45. Wszystko gra

3.4K 213 35
                                    

"Idę z wami."

Zawiązujesz buty, wpatrując się w mężczyzn stojących nad tobą, gdy zakładają płaszcze i czapki w twarzowym czarnym kolorze.

Gdyby nie wyglądali tak cholernie gorąco, cali ubrani w ciemne, eleganckie ubrania, droczyłabyś się z nimi z powodu monochromatycznej kolorystyki.

Ze spojrzeniem w oczach Namjoona, kiedy nakłada czarną czapkę bejsbolową, zapominasz o dokuczaniu i trzymasz się poważnego, "Nie żartuję. Idę z wami."

"Nikt nie myślał, że żartujesz. Nie idziesz." Stanowczy i zdecydowany, Yoongi zdejmuje z kurtki kawałek puchu i wzrusza ramionami.

Taehyung wygląda na skłonnego, by cię bronić, ale nie otwiera ust, ustępując osądowi starszych mężczyzn. Oszczędza ci najmniejszego współczującego spojrzenia, jego duże, piękne oczy zwrócone są w dół, by przekazać ci swoje uczucia.

Wspomniani wcześniej starsi mężczyźni posyłają ci spojrzenie przypominające jedno otrzymane przez nasycone różem małe dziecko, mającego napad złości.

Jin wzdycha. "Po prostu tu zostań, okej? Jeśli wyjdziesz z domu i coś pójdzie nie tak, mamy ograniczoną liczbę sposobów, aby cię wydostać."

"Innymi słowy, jesteś ciężarem," mówi bez ogródek Yoongi. "Nie musimy martwić się o utrzymanie cię z dala od ich rąk, jeśli nasz mały przyjaciel Seoungmin pojawi się ponownie ze swoimi ludźmi."

Zaciskając usta na rzeczową metodę Yoongiego, Jin zwraca do ciebie łagodne oczy. "Zostań tu i uważaj na siebie. Tylko tymczasowo. Tak jest łatwiej."

Szczerość w jego słowach sprawia, że ustępujesz, o wiele łatwiej, niż myślałaś.

Domyślasz się, że to nie jest najgorsza argumentacja na świecie. Chcą tylko zapewnić ci bezpieczeństwo; dlaczego miałabyś z tym walczyć?

Ci mężczyźni sprawiają, że twój z trudem zdobyty niezależny duch staje się miękki jak pianka cukrowa.

Wkładając matową czarną czapkę, aby zakryć zdumiewające pomarańczowe włosy, Jimin kiwa głową z lekkim uśmiechem. "Tym razem nie będzie nas tak długo. Tylko wizyta." Z korytarza wyłania się Jungkook, czarne włosy mienią się w świetle słonecznym, a uśmiech niższego mężczyzny staje się szelmowski. "Poza tym ktoś musi tu zostać, żeby trzymać Jungkooka z dala od kłopotów, hę?"

Zatrzymując się w pół kroku na słowa, usta najmłodszego wyginają się w grymasie. "O czym ty mówisz? Idę z wami."

Gdzieś w grupie mężczyzn rozlega się ciężkie westchnięcie i w zasadzie możesz usłyszeć ich myśli.

I znów to samo. To brzmi strasznie znajomo.

Brwi Jimina wystrzeliwują w górę jego czoła.

Rzuca okiem na Namjoona oczami rozszerzonymi ze zdziwienia. "Idziesz? Jesteś pewny?"

"Oczywiście, że jestem." Prostując linię swojej skórzanej kurtki (kiedy korzystasz z okazji, by subtelnie ślinić się na niego w skórzanej kurtce), Jungkook posyła swoim braciom spojrzenie uznane za niedowierzające przez zmarszczenie jego hebanowych brwi. "Dlaczego miałbym nie iść?"

Yoongi, który jest teraz gotowy i oparty o ścianę, czekając na pozostałych, podnosi rękę. Gdy mówi, jego palce wysuwają się jeden po drugim. "Cóż, policzmy. Jesteś ranny, musisz mieć oko na T/I, nie chcemy Miny zdekoncentrowanej próbami uwiedzenia cię-"

"Serio, hyung?" Jungkook drwi. "Mam się dobrze. Jestem całkowicie sprawny i wiesz o tym."

"Serio, Jungkook." W czekoladowych oczach Yoongiego nie ma dokuczania; są chłodną logiką i rozsądkiem. "Możesz myśleć, że czujesz się na tyle dobrze, by nam towarzyszyć, ale jesteś powolny. Twój czas reakcji jest powolny. Nadal jesteś ranny. W tej chwili nie mógłbyś pokonać któregokolwiek z nas, bez względu na to, jak bardzo byś się postarał."

Blood InkWhere stories live. Discover now