I'm gonna Be

56 3 0
                                    

Kurt obudził się rano (a raczej w południe, co dla niego i tak było wcześnie) i wyciągnął rękę na bok. Nie było obok niego drugiej osoby. Nigdy nie było Blaine'a rano w łóżku, a Kurt był prawie pewny, że ślub oznacza zasypianie i budzenie się przy tej samej osobie do końca życia. Nie musiało minąć wiele miesięcy, żeby oboje wywiązali się z tej niepisanej umowy, ale Kurt miał nadzieję, że chociaż w weekendy Blaine będzie czekał na niego w łóżku.

Po chwili wstał z łóżka i miał zamiar pójść do łazienki, ale po drodze zatrzymał go widok kwiatków na stole w salonie, więc do nich ostrożnie podszedł.

- Blaine, skarbie? - zawołał męża, który razem z sernikiem oraz malinami na talerzu pojawił się prawie od razu - O co tu chodzi? - zaśmiał się delikatnie, unosząc do góry sceptycznie jedną brew, gdy brunet położył talerz na stole. - Blaine? - drugi mężczyzna pocałował go w policzek.

- O nic, chciałem ci zrobić po prostu miłą niespodziankę - odsunął krzesło, żeby Kurt mógł na nim usiąść i poszedł po kawę dla niego.

- To trochę podejrzane. Ostatnie kwiaty od ciebie "bez okazji" dostałem, gdy po raz pierwszy przyjechałeś do Nowego Jorku i...

- Okej - przerwał mu Blaine i pocałował go w usta z zaskoczenia, kucając przy nim - Nie musimy o tym więcej wspominać.

- Próbuję wyciągnąć tylko z ciebie prawdę, bo w moim życiu nie ma czegoś dobrego, co nie ciągnęłoby za sobą niczego złego. Tak samo było z przyjazdem mojego taty w święta, więc wolę się upewnić.

- Nie ma żadnych złych wieści skarbie - pogłaskał plecy Kurta z uśmiechem.

- Czyli jest jakaś niespodzianka? - uniósł brwi, a Blaine oparł głowę na jego kolanach - Jest jakaś informacja, którą chcesz mi przekazać? - zapytał ponownie.

- Musimy jechać jutro do Chicago - spojrzał do góry - Dzisiaj i dowiedziałem się o tym też dzisiaj rano.

- Dlaczego MUSIMY jechać jutro do Chicago?

- W zasadzie to ja muszę jechać do Chicago - Kurt zaczął powoli kiwać głową, zachęcając go do kontynuacji - W sprawie mojej kariery. Nie oczekuję, że pojedziesz ze mną, prawda? W końcu masz swoją pracę i swoje plany, więc zrozumiem, jeśli się nie zgodzisz. To wszystko zrobiłem dla ciebie, żeby ci wynagrodzić moje parę dni nieobecności.

- Czyli to nie jest przekupstwo? - napił się kawy z uśmiechem, bo podobało mu się, w jakim kierunku szła ta rozmowa.

- Nie śmiałbym cię niczym przekupywać.

- Powiedziałeś, że to nie są złe wieści, a jednak wyjeżdżasz na parę dni, a ja jako twój mąż będę tęsknił za tobą jak diabli.

- Będziesz miał w końcu trochę czasu dla siebie. Poza tym dostałeś ode mnie piękne róże, kawę i sernik i to tylko z rana.

- Szykujesz coś dla mnie jeszcze dzisiaj?

- Oczywiście, ale mam dla ciebie również propozycję pojechania ze mną. Specjalnie sprawdziłem, co w Chicago jest wartego twojej uwagi. Moglibyśmy zobaczyć Shedd Aquarium. Jest tam dużo miejsc z muzyką na żywo i oczywiście Navy Pier. Wszystko na mój koszt.

- Czy jeśli się zgodzę, to dostanę również te rzeczy, które dla mnie przygotowałeś na dzisiaj?

- Pewnie będziesz zbyt zajęty pakowaniem, ale można zawsze spróbować.

- Wstawaj - Blaine się podniósł i usiadł na krześle naprzeciwko męża - Na ile dni jedziesz?

- Na tydzień. Chcą zrobić mi jakieś zdjęcia do promocji mojego albumu i jeszcze parę ważnych rzekomo spraw.

Klaine one shot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz