Rozdział 19.

4 0 0
                                    

- Zapraszamy na imprę u nas o 20.00! - krzyknęła Ania, gdy wychodziłam z jej samochodu. 

- Jasne! Będę! 

Dzisiaj, tak jak przez cały tydzień, przywoziły mnie dziewczyny. Były naprawdę super i cieszyłam się że mam wsparcie dziewczyn. Dzisiaj był piątek, weekendu początek i z wielką chęcią przyjdę na imprezę Ani i Kate.

Z racji że ten tydzień był dość ciepły, dziś ubrałam rozkloszowaną sukienkę w kolorze podręcznika od biologii. Tę sukienkę kupiłam z dziewczynami we wtorek na zakupach. 

Poszłam w kierunku szkoły. 

Chodź zakupy i czas spędzony z płcią żeńską był cudowny, to wydaje mi się że jednak postąpiłam źle. Chłopacy mnie unikają, albo już ja kompletnie popadłam w paranoję! Ale hej! Przecież mogłam opuścić jedną próbę, dla moich przyjaciółek, których darzę sympatią. 

Weszłam do szkoły i zauważyłam Louisa. Może tylko mi się zdawało że mnie unikają, więc to ja zrobiłam pierwszy krok w ich kierunku, odkąd celowo nie przyszłam na ich próbę.

— Hejka Louis! — podbiegłam do niego.

— Ta, cześć. — mruknął z jakiegoś powodu niezadowolony. Postanowiłam to zignorować, ponieważ nawet jakby miał jakiś problem, to raczej nie jestem odpowiednią osobą, żeby mi się zwierzał. 

— Kiedy następna próba? 

Jego odpowiedź mnie naprawdę zaskoczyła. I... zabolała.

— Cokolwiek, nie przychodź na nią, Jennifer. — burknął, bez zająknięcia wymawiając moje pełne imię. Nie wiedziałam o co chodzi. Przecież nic nie zrobiłam.

— Czy coś się stało? — zapytałam z troską, na co ten wywrócił oczami.

— Nic, ale uznaliśmy że wolimy sami stwierdzić czy nasze piosenki są fajne czy nie.  Pis. — pod koniec zrobił palcami znak Victorii i ode mnie odszedł.

W sercu poczułam ukłucie. I uświadomiłam sobie, że nigdy nie byłam potrzebna. 

Czy bawili się mną? Ale to wszystko wydawało się takie... Realne. Że pomiędzy mną a grupką bad boyuw faktycznie było coś, co można nazwać przyjaźnią...

Nawet nie wiem, kiedy w moich oczach pojawili się łzy. Szybko pobiegłam do łazienki, zamykając się w jednej z kabin.

Wiedziałam że Lou jest sarkastyczny, czasami złośliwy i szybko się irytuję. Może nie powinnam, ale przejęłam się jego słowami, nawet jeśli były one nieprawdziwe, wypowiedziane w złości. 

Po tym incydencie unikałam chłopaków jak ognia, a oni mnie. Może Nialler chciał ze mną pogadać, ale za szybko umykałam, żeby stwierdzić czy moje myśli są autentyczne.

***

Godzina 18.45

Pogadałam z mamą, a ta bez problemu puściła mnie na imprezę do dziewczyn, ponieważ zarobiłam kolejną szóstkę z chemii. Postanowiłam przyjść wcześniej i im pomóc w przygotowaniach.

Ubrałam się w białą bluzę i spódniczkę w kolorze pistacji. Moje włosy zostały pofalowane, za pomocą lokówki, którą posiada Kate w domu Ani. Chodź są sąsiadkami, można powiedzieć że mieszkają u siebie nawzajem. Były naprawdę blisko. To uroczę.

— Nie wiem co robić! Unikają mnie, a Louis powiedział mi że nie chcą mnie na swoich próbach.. — skończyłam swój kilku minutowy wywód. Zwierzyłam się dziewczynom, ponieważ czułam że mogę. 

Kate i Ania spojrzały na siebie, trochę przerażone. Kate po chwili parsknęła śmiechem.

— No co ty! Miał zły dzień... — mruknęła i szybko poszła do salonu, stawiając tam paczkę czipsików. 

Gang Bad Boyuw Where stories live. Discover now