Love Shack

63 5 0
                                    

- Siedzimy w domu i nigdzie się nie ruszamy Kurt. Jesteś chory, a ja się tobą zajmę - przykrył szatyna, który siedział na kanapie kocem i pocałował go w głowę

- Nie jestem chory Bee. To tylko głupia alergia - kichnął i wytarł sobie nos w chusteczkę - Nie ma sensu odwoływać naszego wyjazdu przez to.

- Znam cię sześć lat. Przez pięć lat nic nigdy nie wskazywało na to, że masz na coś alergię, więc nie próbuj mnie zwieść. Musisz się wygrzać, żeby wyzdrowieć i wtedy gdzieś pojedziemy. - usiadł obok Kurta i pocałował go w policzek

- Wtedy nie będzie już walentynek i nie będzie tak romantycznie, jakby było teraz - przytulił się do bruneta. Potrzebował przy sobie czegoś ciepłego, co by ogrzało. Nawet, jeśli nie chciał się do tego przyznać był chory.

- Masz zatkany nos, boli cię gardło i kaszlesz. Nie ma nic bardziej romantycznego i seksownego, niż przespanie się z kimś przeziębionym.

- Jestem seksowny cały czas - pociągnął nosem

- Masz rację - pocałował bladego chłopaka w czoło i zaczął go głaskać

- I nic mi nie jest. Do weekendu wyzdrowieję i będziemy mogli pojechać.

- W takim razie nic ci nie jest czy wyzdrowiejesz do weekendu? Bo to dwie różne rzeczy. - przestał go obejmować

- Zostań tu, proszę. Może masz rację, może jestem chory, ale nie opuszczaj mnie - jęknął, gdy Blaine zaczął wstawać i odsunął się od niego

- Nie wyzdrowiejesz w jeden dzień, a już na pewno nie bez żadnych lekarstw. Przyniosę ci coś.

- Są w… - zaczął i chciał zanim wstać, ale Blaine powstrzymał go, opierając się tak, że nogi Kurta znajdowały się pomiędzy jego rękami

- Wiem, gdzie są - pocałował go w nos i się uśmiechnął - Odpoczywaj i przestań się wszystkim zamartwiać. Pojedziemy tam za tydzień, jak się już poczujesz lepiej.

- Skąd wiesz, że zwrócą nam zaliczkę?

- Nie zwrócą, bo nie zapłaciliśmy za to. Powiedziałeś, że to letnia chatka twojej ciotki, która nam bardzo chętnie jej użyczy za darmo.

- To prawda, ale nie wiem czy za tydzień też będzie tak samo chętna, czy nie pojedzie tam za swoją żoną - wzruszył ramionami

- Ale mówiłeś, że walentynki są w tym tygodniu. Kto normalny świętuje je tydzień później?

- Odsuń się lepiej ode mnie, bo muszę się wysmarkać i nie chcę cię zarazić, a później spójrz w lustro - Blaine się wyprostował, a Kurt skorzystał z husteczki

- Czyli zostajemy w domu, a ty się leczysz?

- Ty się mną opiekujesz, ale tak. Zostajemy w domu - uśmiechnął się delikatnie

- Zanim pójdę po lekarstwo chciałbym ci przekazać, że we mnie, ani w nas nie ma nic normalnego, więc się nie zaliczamy do normalnych osób, które spędzą walentynki wtedy, kiedy inni.

- Poznałeś moją ciotkę. Ona też nie jest zbyt normalna. Po niej też by się można było tego spodziewać - zaśmiał się delikatnie

- Nie powinieneś tak mówić o swojej rodzinie Kurt.

- Czyli zaprzeczasz, że tak jest czy ma cię znowu edukować na temat naszego życia łóż…?

- Okej, okej… - przerwał mu ze śmiechem - Jest dosyć specyficzna.

- Dosyć? Specyficzna? - uniósł brwi - Zapomniałeś, jak robiła nam wywód o tym, który…

- Próbuję o tym zapomnieć i być miły - znowu przerwał Kurt'owi, który miał na twarzy blady uśmiech - Lubię twoją rodzinę. Nawet, jeśli ma czasami swoje małe dziwactwa. - podszedł do szafki w części kuchennej.

Klaine one shot Where stories live. Discover now