Rozdział 22.

4 0 0
                                    

Mieliśmy wrócić o 24 ale wróciliśmy o 23, ponieważ Justin osrał gacie i musieliśmy wracać ale to nie ważne. Musieliśmy od jutra zacząć stalkować Louisa. Buhahahahhaah (złowrogi śmiech). Następnego ranka obudził nas zasrany ( nie tak jak Justin) budzik w telefonie, więc rzuciłam w niego psem. Ten dzień nie zaczął się za fajnie ponieważ po rzuceniu psem w budzik pogryzła mnie menda zasrana. W poszarpanej piżamie z napisem "jestem hot bycza" zeszłam na śniadanie. Mamy już nie było, bo musiała pojechać odwiedzić moją babcię..... na cmentarz hehe, więc byłam zdana sama na siebie z psem z wścieklizną i z osrańcem Justinem.

- ej, Justinek.... Wstawaj osrańcu, bo mamy misję do ogarnięcia- krzyczałam na niego bijąc go psem za karę, że mnie podrapał chuj (oczywiście mówię tu o psie nie o Justinie).

- Weź tego kundala z mojej twarzy!!!!- krzyczał w niebogłosy

Po paru minutach sparowania jego twarzy psem wstał i poszedł się ogarniać. Stwierdziłam, że dzisiaj będzie mega produktywny dzień, bo ja muszę wiedzieć o co chodzi z moją wymarzoną randewuuuuuuu. Kiedy już zjedliśmy i przywiązaliśmy psa do zlewu wyszliśmy na zewnątrz by złapać stopa pod dom Louisa. Jesteśmy biedni, więc nie mam kasy na bilet autobusowy. Zatrzymał auto jakiś chłopak ale przedstawił się jako Łukasz Wawrzyniak, więc zaczeliśmy uciekać bardzo szybko i zanim się obejrzeliśmy byliśmy niedaleko domu Louiska. Nie mogłam się doczekać odkrycia prawdy. 

- Justin masz tą przenośną drabinę?- spytałam go, bo wiem że ma problemy z zapamiętaniem co ma zrobić

- no yyyyy nie, bo nawet nie wiem co to- odparł na co wywróciłam go na plecy

- weź zrób garba, to się na ciebie wepsnę i  zobaczę co ten gnojek kombinuje- oznajmiłam mu na co odpowiedział ze złością

- ja mam zdrowy kręgosłub, a ty ważysz ze 100kg załamiesz mnie tępa ruro- krzyknął przez co zatkałam mu mordę trawą

- dobra, dobra to zrobimy na odwrót panie mam 158.- odparłam śmiejąc się z jego wzrostu. Po chwili ten karzełek stał już na moich plecach i przyglądał się oknu które było idealnie w pokoju Louiska.

- Czekaj, nie ruszaj, się widzę kogoś- mówił do mnie ale ja nie potrafiłam utrzymać równowagi, kiedy ten typiarz ściskał moje plecy. - okej widzę Louisa i OOOOOO tam jest jeszcze Harry i on mu coś mówi na ucho aaaaaaa- nagle Justin spotkał się bardzo blisko z gruntem. 

- I co widziałeś?!?!??!?!?!- spytałam mu, nawet nie pomagając mu wstać, bo szczerze lepiej było jak leżał 

- On, on i on razem siedzieli i gadali i...... - już miał do kończyć kiedy usłyszeliśmy otwieranie się drzwi, więc zaczęliśmy uciekać

- no to co oni???? - chciałam żeby do kończył

- nie pamiętam...... chyba bardzo się uderzyłem w głowę- zaczął tłumaczyć mi Justinek

- Ale jak to?! TY dziamajdo jak zawsze nie umiesz nic poprawnie zrobić ugh- byłam na niego zła bo nie pamiętał

- to nie moja winna, to ty się wierzgałaś i spadłem okej?!- odparł mi w złościach - trudno później postalkujemy ich jeszcze

- okej ja idę do domu bo boli mnie łokieć, przez tego psa i muszę ją odwiązać od zlewu, pa Justin- odpowiedziałam mu udając się w stronę domu. Po drodzę weszłam w słup. Kiedy przekroczyłam próg domu zauważyłam wodę....... o nie Anakondzia zerwała zlew

- ty głupi psie!!!!!!!!!! Mama mnie zabiję co ja mam zrobić- zastanawiałam się strasznie zdenerwowana - wiem mam pomysł- Z racji, że mój tata wyszedł po mleko jakieś 6 lat temu dalej w sypialni mamy są jego gacie, stwierdziłam, że zanim wezwę hydraulika zatamuje wodę gaciami. Podziałało gacie nie pozwalały wodzie płynąć dalej pełny sukces! Po tym wyszłam z domu i poszłam się przejść po menelskich alejkach. Tak lubię rozmawiać z menelami bo jak im zawalisz wódkę to tak śmiesznie biegają i się wywracają. Lecz przed wejściem do alejki zatrzymał mnie Niall.

-H-hej Jeni, może chciałabyś ze mną gdzieś wyjść? - zapytał mnie bardzo zdenerwowany 

- YMMM jasne Nialler, że w sensie na randewu?- zapytałam wprost 

- no właśnie, tak- odpowiedział i bardzo się zawstydził

- no Jasne, to gdzie, kiedy?- spytałam bo, chciałam znać szczegóły 

- Przyjadę pod twój dom o 17 a gdzie to niespodzianka - odparł i uciekł

No trudno, że uciekł ja dalej zastanawiałam się po co Louisowi moja wymarzona randewu......... Kiedy już pobawiłam, się z menelami oberwałam butem w głowę od jednego z nich, udałam się do domu bo chciałam połączyć ze sobą wszystkie fakty. Gdy doszłam do domu zauważyłam jakieś dziwne auta i moją mamę

- Mamo, co się dzieję?- zapytałam cicho, tak aby nikt inny nie usłyszał

- Ty mi lepiej powiedź, sąsiadka do mnie zadzwoniła, że wezwała pogotowie wodne, bo leje nam się woda z domu- odpowiedziała parząc z lekkim wkurzeniem na mnie

- To nie moja wina tylko anakondzi, ona urwała zlew a ja go zatamowałam gaciami taty - odparłam nawet na nią nie patrząc

- Jakim prawem pies urwał zlew?!- spytała, się niedowierzając

- No, booo pogryzła mnie więc za karę przywiązałam ją do zlewu i wyszłam na miasto z Justinem- odparłam z głupią miną

- dobra, nic się nie stało ale ostatni raz taka akcja- oznajmiła mi już lekko uspokojonym tonem

W sumie to cieszę, się bo Niall zaprosił mnie na randewu ciekawe jak będzie wyglądać.......

Gang Bad Boyuw Where stories live. Discover now