1

95 3 0
                                    

-Impreza w środę.-powiedział do telefonu Aiden.

W środę? Impreza w środę? Nie, żeby mnie ktoś tam miał zobaczyć, ale w środku tygodnia? Rozumiem, że już nie chodzi do szkoły, ale... z resztą nie ważne.

-Aiden synku, podasz mi torebkę z salonu.-poprosiła go mama.
Wpatrywałam się w niego z zniesmaczeniem, gdy on z komórką przy uchu i bez koszulki szedł po torbę.

Podał ją kobiecie, a ta szybko go przytuliła i poszła.

Pa mamo!-dawno tego nie było. I nie będzie.

Matka poszła do pracy, czyli mam jakieś 7 godzin spokoju, nie licząc brata...i szkoły.
Zjadłam swoje płatki-co jest okropieństwem dla tej dwójki. Przecież jak można jeść płatki skoro można zjeść gofry, musli czy inne gówno zrobione przez roboty kuchenne.

Zjadłam swoje ,,śniadanie" i poszłam na piętro do swojego pokoju. Przebrałam się w biały strój kąpielowy. Wzięłam jeszcze pierwszy lepszy ręcznik z łazienki i poszłam do basenu.
Do lekcji zostały mi 2 godziny, więc chwile zrelaksowałam się po codziennej dawcę brudnych spojrzeń mojej matki.

Po pół godzinie wyszłam i poszłam się szybko umyć i przebrać w normalne ciuchy.

Ubrałam jasne baggy jeansy, do tego zielony, przylegający top z długim rękawem.
Uczesałam swoje brązowe, długie włosy, umyłam zęby i zeszłam na dół.

Nie malowałam się jakiś bardzo do szkoły. Moje rzęsy są naturalnie zakręcone, a brwi ciemne. Z resztą, nie chciało mi się.

Zeszłam na parter i zaczęłam ubierać białe buty.
Wyszłam.

Codziennie podjeżdżał po mnie syn koleżanki mojej mamy. Finn. Jego mama jest ortodontką. Nie mogłaby być nikim innym. Moja mama nie zadaje się z biedniejszymi od siebie.
Finn podwozi mnie do szkoły, bo nasi rodzice bardzo chcieli żebyśmy się zaprzyjaźnili. Nie udało się, co nie znaczy że się nie lubimy. Lubimy, ale nie jakoś bardzo.

Pod dom podjechał czarny Jeep Grand karaoke czy coś.
Wsiadłam i westchnęłam. Pojechaliśmy.

***

-Przeczytałam, że weterynarze zarabiają około 7 tysięcy miesięcznie...-opowiadała jakaś dziewczyna. Chyba chodzę z nią na jakieś zajęcia.
Wiedziałam o co zapyta.

-Matka robi dużo na lewo.-ominęłam blondynkę i poszłam do szafki.
W drodze przywitałam się z paroma osobami. Tylko szybkie ,,hej".

Wzięłam rzeczy z szafki, zadzwonił dzwonek, poszłam na lekcje.

Siedziałam i nic nie robiłam. W połowie lekcji zaczęłam się rozglądać. Co miałam lepszego do roboty? Patrzyłam na ludzi obok siebie, a na drugim końcu sali zauważyłam, że jeden z chłopców mi się przygląda. Na początku byłam trochę zdezorientowana, ale później postanowiłam dać mu jakiś sygnał. Nudziło mi się, chciałam się pobawić, więc rozluźniłam twarz i puściłam do niego oczko. Uśmiechnął się i odwrócił.

Proszę cię! Nie rób sobie nadziei.

To było zabawne. Od razu poprawił mi się humor.

***

Ostatnia przerwa przed ostatnią lekcją. Idę przez korytarz na drugie piętro.

-Pożyczysz 10$?!-krzyknął do mnie Evan. Rozmawialiśmy na paru imprezach mojego brata. Miły gość?

-Słuchaj, nie wiem czy mam.-zażartowałam, na co chłopak zaczął się podśmiewać.

Sięgnęłam do kieszeni, wyjęłam 20$ i podałam do ręki po czym poszłam przed siebie.

I go soloWhere stories live. Discover now