Raeken wrócił spojrzeniem do zielonych oczu, mając na twarzy rozbawiony uśmiech.

– Jestem pewien, że nam się uda, choć jestem w szoku, że to zapamiętałaś.

– Mam dobrą pamięć, Raeken. W szczególności jeśli ktoś nie dotrzymuje swojej obietnicy, a ty ją w pewnym sensie złamałeś nie przychodząc do mnie w terminie naszego zaplanowanego treningu, ale jeśli następnym razem przyjdziesz to mogę Ci wybaczyć ten jeden raz.

Stiles spoglądał się w stronę Evelyn i Theo razem. Nawet jeśli chłopak wydawał mu się podejrzany to wyglądał tak jakby wszystkie reakcje i słowa wobec blondynki były jak najbardziej szczere. Nie mówiąc już o tym jak spokojna wydała się dziewczyna, gdy Theo ją przytulił.

– O czym myślisz? – Malia spojrzała się na niego uważniej, podchodząc w stronę chłopaka i obserwując go przez cały czas, chcąc rozgryźć jego emocje oraz myśli na ten moment.

– Niczym szczególnym, głównie o tym, że kolejne ciało zniknęło i o tym jak się cieszę, że nic strasznego nie stało się wam w tunelach. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym Cię stracił, Malia. – Dziewczyna na te słowa delikatnie się uśmiechnęła i delikatnie dotknęła dłoni Stilesa, na co brunet spokojnie je splótł, odwzajemniając uśmiech w stronę brunetki.

The Sun (Teen Wolf)Where stories live. Discover now