☆rozdział XXXI☆

228 11 11
                                    

Nie zabijajcie za to co będzie przez kilka najbliższych rozdziałów.

Na polepszenie powiem. Teraz będzie dużo perspektywy Gabriela.

<><><>

POV Gabriele

Podczas mojej przemowy, kiedy zapraszałem rodzeństwo Walsh na scenę, czułem mordercze spojrzenie mojej kobiety.

Na balu było wielu wrogów. Między innymi brat bliźniak Filippo Cybo, Fabio. W ich szeregu mam szpiega którego nawet nie podejrzewają. Niejakiego adopcyjnego brata, który ponoć nie zna rodziny.

Jak mi przykro, że w wieku piętnastu lat znalazł papiery adopcyjne. Nie zmienili mu daty urodzenia i szybko odnalazł rodzinę. Z wujkiem Tomasso, bo to on jest ojcem szczura, postanowiliśmy mieć z nim kontakt tak aby nikt nie wiedział.

Alberto Cybo, ale tak naprawdę Pico. Młody mężczyzna w wieku mojej kobiety. Brunet z zielonymi oczami. Można by powiedzieć że kiedy Carr była szatynka to wyglądało jak bliźniacy.

Po przemówieniu i zjedzeniu poszedłem wraz z Irlandką porozmawiać z innymi gangsterami lub szefami mafii. Kobieta była przerażona ilością takowych osób, ale się przyzwyczai.

Nadszedł czas na rodzinę Cybo. Jak to powiadają przyjaciół miej blisko, wrogów jeszcze bliżej. Tego się trzymam od zawsze i udaje miłego kolegę. Ta sztuczność jest wyczuwalna na kilometr.

- Część Fabio. Witam Beatrice i Alessio miło was znowu widzieć. - prawda taka ze tylko ja z Fabio się nie lubimy i po przejęciu rodzinnych interesów rozpoczęliśmy topór wojenny. - Kassido, Mauro, Alfredo - przy nim dałem nasz znak rodzinny - i Samuelu miło was widzieć. Kiedy wracacie do Asoli?

- Jutro z rana. - zatrzepotała rzęsami Maura. Starsza, plastikowa lalka Barbie. Dlaczego starsza? Och to bardzo proste jej siostra Kassida jest jej małą kopia zapasową.

Tak kopią zapasową. Kassida jest Maury, a Fabio jest Filippo który zmarł.

- Gratuluję związku Gabriel. - powiedział z dumą Alfredo. On znał Sofie i nigdy jej nie lubił, ale Carrie jest inna.

- A ja się zapytam. Co zrobiłaś że go do związku zmusiłaś? - powiedziala młodsza kopia

- Kassida! - upomniał ja jej ojciec. One zawsze się do mnie śliniły, a ja nigdy nie patrzyłem na nie.

- Pewnie jest w ciąży. Najprawdopodobniej drugi miesiąc i dlatego da razem od trzech tygodni. - Powiedział Maura

- Oj tak chciałbym aby Carrie była w ciąży. - rozmarzyłem się. Wyobraziłem sobie mała kopie kobiety mojego serca - Ale niestety. To ja się uparłem że Carrie ma być moja i dlatego jak się dowiedziałem o uprowadzeniu Carr przez Filippo, on długo nie pożył.

- Ach to dlatego on nie żyje? Przecież to normalne. Facet porywa dziewczynę i ona się zakochuje w nim. Tak bynajmniej było w trzysta sześćdziesiąt pięć dni.

Oho czyli żadna normalna osoba z Maury, a Kassida nie lepsza.

- Wybaczcie mi ale chciałabym porozmawiać z moją rodziną i ojcem chrzestnym. - powiedziała moja kobieta i odeszła w stronę rodziny. Obserwowałem reakcje na przytulenie i głośne krzyki moja chrześnica że strony Moore'a.

- Czy ona...

- Tak Ardal to jej ojciec chrzestny. Sam miałem taką reakcje. A wracając u mnie tak nigdy nie było i nie będzie. Ja również idę do rodziny MOJEJ kobiety. - daje nacisk na "mojej" i posłałem spojrzenie w stronę Fabio.

Jak szukać miłości - to we Włoszech [ZAKOŃCZONE] On viuen les histories. Descobreix ara