Walka z Lucasem

31 1 0
                                    

Młoda Argent wstała tuż po Malii, ale gdy tylko spojrzała na ciało jej oczy zaszły łzami, a serce zaczęło bić szybciej. Obie stały tak wpatrując się w martwą Tracy, gdy w końcu wbiegł do piwnicy Scott.

– To nie ja. – Powiedziała drżącym głosem brunetka, odwracając się wraz z Evelyn do chłopaka.

– Co jej się stało? – zapytał szeryf, schodząc ze swoim synem na dół i zauważając ciało.

– Przyszli Ci ludzie. Mieli maski. – Zaczęła opowiadać Malia, a jej głos wciąż drżał z nadmiaru emocji.

– Było ich trzech. – Dodała Evelyn, próbując powstrzymać łkanie i uspokoić oddech, ale jej serce wciąż podpowiadało dziewczynie, że gdyby się ruszyła to byłaby w stanie uratować Tracy. – Nie mogłyśmy nic zrobić. Nie było nawet kawałka skóry odsłoniętego. Nie wiem nawet czy byli ludźmi.

– O czym wy mówicie? – zapytał Stiles, spoglądając mimo wszystko w oczy Malii.

– Byli silni, Stiles. – Odpowiedziała wciąż wystraszona dziewczyna. – Mieli broń. Ja tego nie zrobiłam. – Malia kontynuowała swoją wypowiedź, gdy na jej policzkach zaczęły gromadzić się łzy.

– Nie odmienia się. Musimy ją zabrać. – Stwierdził Deaton, odwracając głowę w stronę Scotta i reszty oraz wciąż trzymając dłoń Tracy, której paznokcie miały postać pazurów.

– Absolutnie nie. To miejsce zbrodni. Wzywamy koronera. – Odezwał się pan Stilinski, odchodząc od dziewczyn oraz Stilesa.

– Może być zaskoczony jej odciętym gadzim ogonem. – Stwierdził Deaton, spoglądając przy tym w oczy Noah. – Powinieneś. Chyba, że chcesz odbyć konferencję prasową o nadprzyrodzonych istotach. – Dodał weterynarz, gdy ojciec Stilesa stwierdził, że nie obchodzi go, co może się stać, gdy koroner zobaczy brak gadziego ogona u Tracy.

– Musi być granica. Musimy wyznaczyć granicę. – Odparł, zestresowany z chwili na chwilę coraz bardziej Noah, gdy Evelyn zaczęła powoli zsuwać się po ścianie na podłogę, z całych sił próbując powstrzymać łzy. Przez cały czas było tak spokojnie, gdy dookoła było tak wiele niebezpiecznych stworzeń, które traciły dla niej jakikolwiek sens.

– Tato, już ją dawno przekroczyłeś. – Odpowiedział młodszy Stilinski, spoglądając na blondwłosego mężczyznę, gdy Deaton po raz kolejny zaoferował szeryfowi swoją pomoc.

– Tylko szybko. – Powiedział w końcu mężczyzna, gdy właściciel kliniki w Beacon Hills wraz ze Scottem wynieśli dziewczynę z piwnicy. Malia pomogła Evelyn wstać i chwilę po tym wszyscy wyszli z dolnej części posterunku, aby wraz z Lydią pojechać do szpitala. Evelyn już na miejscu, gdy Melissa do nich podeszła nie potrafiła skupić się na jej słowach, obwiniając się, że doprowadziła do takiej sytuacji.

– Mogłam je uratować. – Wyszeptała pod nosem, przecierając chwilę po tym swoją twarz i zaciskając mocniej oczy, gdy Liam spojrzał się zmartwiony w jej stronę. Chłopak usiadł koło dziewczyny i niepewnie objął ją ramieniem, a Evelyn niemal od razu schowała twarz w jego ramieniu. – Przepraszam, nie chcę moczyć Ci koszulki.

– Jest okej, zawsze będę tutaj dla ciebie, nie musisz się o nic martwić. Ochronię cię przed wszystkim. – Odpowiedział Liam i pogładził delikatnie jej plecy, mając nadzieję, że chociaż tak ją uspokoi, co po dłuższym czasie mu się udało. Następnego jednak dnia pojawili się oboje w szkole, a Evelyn miała na sobie o wiele więcej makijażu niż każdego innego dnia w szkole. Lekcje im jednak dość szybko minęły, a Evelyn wraz z Masonem i Liamem wybrali się do klubu dla osób queer.

– Odłożysz telefon? Scott może zawyć. – Powiedział chłopak w białej koszuli i czarnych spodniach, zaczynając się irytować tym, że nikt nie zwraca na niego uwagi. – A ty Evelyn mogłabyś wyjąć słuchawki. Nawet jeśli masz jedną z nich w dłoni to nie zmienia faktu, że nas nie słuchasz.

The Sun (Teen Wolf)Where stories live. Discover now