Szarpiesz za szorstkie sznurówki, poluzowując je na tyle, aby ściągnąć ciężki but z jego stopy, a następnie przechodzisz do następnego. Pod spodem ma skarpetki do kostek w czarno-białe paski i zygzaki, coś, na co nie możesz nic poradzić, ale uznajesz za urocze.

Po czym przypominasz sobie, z kim masz do czynienia, i to już nie jest słodkie.

Rozważasz właśnie oblanie twarzy Jungkooka odrobiną wody, żeby go obudzić (ponieważ bez względu na okoliczności nie zamierzasz dotykać sutków mężczyzny), kiedy to słyszysz.

Ciche, upiorne skrzypienie frontowych drzwi otwierających się na zawiasach.

O cholera.

Twoje serce podskakuje i kurczy się w klatce piersiowej jak ryba na suchym lądzie, a oddech przyśpiesza. To jest to, o co się martwiłaś. To jest to, co wyobrażałaś sobie w kółko, próbując znaleźć sposób, w jaki możesz obronić siebie oraz nieprzytomnego mężczyznę obok i wyjść z tego cało.

Jednak w każdym scenariuszu, na który wpadłaś, byłaś przegraną. To ty byłaś tą, która leży tam martwa w kałuży krwi, a nie intruz.

Kroki butów dudnią o drewno.

Twoje oczy latają po pokoju, szukając czegokolwiek, co mogłoby posłużyć jako broń.

Lampa, kontroler do gier wideo, klawiatura do komputera.

Decydując, że lampa jest prawdopodobnie najlepszym sposobem na okaleczenie kogoś do niesprawności, wyrywasz wtyczkę ze ściany i ustawiasz się w pobliżu otwartych drzwi z lampą uniesioną przez ramię jak kij bejsbolowy.

Starasz się pozostać poza zasięgiem wzroku, czekając na jakąkolwiek oznakę osoby, aby móc strącić jej głowę z ramion i odrzucić w kosmos.

Jeśli masz tu umrzeć, przynajmniej przed tym możesz rozbić lampę stołową na głowie swojego mordercy.

W drzwiach pojawia się głowa i ramiona.

Jednak gdy cofasz się do tyłu i przygotowujesz do zamachnięcia, zauważasz dziwny pomarańczowy kolor włosów na głowie, którą masz zamiar stłuc do nieprzytomności.

Twoje ramiona opadają, a lampa wraz z nimi.

"Jimin?"

Mężczyzna o drobnej budowie patrzy na ciebie, jego oczy rozszerzają się, gdy widzi lampę luźno ściśniętą w twoich dłoniach. "Uh...hej, T/I."

"Hej, T/I?" nagle wybuchasz, piszcząc na cały głos. "Miałam właśnie rozbić cholerną lampę na twojej głowie, a ty dajesz mi 'hej, T/I'?! Prawie dostałam zawału!"

Jimin krzywi się i rozgląda po ciemnym pokoju, przyglądając się śpiącemu Jungkookowi, jego butom na ziemi i szklance powoli ocieplającej się wody z lodem zbierającej skroploną parę na stole obok łóżka.

Wyciąga do ciebie plastikową torbę. "Ale przyniosłem ci jedzenie."

Natychmiast przebaczone.

Uśmiechasz się szeroko i mówisz, "Uwielbiam twoją twarz, Park Jimin."

Zabierasz od niego torbę i przepychasz się obok, kierując się znowu do kuchni.

Jimin snuje się za tobą przez dom. "Yoongi hyung nie powiedział ci, że przyjdę?"

"Uh, nie," kaszlesz, cicho przeklinając starszego mężczyznę w swojej głowie. "Tak się składa, że nie dopuścił, aby ten mały szczegół się wymknął. Myślałam, że utknę tutaj sama z Jungkookiem na kto wie, jak długo."

Blood InkWhere stories live. Discover now