32. That child will be way to girl's heart.

1.3K 44 18
                                    

Victor Rosenthal nigdy nie był cierpliwy. W tym momencie niecierpliwość wyraźnie dawała się mu we znaki więc zaciskał pięści starając się nie wybuchnąć. Zerknął na zegarek a z ust wydobyło się ciche westchnięcie. Podniósł głowę rozglądajac sie po klasie. Uczniowie przepisywali przykład zadania z tablicy które im zadał na rozluźnienie po weekendzie. Żadne z nich nawet nie zaprotestowało. Wokół panowała cisza przerywana ich cichymi oddechami i skrobaniem długopisem po kartkach zeszytu. Odwrócił się od nich w stronę dziewczyny którą wywołał do tablicy jako pierwszą w ten cudny poniedziałkowy poranek. Nicole wpatrywała się w liczby jakby to były chińskie znaczne. Była lekko zaspana; normalnie dodałby też że skacowana jednakże w jej błogosławionym stanie było to niedopuszczalne. W ręce dzierzyła kredę nie bardzo wiedząc co pisać. Morderczy wzrok jakim go zmierzyła wzkazywa na fakt iż nie była zadowolona z tego ze ją wywołal. Usmiechnął się niewinnie pokazując ząbki i mrugając oczkami lecz dziewczyna tylko wzniosła oczy do nieba cicho nazywając go dupkiem.

- Na litość boską Carter, nie mamy całego dnia - powiedział pięć minut później. Ziewnął głośno opierając głowę na zagłówku fotela i przybliżył się do biurka by napić się chociaż whisky. Tylko jego kochana alkoholowa żona potrafiła ukoić nerwy w tej chwili. - Zrobisz to?

- Nie widzisz że mysle? - odburknęła poprawiajac włosy.

 - Myślisz od piętnastu minut. Rozumiem że nie chcesz dwudziestej jedynki ale, Boże, przestań rozmyślać o nocy przez którą sie nie wyspałas! Skup się. Co trzeba zrobić teraz... Nie możesz byc aż tak tępa!

Przechyliła uroczo głowkę patrząc to na butelkę lezącą po lewej stronie reki Vicka to na niego, a nastepnie uśmiechneła się diabelsko. Zaśmiał się wbrew sobie.

- Nawet o tym nie myśl - powiedział. - Rób to zadanie.

- Szkoda, jesteś o wiele milszy gdy leżysz na podłodze  nieprzytomny a z głowy cieknie ci krew ... - powiedziala w końcu pisząc coś na tablicy. Oczywiście źle.

Burknął widząc że uczniowie zaczynają się śmiać. Nie zdążył zareagować bo drzwi do klasy otworzyły się. Stanął w nich mały chłopiec o blond włosach.  Nie miał na sobie szkolnego mundurka Tinsley co znaczyło że nie był z tej szkoły. Spojrzal na niego pytająco. 

Rozejrzal sie zaciekawiony po klasie a gdy jego wzrok spoczal na mezczyznie siedzacym za biurkiem usmiechnal sie lobuzersko. 

-Wygladasz jak Dean Winchester !- krzyknal z uwielbieniem.

- Kto ? - spytał nadal zszokowany radosnym okrzykiem dziecka i tym że sie go nie bał. Zwykle dzieci, prócz tych Ivana , omijały go z daleka. 

-Dean . Winchester.- powiedzial lekko zniecierpliwiony.- No wiesz, z Supernatural ! Jezdzi Impala, ma brata Sama i walczy z demonami i takimi roznymi ! - popatrzyl na tablice a buzka mu sie rozjasnila. -Ooo ! Moge ? -spojrzal na mezczyzne pytajaco 

- Cóż może nie walcze z demonami a z matematycznie ułomnymi, jeżdze Porsche Carrerą...  ale to miłe że mnie porównujesz do bohatera serialu - odpowiedział rozbawiony. - Tak możesz, jeśli umiesz to rozwiązać maluchu... Nell , zobaczymy czy ten pięciolatek , chyba, jest mądrzejszy od ciebie.

Odsunełą sie trochę patrząc na dziecko błagalnie jakby mówiła by jej nie kompromitował. Vick oczywiście wątpił by rozwiązał zadanie z którym wszyscy mieli problemy. 

Wzial krede od Nicole, potem przysunal sobie krzeslo na ktore wszedl by dosiegnac a potem zaczal rozwiazywac zadanie a calosc skonczyl w piec minut nadal usmiechajac sie szeroko. 

Victor spokrzał na niego jeszcze bardziej w szoku.

 - Wow - powiedział tylko. - Wow. Szybko. A ta głupiutka dziewczyna męczyła się z tym nie wiedzieć ile czasu... Powiedz jej teraz ze ma jedynkę i niech siada. 

The Scoffers and The Scoffers 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz