Pomoc w nauce (cz.2)

Start from the beginning
                                    

- Co tu robisz krukoneczko?

- Uczę się eliksirów. – zerknęłam na Jamesa, który usiadł naprzeciwko.

- A to nie pomaga ci twój przyjaciel?

- Miał coś ważnego do załatwienia.

- W takim razie może ja pomogę?

- Ty? – spojrzałam na niego zdziwiona gdy pokiwał głową. Może i powoli łapaliśmy coraz lepszy kontakt, jednak nie za bardzo ufałam mu w kwestii związanej z nauką – Podobno nie idzie ci za dobrze.

- Ale mam Remusa, który mi pomaga i dzięki niemu coś niecoś wiem. Więc jak?

- Zaryzykuję...

Okularnik klasnął w dłonie i wziął mój podręcznik. Najlepiej jak umiał tłumaczył mi wszystko, choć chwilami poprawiałam go. Oznajmiał wtedy, że zrobił to specjalnie by sprawdzić czy go słucham oraz pokazać, że coś umiem. Udawałam, że mu wierzę.

Po jakichś dwóch godzinach zakończyliśmy lekcję i pożegnaliśmy się. Od razu pomaszerowałam do lochów chcąc dowiedzieć się jak przebiegła randka przyjaciół.

Syriusz Black

- Witam moją ulubioną krukoneczkę. Co taka mądra dziewczyna robi w takim miejscu jak to i to całkiem sama?

- Jesteśmy w bibliotece Syriusz. – podniosłam wzrok na uśmiechniętego chłopaka – Uczę się na test z obrony przed czarną magią. Co chcesz?

- Chciałem spytać czy może nie pomogłabyś mi przygotować się do tego testu. Lunio został porwany przez innych gryfonów, a nie chcę mu sprawiać większych kłopotów.

- Niech będzie.

Zadowolony usiadł obok mnie i wyciągnął wszystko co trzeba. Tłumaczyłam mu każde zagadnienie najlepiej jak umiałam. Chwilami mnie nie słuchał, jednak gdy go przepytałam okazało się, że większość rzeczy zapamiętał.

Po kilku godzinach zakończyliśmy naukę. Spakowaliśmy się po czym udaliśmy do Wielkiej Sali coś zjeść.

Remus Lupin

Wyjrzałam przez okno klasy zmartwiona. Gdy przeleciał przy nim dementor cofnęłam się i wpadłam na kogoś kto mnie objął. Kiedy się odwróciłam zauważyłam Remusa.

- Dzięki. – trochę się odsunęłam – Nie usłyszałam kiedy wszedłeś.

- Dosłownie przed chwilą. – zerknął na okno co uczyniłam i ja.

- Dalej nie mogę uwierzyć, że są na terenie szkoły. Bardziej boję się ich niż Blacka.

- Nie ty jedyna. Jeżeli chcesz mogę nauczyć cię czegoś co cię przed nimi obroni.

- Masz na myśli patronusa? – mężczyzna kiwnął głową – Naprawdę? Kiedy moglibyśmy zacząć?

- Nawet teraz.

Udaliśmy się do klasy obrony przed czarną magią. Wiedziałam co trzeba zrobić jednak bardzo przyjemnie słuchało się Remusa.

Zastanawiałam się nad jakimś szczęśliwym wspomnieniem, ale nic nie przychodziło mi do głowy. A gdy już przyszło okazywało się za słabe. Zerknęłam kątem oka na mężczyznę, który uśmiechał się i pomyślałam o kilku wspólnych chwilach.

- Expecto Patronum. – po chwili naszym oczom ukazała się bezkształtna, srebrno-biała masa.

- Brawo [T/I]. Mówiłem, że się uda.

- Miałam świetnego nauczyciela. – podeszłam i przytuliłam go – Dziękuję.

- Nie masz za co. – również mnie przytulił.

Wzięliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się do moich komnat na herbatę. Chciałam chociaż w taki sposób podziękować za poświęcony czas, nawet jeżeli uważał, że to nic takiego.

Severus Snape

- Wzywałeś profesorze. – podeszłam do biurka, przy którym siedział profesor Snape.

- Zgadza się. Skończyły się zapasy niektórych eliksirów w Skrzydle Szpitalnym i potrzebuję twojej pomocy. Nie znasz ich dlatego nauczę cię jednego i będziesz go przygotowywać. Jeżeli uda ci się go skończyć w ilości, której potrzebujemy zrobisz kilka na zapas oraz takie podstawowe. I nie martw się, mamy na to tydzień. Z czasem będę uczył cię pozostałych eliksirów. Czy jasno się wyraziłem?

- Naturalnie.

Wyciągnęłam notatnik i zaczęłam zapisywać wszystko o czym mówił mężczyzna. Następnie z jego pomocą uwarzyłam eliksir.

Cały tydzień wyglądał tak samo. Od razu po zajęciach zabieraliśmy się za warzenie eliksirów i kończyliśmy dopiero przed północą. Zawsze w międzyczasie chodziłam po posiłek dla nas by choć przez chwilę odpocząć.

Kiedy wszystko było gotowe profesor zaniósł eliksiry do Skrzydła Szpitalnego. Następnie umówił się ze mną w jakie dni będzie uczył mnie pozostałych. Było to męczące jednak o dziwo sprawiało mi radość i z chęcią uczyłam się tego o czym opowiadał.

Tom Riddle

Po raz kolejny przeczytałam krótką notatkę, a następnie spojrzałam w lustro i spróbowałam zmienić swój kolor włosów. Niestety tak samo jak poprzednie próby zakończyło się to niepowodzeniem. Tym razem na szczęście nic nie zmieniło się w moim wyglądzie. Poprzednia próba zakończyła się niebieskim językiem.

Zrezygnowana opadłam na kanapę. Po chwili poczułam jak ktoś siada obok mnie. Gdy spojrzałam w bok lekko się uśmiechnęłam.

- Witaj Tom.

- Problem z transmutacją?

- Zgadza się. Mam trudności ze zmianą koloru swoich włosów.

- Pomogę ci.

- Naprawdę?

Skinął głową i wyjął swoją różdżkę. Pokazał mi jak poprawnie nią poruszyć. Powtórzyłam z nim ruch kilka razy i przyszedł czas na zmianę koloru. Stanęłam przed lustrem, a chłopak za mną. Położył swoją dłoń na mojej i poruszyliśmy różdżką. Wymówiłam w międzyczasie zaklęcie i już po chwili mogłam zobaczyć, że mam błękitne włosy.

- Udało się! – odwróciłam się i przytuliłam chłopaka – Dziękuję.

- To nic takiego. Zawsze z chęcią tobie pomogę [T/I].

Szerzej się uśmiechnęłam bardziej się w niego wtulając, czując jak robię się czerwona. Tom obejmował mnie i nie wyglądało na to, że mu to przeszkadza.

Harry Potter Boyfriend Scenarios IIIWhere stories live. Discover now