~~1~~

2.6K 70 99
                                    

-Nigdy ze mną nie wygrasz. Jesteś tylko dziewczyną, nie nadajesz się do jeżdżenia w gokartach, a co dopiero w formule.

Dziewczyna, do której skierowane były te słowa, odwróciła się gwałtownie i spojrzała na autora komentarza. Chłopak niewinnie uśmiechał się, otoczony przez grupkę swoich kolegów. Wszyscy spoglądali pobłażliwym wzrokiem na wściekłą nastolatkę.

-Zamknij się, Michael, bo...

-No co? Co mi zrobisz? Podejdziesz do mnie i uderzysz mnie? - zawołał do niej kpiącym tonem - pogódź się z losem, Annabeth, nic nie osiągniesz.

Annabeth nie chciała kontynuować tej rozmowy. Komuś takiemu jak Michael Heckmann nie dało się wytłumaczyć nic. Pobiegła do szatni przy torze gokartowym, zamknęła drzwi i rzuciła swój granatowy kask na krzesło. Usiadła i zaczęła płakać.

Rozległo się ciche pukanie do drzwi.

-Annabeth? Mogę wejść? - to był głos jej ojca, Hansa.

Hans podszedł do niej, a następnie usiadł koło niej.

-Hej, co się stało? Czemu płaczesz?

-No bo Michael znowu...

-Nie przejmuj się Michaelem - odparł jej ojciec - jeżeli ma problem, to jest to jego problem, nie twój.

-Ale ja jestem coraz bardziej przekonana że on mówi prawdę... - powiedziała cicho, przełykając gorzkie łzy żalu - przecież jeszcze żadna dziewczyna nie dostała się do Formuły 1. Mama jest przeciwna mojej pasji. Siostra uważa mnie za wariatkę i udaje, że mnie nie zna. Wszyscy tutaj śmieją się ze mnie... A zresztą, jestem tylko kolejnym dzieciakiem z juniorskiego programu Red Bulla ślepo wierzącym, że dadzą mu szansę na jazdę w królowej motorsportu...

-Red Bull nie jest jedynym zespołem w Formule 1, pamiętaj o tym - rzekł jej tata - jeżeli nie z nimi, to z innymi osiągniesz sukces. Spójrz na swoje dotychczasowe osiągnięcia. Jesteś najlepsza w szkółce. Jedynie Michael może ci podskoczyć... Ale ty go zawsze pokonujesz, no nie? - dodał i poklepał ją po plecach - no już, nie płacz. Przede wszystkim nie oglądaj się na innych. I pamiętaj, że nie zawsze się wygrywa. Czasami nadchodzą gorsze dni, lecz one przemijają. Następnego dnia znów wstanie słońce, świat się nie skończy. Będzie kolejna szansa.

Annabeth pokiwała głową. Nikt nie umiał jej dodać otuchy tak, jak robił to tata. Jako jedyny naprawdę dobrze ją rozumiał. Wzięła to ręki kask i wstała z krzesła.

-No, dzielna dziewczyna - powiedział jej ojciec, uśmiechając się do niej - jutro macie wyścig. Skopiesz tyłek Michaelowi, co nie?

Annabeth zaśmiała się i przytaknęła mu. Wyszła z szatni i razem z ojcem poszli w stronę samochodu zaparkowanego na parkingu. Pojechali do domu.

W domu czekał na nią ciepły obiad, lecz, jak zwykle, było to gotowe danie zamówione przez jej mamę. Camila, bo tak nazywała się jej mama, zawsze była zajęta czymś innym i nie miała na nic czasu. A już na pewno nie miała czasu na rozumienie "dziwnych" zainteresowań swojej córki. Miała drugą córkę - Kylie, dwa lata starszą od Annabeth - która, według jej standardów, była normalna. A to znaczyło, że większość czasu spędzała na przeglądaniu Instagrama, oglądania setnego tysięcznego tutorialu na YouTube jak zrobić idealny makijaż; malowała się, interesowała się modą i innymi takimi. Razem jeździły na zakupy, łaziły godzinami po centrach handlowych, biegały od kosmetyczki do fryzjerki... Według Annabeth było to żałosne, no ale to ona była tą nienormalną.

Annabeth poszła do swojego pokoju przebrać się w normalne ubrania. Gdy szła z powrotem do jadalni, po drodze zaczepiła ją siostra.

-O, mój okropny braciszek wrócił już do domu ze swojego obrzydliwego toru.

𝐑𝐨𝐚𝐝 𝐭𝐨 𝐠𝐥𝐨𝐫𝐲 {𝐅1 𝐟𝐚𝐧𝐟𝐢𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧}Where stories live. Discover now