Rozdział 5.

20 1 1
                                    


Od czasu, gdy Niall Horny podarował mi kwiaty, minął tydzień. Podczas tych dni, w szkole, dostrzegałam co raz bardziej, wzrok blondynka ustawiony mojej osobie.

Ja również na niego spoglądałam oraz od czasu do czasu, posyłałam mu nieśmiałe uśmieszki.

Musiałam jakoś zbliżyć się do Harrego Stylesa, mojej odwiecznej sympatii, a mogę zrobić to dopiero gdy się z nim zaznajomię. Jako toż obrałam sobie na cel Nialla, który rzekomo się we mnie podkochuje. Mogę wykorzystać ten fakt i tak jak wspomniałam - zbliżyć się do Harolda.

- Halo, słuchasz mnie? - pstryknął przed moimi oczami Justin, zirytowany tym że go nie słuchałam.

- Nie, nie słuchałam twojego ględzenia. - mruknęłam, na co ten wywrócił oczami.

- To lepiej posłuchaj, kulo. Za 3 tygodnie Halloween, dyskoteka szkolna i na pewno jakaś domówka u któryś z bad bogów. Musimy się na nią wybrać!

- Tylko że nas nie zaproszą. - powstrzymałam jego zapał.

- A co z twoim planem, zbliżenia się do Harrego Przystojnego Stylesa? Już nie aktualne, czy jak? Musimy się tam dostać.

- Niby tak... - mruknęłam. - Dobra, ja muszę spadać, mam angielski.

- Nawet przerwa się nie skończył, frajerko! - krzyknął, ale ja już się oddaliłam od Justina.

Założyłam na jedno ramię plecak, kierując się do klasy numer pierwiastek z pięciu.

Chciałam podrapać się w nadgarstek, ale było to naprawdę ryzykowne, gdyż w rękach trzymała książki, które zajmowały mi jakikolwiek ruch.

Bardziej skupiłam się na miejscu, które mnie swedzialo, aż na kogoś wpadłam.

Fatum.

Wszystkie książki rozwaliły się po podłodze, na korytarzu szkolnym, super...

Uniósłam zdenrwowana wzrok na osobę, która zniszczyła moją spokojną aurę, a był to...

Niall Horan. Wysoki farbowany blondyn, z niebieskimi oczami, które jak zwykle w moim towarzystwie okazywały zawstydzenie. Ale wyraz twarzy....? Jak zwykle śmiały i wyluzowany.

- Prze-praszam. - zająknął się i od razu zanurkował na dół, żeby zebrać moje książki.

Ja również natychmiastowo zebrałam książki, a raz, nasze palce się zetknęły.

Spojrzalismy sobie w oczy, a ja - odgrywając rolę - uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.

Ten odetchnął z ulgą i również się uśmiechnął.

- Posłuchaj... Ostatnio źle idzie mi w... Matematyce. - wymyśliłam na poczekaniu. - A ty jesteś z niej dobry, może pomożesz mi w niej? - zapytałam nieśmiało, poprawiając włosy za ucho.

- J-jasne. - powiedział uśmiechnięty.

- Super! - zapiszczałam, a ten skrzywił się na ten odgłos. - W sobotę, w bibliotece?

- Okej.

Ostatni raz się do niego uśmiechnęłam i go wyminęłam.

To tylko gra...










Gang Bad Boyuw Where stories live. Discover now