Cz II Rozdział 12 "To za przyjaciółkę"

688 60 7
                                    

Powyżej znajdziecie oficjalny teledysk do piosenki Ways to be Wicked z 2 części Następców. 

***

DANICA

Camelot znałam tylko z pogłosek i nigdy nie sądziłam, że uda mi się tu trafić. Zawsze myślałam, że ta Magiczna Karina będzie pełna ludzi, a tymczasem świeciła pustkami. Gdzie się wszyscy podziali? Szliśmy kamiennymi uliczkami rozglądając się dookoła. Miasteczku u podnóży zamku było kompletnie puste. Ani jednej żywej duszy, oczywiście poza nami. Mal wyglądała na zaniepokoją. Szła blisko Mii, która również nie była jakoś szczególnie zachwycona. Spojrzałam na resztę. Evie i Emma szły blisko siebie, jakby czegoś się bały,a Jay rozglądał się i oczy mu się świeciły, kiedy widział tyle przedmiotów bez właścicieli. Stary nawyk złodzieja.

- Dlaczego to miasto jest wyludnione? - zapytałam. Emma odwróciła się w moją stronę i wzruszyła ramionami.

- Mam nadzieję, że Król Artur jest w pałacu. - odezwała się z nadzieją. Udaliśmy się pod zamek. Otaczała go rzeka, a nie było mostu żeby przejść na drugą stronę. Spojrzeliśmy w dół. Nie paliło nam się, aby przepłynąć na drugą stronę w zielonej fosie. Mal była wyraźnie zdenerwowana. Zaczęła nad czymś myśleć.

- Może jeśli zawołamy, spuszczą nam drewniany most. - zaproponowała Mia i wskazała zwodzony most, który był po drugiej stronie. Mal posłała jej mordercze spojrzenie, dając znak, że jest to beznadziejny pomysł. Jay wywrócił oczami. Najwyraźniej on nie miał zamiaru odpuścić i odniosłam wrażenie, że spodobał mu się pomysł Mii. Zrobił kilka kroków do przodu.

- Ej! Macie gości! Opuście nam most! - krzyknął. Mal wzięła go na bok i zaczęła na niego krzyczeć. Nie chciała zwracać większej uwagi na nasze przybycie, a Jay tego nie rozumiał. Spojrzeliśmy na most, ale nic się nie działo. A jeśli zamek był pusty tak jak wioska? Serce podskoczyło mi do gardła na samą myśl. 

- I na co było to wszystko? Ten Camelot to jakaś dziura, w dodatku nikogo tu nie ma. Tracimy tylko czas. - odezwała się zirytowana Evie. Usiadła na ziemi i zdjęła swoje buty. Spojrzała na nas. Mal westchnęła ciężko.

- To wszystko na marne. Jak mogłam sądzić, że to będzie takie proste!? - warknęła. Usiadła na jakimś kamieniu, który pod jej ciężarem się zapadł. Spojrzała na niego zdezorientowana, bo nie rozumiała o co chodzi. Usłyszeliśmy szum i dźwięk łańcuchów. Spojrzeliśmy na zwodzony most, który zaczął obniżać się. Zrobiliśmy kilka kroków w tył. Po chwili most opadł, wydając okropny huk. Patrzyliśmy z zainteresowaniem na Mal, która spojrzała na kamień.

- To on opuścił ten most? - zapytała zdziwiona. 

- Nie, to byłem ja - usłyszeliśmy męski głos. Spojrzeliśmy w stronę wrót zamku. Stał w nich wysoki mężczyzna o blond włosach, w złotej koronie na głowie. Jego surowy wyraz twarzy sprawił, że nie mieliśmy odwagi pisnąć nawet słowem. 

- Król Artur jak sądzę? - po kilku sekundach odezwała się Mal. Blondyn pokiwał lekko głową. Mal ulżyło.

- Tak to ja. A wy kim jesteście? - spojrzał na nas. Przyjrzał się Emmie. Najwyraźniej ją znał, bo jej widok wywołał uśmiech na jego twarzy - Córka Królewny Śnieżki odwiedziła Camelot, święto lasu. Myślałem, że nie dojedzie do tego dnia - zaśmiał się lekko. 

- To ja. Jakoś nie było czasu na wizytę - wzruszyła ramionami. - Możemy wejść, czy będziemy tutaj tak stać? - zapytała. Król Artur pokiwał głową i pozwolił nam wejść do jego zamku. Przeszliśmy przez zwodzony most i weszliśmy do środka. Król Artur spojrzał na nas.

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniWhere stories live. Discover now