Rozdział 23 "Oni zawsze będą potępieni"

1.2K 96 5
                                    

Nie da się zmienić przeszłości...

' Król Lew

Narracja trzecioosobowa 

W niedzielę rano Mal odczuwała potężny stres. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czuła. Naprawdę bała się spotkania z rodzicami Bena. Uważała, że te kilka lekcji etykiety z Kapelusznikiem nie były dość wystarczające i obawiała się, że coś zepsuje. Evie, Danica, Jay i Carlos również się stresowali. Sam bal przyprawiał ich o mdłości. Od samego rana się szykowali, żeby godnie się prezentować i nie wyjść na wyrzutków. Wystarczające słabe było to, że tylko ich rodziców nie będzie na Dniu Rodziny, nie chcecie dodatkowo nikogo odstraszyć swoim ubiorem. Melissa pomogła Evie dobrać odpowiednie stroje. Siedziały nad tym bardzo długo. Evie zaprojektowała dla Mal prostą sukienkę na ramiączkach, lekko rozkloszowaną z tiulu. Oczywiście była w kolorze fioletowym, tak jak córka Diaboliny to uwielbia. Melissa zaproponowała, aby Danice zrobić podobną tylko w kolorze beżowym, bez tiulu. Evie zdecydowała się na sukienkę w kolorze niebieskim w czarne paski. Chłopakom kazały założyć proste eleganckie koszule i spodnie od garnituru. Jay dostał czerwono-czarną marynarkę, a Carlos czarno-białą kamizelkę. Mieli nadzieję, że wpasują się do towarzystwa.

Mal czekała na Danicę, Jay'a i Carlosa w swoim pokoju. Evie robiła ostatnie poprawki w makijażu. Mal się jej przyglądała rozcierając pomadkę ochronną na ustach. Dochodziła godzina czternasta. Za niedługo wszystko się miało oficjalnie zacząć. Skoro były to również urodziny Bena, piątka potępionych kupiła mu drobny upominek, chociaż Ben zapewniał, że nie jest konieczne. Mal wyjrzała przez okno.  Od rana do Auradonu zjeżdżały się karety, samochody i limuzyny z zaproszonymi gości i rodzicami uczniów. Na dziedzińcu cały czas coś się działo. Wszyscy witali się z rodzicami, rodzeństwem, dziadkami. Mal było przykro widząc to wszystko ponieważ wiedziała, że nigdy nie poczuje takiej prawdziwej rodzicielskiej miłości, jaką oni darzyli swoje dzieci. Potępieni kochają dzieci na swój sposób, powtarzała sobie cały czas. Danica przyszła razem z Jay'em i Carlosem. Zebrali się i wyszli kierując się do Zamku Króla i Królowej.

***

Mal, Evie, Danica, Jay i Carlos stali przed wejściem do Sali Balowej. Potwornie się stresowali. W kółko sobie powtarzali, że wszystko będzie dobrze, przecież musi. Weszli do środka. Przekazali prezent lokajowi, który odłożył go do innych prezentów. Byli pod wrażeniem wyglądu sali balowej. Była ogromna. Wielkie okna, ogromny stół bankietowy. Dominował kolor złoty, niemalże wszystko było w tym kolorze. Podłoga, ściany. Na suficie był wielki obraz przedstawiający Piękną i Bestię. Mal rozejrzała się za Benem. Zauważyła go z rodzicami. Pożegnała się z resztą i poszła do niego. Carlos i Jay pobiegli do stołu, aby spróbować smakołyków jakie zostały przygotowane. Evie pobiegła do Doug'a. Danica została sama. Była ciekawa, gdzie Jake. Ktoś zasłonił jej oczy.

- Wyglądasz jak księżniczka - szepnął jej do ucha znajomy głos. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała kto to. Odwróciła się do swojego chłopaka.  - Po prostu cudownie - pocałował ją w policzek. 

- Ciebie też miło widzieć - zaśmiała się. Jake. Skierowali się w stronę parkietu. Pojawił się przy nich fotograf prosząc o uśmiech, ale go ominęli. Nie mógł im zrobić zdjęcia, ponieważ ojciec Jake'a mógłby je zobaczyć. Danica dobrze to rozumiała i nie miała mu tego za złe. Udali się na balkon jak najdalej od ojca Jake'a

Evie stała razem z Doug'iem pod ścianą przyglądając się wszystkim dookoła. Podobała jej się muzyka klasyczna. Król i Królowa wiedzą jak urządzić dostojne przyjęcie. Przyglądała się wszystkim. W głębi duszy liczyła, że Doug zaprosi ją do tańca, czy coś, ale się przeliczyła. Między nimi panowała cisza jak jeszcze nigdy. To było dziwne. 

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniWhere stories live. Discover now