Chapel Of Love

69 4 0
                                    

- Dlaczego zawsze spotykamy się na czyimś ślubie? - zapytała sarkastycznie, ale z szeroko rozstawionymi ramionami i szarokim uśmiechem Mercedes, więc dwójka mężczyzn się do niej przytuliła na powitanie

- Gdyby nie twoja rozwijająca się kariera i fakt, że tutaj praktycznie każdy bierze ślub z osobą z chóru, to widywalibyśmy się trochę częściej - odpowiedział Kurt i wzruszył delikatnie ramionami

- Została tylko wasza dwójka - podszedł do nich blond mąż dziewczyny i się z nimi przywitał - To dziwne, bo wy pierwsi się zaręczyliście. - Kurt poczuł się trochę niezręcznie, poczuł jak jego ręce zaczęły się pocić, więc zaczął się bawić palcami.

- Nie pospieszaj ich Sam - blondyn objął w talii swoją żonę i dał jej buziaka - Widocznie potrzebują jeszcze czasu.

- Nie pospieszam ich wcale. Po prostu dziwię się, że Blaine'a nie roznosi pomysł ślubu, jak w liceum, a Kurt nie chodzi z magazynami i nie planuje niczego od kiedy tylko na jego palcu nie pojawił się pierścionek. Nie pasuje mi to do nich kom… - Blaine spojrzał na szatyna i stwierdził, że już wystarczy.

- Skończyłeś Sam? - przerwał mu - Najpierw byliśmy za młodzi i teraz z perspektywy czasu nie żałujemy tego, że poczekaliśmy. Później nie było dobrego terminu, bo wszyscy zaczęli brać śluby, więc nie zaszkodzi nam jeszcze chwila.

- Poza tym na pewno nie będziemy najdłuższym narzeczeństwem w historii - Kurt się trochę rozluźnił, więc mógł sam zacząć się tłumaczyć - Jeszcze parę lat temu osoby takie, jak my czy jak dzisiejsze panny młode, Santana i Brittany nie miały prawa wziąć w ogóle ślubu. - wzruszył ramionami, a Blaine cały czas się przyglądał jego twarzy. Kurt znowu otworzył usta i chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał, bo ktoś do nich podszedł

- Rozumiem, że się cieszycie swoją obecnością, po długiej przerwie, ale jak zaraz nie usiądziecie na miejscu, to Santana najprawdopodobniej wykorzysta swój stres i złość na was i na mnie. Ja się jej nie boję, ale to jej ślub, więc moglibyście uszanować ten fakt i nacieszyć się sobą jak będzie już po wszystkim - powiedziała Quinn

- Wybacz - Kurt złapał bruneta za rękę i zaciągając go w kierunku krzeseł, przytulił się szybko z blondynką - Wyglądasz ślicznie - pocałował ją w policzek

- Mam nadzieję, że nie przyćmisz panien młodych - zażartował Anderson, również przytulając dziewczynę

- Widziałam ich stroje. Pomagałam im je wybierać, więc raczej uda mi się przeżyć - mrugnęła, a dwójka mężczyzn poszła na swoje miejsca.

- Jak je znajdę po przysięgach, to je zabiję, że mnie nie zaprosiły - powiedział cicho szatyn do swojego narzeczonego

- A to nie było przypadkiem tak, że byłeś zapracowany, a one cię nie zaprosiły, żeby cię nie rozpraszać? - Kurt spiorunował go chłodnym wzrokiem

- Oczywiście, że tak było, ale brak możliwości odmówienia jest gorszy, niż brak możliwości pójścia. 

- Nie odmówiłbyś, prawda?

- Oczywiście, że nie. Nie mógłbym przegapić takiej okazji. Kiedyś mnie słuchały jeśli chodzi o modę. Byłem przy każdym ich wyborze sukienek na bal. Czuję się pominięty - uniósł delikatnie podbródek, żeby pokazać, jak bardzo jest ponad to, a Blaine go pocałował w policzek, co go rozmiękczyło

- Kocham cię, wiesz o tym? - podniósł delikatnie rękę Kurta, a swoją wślizgnął pod nią

- Coś mi się obiło o uszy - spojrzał na bruneta i się delikatnie do niego uśmiechnął

Klaine one shot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz