Rozdział 24 "Nie pozwól mu odejść"

1.1K 94 1
                                    

Zapomniałam jak wygląda świat bez ciebie...  

Ben 

- To nie jest ich wina! Dlaczego nikt nie może zrozumieć, że oni nie są tacy jak rodzice? - zapytałem kiedy przyjęcie urodzinowe się skończyło. Siedziałem w swoim pokoju. Mój ojciec westchnął. 

- Zrozum Ben. Oni zawsze będą źli i ty tego nie zmienisz - odpowiedział mi tato. Wstałem i podszedłem do okna. Miałem z niego doskonały widok na Wyspę Potępionych. Zawsze twierdziłem, że to miejsce jest złe i nie umiałem pojąć, że dzieci Potępionych tam mieszkają. Jakby wszyscy od początku chcieli, żeby oni byli źli. 

- Chyba nie myślisz ich odesłać? - zapytałem ojca. 

- To byłoby najlepsze rozwiązanie. Przykro mi synu - powiedział i wyszedł z mojego pokoju. Zostawił mnie z moimi myślami. Było mi smutno. Nie chciałem tego. Gdybym nie liczył na to, że oni będą dobrzy nigdy nie dałbym im szansy. Wszyscy wciąż uważają, że są źli. Oni są dobrzy. Każdy zasługuje na szansę. Nie wszyscy zawsze są tacy jak rodzice. To do nas należy decyzja kim zostaniemy. Strasznie ich polubiłem. A Mal pokochałem. Od pierwszego wejrzenia. To była dziewczyna z moich snów. Tylko szkoda, że musiał na nie rzucić zaklęcie, żebym dopiero to zauważył...

Mal

Wymknęłam się z pokoju kiedy Evie spała.Poszłam do katedry,  a raczej do pomieszczenia, które ostatnio odkryłam z Danicą. Odłożyłam zdjęcia, a kartki, które ostatnio wyrwałam  wkleiłam do Księgi za pomocą zaklęcia. Udało mi się zmienić zaklęcie pozbawiające magii Auradon, oraz nauczyłam się zaklęć, które stworzyły klosz. Znalazłam takie, które mogą go usunąć. Zapewne się przydadzą.  Westchnęłam. Tylko muszę teraz wymyślić jak zdjąć z Bena miłosne zaklęcie. Wróciłam na górę. Miałam wyjść, ale jedna rzecz mnie zainteresowała. Co właściwie jest na górze. Ostatnio z Danicą tego nie sprawdziłyśmy, a mnie to ciekawiło. Weszłam po schodach na górę. Stanęłam przed drewnianymi drzwiami. Były zamknięte. Użyłam zaklęcia, aby je otworzyć.  Weszłam do dość dużego pomieszczenie, które oświetlały promienie księżyca. Na środku stał stolik, a na nim róża pod szklaną pokrywą. Obok okna stało Kryształowe Lustro. Na ścianie wisiał portret Bestii, kiedy jeszcze był bestią. Podeszłam do róży. Kilka płatków leżało na stole. Podniosłam głowę z nad róży i spojrzałam w okno. Widać z niego było całą Wyspę Potępionych, czyli mój dom. Podeszłam do okna. Wyglądała ponuro jak zawsze. Nigdy bym nie pomyślała, że będę ją obserwować z Auradonu. Przez chwilę miałam wrażenie, że brakuje mu tego miejsca. Ale już niedługo. Pięć dni i zobaczę się ze mamą. Może chociaż raz będzie dumna. Spojrzałam na Kryształowe Lustro. Kiedyś o nim czytałam. Zadaniem lustra było ukazywanie kim jest się naprawdę, jakie jest twoje wnętrze. Westchnęłam. Jeszcze raz spojrzałam na wyspę i podeszłam do lustra. Byłam ciekawa co mi pokaże. Zobaczyłam swoje odbicie. Nie wydało mi się jakoś szczególnie nadzwyczajne. Po jakiejś chwili, moje odbicie zniknęło za mgłą i zobaczyła ponownie siebie, ale wyglądałam zupełnie inaczej.. Miałam grzywkę i długie fioletowe włosy. Z głowy wyrastały mi roki, a ubrana byłam w długą pelerynę.

- Jesteś dokładnie taka sama jak ja. Żądna zemsty. Idealna córka - usłyszałam czyjś głos. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo poza mną tu nie byłam. Spojrzałam na odbicie. Dziewczyna z niego mi machała. 

- Mama? -zapytała z przyśpieszonym oddechem. Nic mi nie odpowiedziała. Zniknęła. Znów pojawiło się moje normalne odbicie. Zrobiłam krok w tył, mało nie strącając róży ze stołu. Wybiegłam z pomieszczenia i uciekłam do swojego pokoju. Czyli to prawda. Wyglądam i jestem taka jak matka. Wszyscy mają rację. Było mi przykro, bo w sumie liczyła, że lustro pokaże mi coś innego, ale się przeliczyłam. Kiedy wróciłam do pokoju, położyłam się do łóżka, ale już nie zmrużyłam oka. Ciągle przed oczami miałam minę babci Audrey. Teraz zrozumiałam dlaczego wzięła mnie za moją matkę. Obraz z lustra wciąż nie potrafił mi zniknąć i nie mogłam przestać o nim myśleć. 

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniWhere stories live. Discover now