☢︎︎rozdział XI☢︎︎

Start from the beginning
                                    

Przez to że stałyśmy pod sceną przez co mój ulubiony członek zespołu, Kuba, przybił mi piątkę. Tak jestem fanką polskiego zespołu i nic na to nie poradzę.

Po koncercie był krótki wywiad z gwiazdami i poczęstunek. Dostałyśmy prezenty w których skład wchodziły słodycze od zozole, plecak na szelkach i koszulka z trasy.

- I wiem że się rozpadli w lutym, ale słuchaj tego. Szmajkowski i Gędek wypuszczają wspólny singiel!

- Co. Ty. Gadasz! Nie wierzę to przecież połowa zespołu. Aaaaa!

Zaczęłyśmy się drzeć na cały głos. Tak to miało być normalne popołudnie, a wyszło jak zawsze.

- Brakuje mi twoich porad Walsh. - powiedziała z wyrzutem Rose.

- Ale przecież zawsze chciałaś się mnie pozbyć. - zaczęłam się śmiać, bo zawsze tak mówiła.

- Tak to prawda, ale ani Dolan, ani Aiden nie dają tak zajebistych porad jak te twoje. To jak wrócisz do mnie?

- Zobaczę. Na razie nie mam po co wracać. Możliwe że kiedyś wrócę.

- To masz możliwość, bo Dolan coś knuje. - nagle usłyszałam głos dzwonka. No tak jest w szkole.

- Rose marsz na lekcje. Zastanowię się, a ty zrób List z potrzebnymi radami. Kocham cię trzymaj się

- Ja też cię kocham. I dzięki zrobię.

Po tych słowach rozłączyła się. Popatrzyłam na zegarek i mam trzydzieści minut do rozpoczęcia pracy. Podeszłam do piekarni, bo byłam głodna. Kupiłam sobie drożdżówkę i ruszyłam jedząc do samochodu. Podczas jazdy zjadłam mój posiłek.

Pięć minut przed piętnasta dojechałam na parking personelu i weszłam do budynku.

Po osiemnastej miałam przerwę. Zamówiłam makaron z sosem czosnkowym. Zjadłam w kuchni gdzie rozmawiałam z kucharzami. Gdy kończyłam danie zadzwonił Dolan.

Czego on chce o wpół do siódmej?

Odebrałam, bo to może być coś ważnego.

- Część Carriee - przeciąga ostatnia literę. Ma jakąś prośbę

- O co chodzi tylko się streszczaj, bo mam pracę.

- Przecież nie musisz pracować i o tym chce pogadać, a bardziej muszę.

- Zamieniam się w słuch.

- Dowiesz się jak przyjedziesz na bankiet.

- Kiedy on jest?

- dwudziesty siódmy października. Nie daj się prosić. Wszystko dostaniesz na miejscu. Pokój masz w moim apartamencie, fryzjer, kosmetyczka, krawiec będzie zamówiony, ale proszę potwierdź obecność.

- Niech Ci będzie. - westchnęłam - a teraz przepraszam, ale muszę kończyć.

Rozłączyłam się i zaczęłam obsługiwać klientów. Przy stoliku zobaczyłam Davida, Paulo i Gabriele. Szczerze to jest w moim typie, bardzo lubię brunetów, a w szczególności Włochów. Podeszłam bo to moja storna sali.

Jak szukać miłości - to we Włoszech [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now