Rozdział 11 "Mecz"

1.6K 106 6
                                    

Nie pozwól małym rozumom przekonać Cię, że twoje marzenia są zbyt duże.
Lilo i Stich (2002)

MAL 

   Wszyscy uwielbiają mecze i kibicowanie. Zauważyłam to dzisiaj rano, kiedy siedziałam w stołówce z Benem, a dosłownie cała szkoła, a nawet nauczyciele byli ubrani w barwach szkoły, na korytarzu grała wesoła muzyka, która miała motywować chłopaków z drużyny. Cheerleaderki biegały po szkole zachęcając wszystkich do kibicowania i każdy bez wyjątku życzył powodzenia naszym graczom. Cała szkoła oszalała na punkcie turnieju. To taka gra gdzie zawodnicy biegają po boisku z kijami i starają się strzelić do bramki przeciwnika, czy coś takiego. Nie rozumiem tego wszystkiego. To tylko gra, gdzie po boisku biegają spoceni zawodnicy z jakimiś kijami.  Ja jakoś szczególnie nie uważam żeby było to interesujące, ale najwyraźniej  jedyna tak uważam.  

  Danica uważa, że powinnyśmy wspierać chłopaków, w końcu jest to ich pierwszy meczy. Ja jakoś nie widzę potrzeby. Jay to Jay i jemu motywacja nie jest potrzebna, ale muszę przyznać, że gra tak samo dobrze jak kradnie, a Carlos no cóż co tu właściwe mówić, nie słynie z najlepszej koordynacji, o wiele lepiej idzie mu nauka.

  Razem z Evie szłam na boisko. To był jej pomysł, ponieważ chciała zobaczyć swojego Księcia z bajki, czyli Chada w akcji na boisku. Bardzo mnie błagała, żebym z nią poszła, ponieważ  nie chciała iść sama, żeby nie czuć się jak kretynka. Ruda zdecydowała się tańczyć z dziewczynami na boisku. Przekonała ją do tego Melissa dzisiaj rano, mówiąc, że jest w drużynie i powinna z nimi tańczyć. Teoretycznie nie rozumiem dlaczego Evie nie poszła z nią, bo wtedy nie byłaby sama tylko z Danicą, a ja mogłabym zostać w pokoju. 

*****

Tak jak myślałam, mecz był do bani. Oczywiście tylko ja tak sądziłam. Evie się mocno wkręciła w kibicowanie. Szczególnie kibicowała Chadowi. Jej już naprawdę odbiło. Myliłam się co do Carlosa, ponieważ nie jest taki zły jak myślałam. Wydaje mi się, że treningi z Benem mu chociaż trochę pomogły. Najbardziej zdziwiło mnie to, że największą uwagę i skupienie na bosku zyskał Jay, a nie Ben. Widownia go kocha. Kiedyś słyszałam jak ktoś krzyczał na niego "Złodziej" "Stój" itd. A teraz wszyscy krzyczą na jego cześć! Po tym meczu będzie miał wiele wielbicielek i podejrzewam, że córce Kapitana Haka wcale nie będzie się to podobać. 

  Ben naprawdę słodko wyglądał na boisku.  Był niesamowicie skupiony na wszystkim i nigdy nie sądziłam, że mogę zobaczyć u niego rywalizację. Za każdym razem kiedy strzeli bramkę, patrzył moją stronę z wielkim uśmiechem na twarzy, a od czasu do czasu, posyłał mi buziaki. Audrey to wszystko widziała i robiła się z tego powodu czerwona ze złości. To miało swoje dobre strony, bo strasznie podobało mi się oglądanie jej w tym stanie. Momentalnie wyglądała jakby miała wybuchnąć.  To było miłe oglądać mojego nowego "chłopaka". Ciekawiła mnie relacja Audrey, na wiadomość,  że jestem z Benem. 

  Zostało tylko 30 sekund meczu.  Pomału odliczałam nie odkrywając wzroku od Bena. Zawodnicy stanęli w kole coś pokrzyczeli do siebie i rozbiegli się na pozycję.  Piłka wystrzeliła.  Jay ja chwycił w ten śmieszny kij. Podał do Ben'a i w ułamku sekundy Książę, trafił do Bramki.  W tym samym momencie zatrzymał się czas.  Całą szkoła wstrzymała oddech bo nie wiadomo było czy uznają im punkt. Ja oczywiście,  wiedziałam że dostaną go i tak też się stało.  Wszyscy zaczęli krzyczeć z radości, w tym Evie. Zatkałam uszy. Ja cieszyłam się, ale w duchu. 

- Sokoły z Sherwood mogą się schować przy naszych Rycerzach! - powiedział komentator. 
Wszyscy zlecieli się do Jay'a i Bena.  Unieśli ich na ramiona i zaczęli podrzucać. Jakby nie patrzeć, dzisiejsza wygrana, to była ich największa zasługa. Evie chwyciła mnie za rękę. Spojrzałam na nią zdziwiona. Pociągnęła mnie za sobą na dół.  Podeszłyśmy do Danici. 

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz