Not while I'm around

66 3 0
                                    

Blaine dostał niepokojący telefon z nieznanego numeru. Nie mógł uwierzyć w to, co się działo. Jakby całe jego życie nagle miało stanąć w gruzach i nie można było na to nic poradzić. W końcu nie na co dzień się słyszy, że twój mąż miał wypadek i jest w stanie zagrażającym jego życiu. Ostatnio mocno się pokłócili i jeśli Kurt miałby nie wyjść z tego cało to ostatnie słowa, jakie Blaine do niego wypowiedział byłyby przepełnione jadem i nienawiścią sprzed około tygodnia. Byłyby bez miłości i związane byłyby z prośbą o rozwód. Co prawda żaden z nich nie śpieszył się do wyciągnięcia ręki na zgodę, ale myśl, że Kurta mogłoby już nie być na świecie była straszna dla bruneta. Nawet, jeśli wcześniej rozważali rozwód przez głupią kłótnię to teraz to nie było ważne. Blaine martwił się o stan zdrowia swojego jeszcze męża i nie było w tym momencie nic ważniejszego. Najgorszą myślą dla bruneta było to, że nie mógł ochronić drugiego mężczyzny w tej sytuacji.

Brunet od razu się zwolnił i pojechał do szpitala, w którym miał leżeć jego mąż. Po wylegitymowaniu się i uzupełnieniu potrzebnych dokumentach Blaine'a w końcu wpuścili do pokoju, w którym leżał jeszcze nieprzytomny przez leki Kurt. Blaine wyobrażał sobie różne scenariusze w drodze do szpitala, ale nie wiedział, że widok połamanego szatyn tak nim wstrząśnie. Zatrzymał się przed drzwiami i z trudem starał się nie rozpłakać. To wydawało się teraz tak bardzo realne. Nie tylko wypadek, a to, że mógł na prawdę stracić Kurta w trakcie, gdy najbardziej żałowałby ostatnich słów, które do niego wypowiedział. Musiał głęboko odetchnąć zanim mógł zbliżyć się do śpiącego mężczyzny, który był jeszcze bledszy niż zazwyczaj. Wyglądał jak duch. Jedyne, co pomagało Blaine'owi się jakoś trzymać, to powoli unosząca się i opadająca klatka piersiowa chłopaka i to, że na ekranie pokazywało się w miarę równe bicie tętna. Żył, ale był w strasznym stanie i nie wiadomo kiedy się obudzi.

Nie wiedział, czy powinien usiąść na krześle i poczekać aż Kurt się obudził. Nie miał pojęcia, czy ten będzie go chciał zobaczyć po wybudzeniu i nie wiedział co z sobą zrobić. Póki jego jeszcze mąż leży niewybudzony nie mógł pozwolić sobie na opuszczenie szpitala. Nie bez pewności, że z jego zdrowiem wszystko jest w porządku. Kiedyś nie miałby wątpliwości do tego, co powinien zrobić. Wiedział, że kiedyś położyłby się obok niego, żeby ten poczuł jego obecność i wiedział, że ten jest już bezpieczny. Że razem coś wymyślą i będzie dobrze. Tylko, że teraz nie mógł tak zrobić. Nie był pewien, czy Kurt mu wybaczył lub wybaczy ostrą wymianę zdań i czy wszystko będzie w porządku.

Z bezsilności po jego policzkach spłynęły łzy. To była w końcu tylko kwestia czasu, ale nie spodziewał się, że rozpłacze się przez to, że nie będzie pewien czy powinien zaczekać przy nim, czy zostawić go w spokoju. Nie wiedział, co Kurt chce chociaż przecież znał go najlepiej. Stwierdził, że nie będzie słuchał rozumu, tylko serca. Usiadł na krześle powoli i przyglądał się Kurt'owi, który był cały w ranach. 

Zabawne, że jeśli widzisz kogoś w takim stanie - nawet największego wroga - to chcesz mu wybaczyć wszystko i pragniesz za wszelką cenę jego wybaczenia. Ostatnią rzeczą, którą byś mu życzył byłby taki stan zdrowia. Łatwo jest się kłócić z kimś, gdy masz wrażenie, że przed wami całe życie jeszcze, ale tak na prawdę nigdy nie wiesz, czy ten ktoś nie będzie miał nieszczęśliwego wypadku i jak długa jest jego linia życia. Formalnie Blaine i Kurt byli małżeństwem i w tym momencie Blaine po raz pierwszy od tygodnia poczuł, że jest tak na prawdę. Nie chciał tego kończyć, bo szatyn był najjaśniejszym punktem w jego życiu. Pytanie tylko czy Kurt czuł ciągle to samo do niego.

- Kurt? - powiedział drżącym głosem przerażony. Nie dostał odpowiedzi. W końcu czego się mógł spodziewać? - To ja, Blaine. Mam nadzieję, że mnie słyszysz. Wiem, że się ostatnio ostro posprzeczaliśmy, ale jestem tu przy tobie. Nie zostawię cię i chcę, żebyś mi wszystko wybaczył. Wszystko będzie okej. Nawet, jak mi nie wybaczysz. Złapię cię z rękę, dobrze? - znowu nie dostał żadnej odpowiedzi, więc ostrożnie złapał go za rękę i delikatnie ścisnął. 

Klaine one shot Where stories live. Discover now