Cz II Rozdział 5 ''To koniec nas''

869 86 32
                                    

Pożegnania są najgorsze

DANICA

Następnego dnia spotkaliśmy się w południe. Znajdowaliśmy się w Starych Lochach.

- Tu masz zegarek i od momentu rzucenia zaklęcia masz równo godzinę, żeby nas tu sprowadzić z powrotem, rozumiesz. - powiedziała Mal do Jay'a, który stał razem z Mią. Chłopak pokiwał głową na znak, ze rozumie. Córka Diaboliny odwróciła się w naszą stronę i zapytała, czy jesteśmy gotowi, co potwierdziliśmy kiwnięciami głowami. Czułam, jak mój żołądek wiąże się w supeł. Na samą myśl o tym, że zaraz zobaczę swoich dawnych znajomych, a w szczególności Jake'a. Zastanawiam się, czy zmienił się jak Ben, czy nadal jest taki sam? Czy mógłby, by mi wybaczyć to, że złamałam mu serce? Te pytania nie dawały mi spokoju już od dłuższego czasu. Spojrzałam na resztę. Evie cały czas przeglądała się lusterku poprawiając wygląd, Carlos patrzył pustym wzrokom w przestrzeń i wyglądał jakby myślał o czymś bardzo intensywnie. Mal nerwowo tupała nogą o ziemię. Założę się, ze stresowała się najbardziej z nas wszystkich. Cały czas była myślami przy Benie. Jay cały czas mi się przyglądał , a Mia nerwowo przygryzała dolna wargę.

Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki. Syn Dżaffara schował zegarek i fiolkę do kieszeni, a Mal Księgę Zaklęć za plecy. Zza zakrętu pojawiła się znajoma sylwetka blondyna.

- Co ty tu robisz?! Nie powinno cię tu być! - warknęła Mia do Leo, który się pojawił.

- Widzę, że knujecie powrót na Wyspę. Chce lecieć z wami. - oświadczył.

- Nie mowy! - krzyknęła zbulwersowana Mal. Syn Urszuli uśmiechnął się złośliwie i pokręcił głową śmiejąc się pod nosem. Spojrzał na córkę Diaboliny.

- To nie była prośba tylko oświadczenie. Wiem o waszym spisku i z chęcią pójdę do twojej matki powiedzieć jej o wszystkim chyba, ze pozwolicie mi polecieć z wami. Skrzyżował ręce na piersi unosząc kąciki ust ku górze. Mal była zdenerwowana. Zacisnęła usta w cienką linie i wypuściła powietrze ze świstem.

- Jesteś idiotą. - warknęła. - Niech będzie. - powiedziała wyciągając Księgę Zaklęć. Zaczęła ją wertować w poszukiwaniu zaklęcia. Zajęło jej to chwilę czasu.

„Zahuczy wiatr, zadrżą nosy, otworzy się portal na Wyspę dzięki mojej mocy''

Przed nami zaczął otwierać się portal ukazujący wsypę, a z niego wydobywała się biała mgła i przeraźliwe głosy. Przeszły nas ciarki.

- Pamiętajcie mamy równo godzinie, inaczej utkniemy tam na zawsze. - przypomniała na Mal. Do końca nie byliśmy pewni czy mamy przejść. Nie mieliśmy pewności czy zaklęcie się udało i czy uda się nam wrócić na czas. Na wszelki wypadek, chciałam pożegnać się z Jay'em. Jednak mimo to zrobiliśmy i przesilimy się na drugą stronę. Na początku poszedł Carlos, potem Leo, Evie, Mal i na końcu ja. Kiedy przeszłam portal za mną się zamknął. Rozejrzeliśmy się dokoła próbując odgadnąć, gdzie jesteśmy. Prawdopodobnie znajdowaliśmy się obok Diabelskiego Dworu, dawnego domu Carlosa. Dziwnie było po tak długim czasie wrócić na stare śmieci. Rozglądając się dokoła, dostrzegłam parę zmian w jego domu. Był bardziej zadbany niż wcześniej. Zapewne dlatego, że dobrzy bardziej przykładają do tego uwagę. W oknach były dość czyste zasłony, w niektórych miejscach nawet były szyby, co zdziwiło mnie najbardziej. Mal przypomniała nam, że nie mamy zbyt wiele czasu. Uznała, że im szybciej udamy się w stronę Zamku Okazji, tym lepiej. Carols powiedział, że nie daleko jest skrót, który prowadzi przez dawny targ. Bez dłuższego namysłu, zaczęliśmy się kierować do targu bocznymi uliczkami Wyspy. Na razie woleliśmy być niezauważeni. Szliśmy długim korytarzem, który składał się głównie z rur odprowadzających ścieki i wodę. Przypomniało mi się jak jeszcze ostatnio, biegaliśmy tędy, siejąc zamęt i chaos dookoła. Byliśmy postrachem dla całej Wyspy. Nikt nie mógł się nam sprzeciwić. Z dzieci Potępionych to my mieliśmy tu władzę. Ciekawiło mnie, czy znaleźli się godni nas następcy.

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniWhere stories live. Discover now