2.33 You're gonna go far kid.

1.6K 45 15
                                    

Now dance, fucker, dance

Man, he never had a chance

And no one even knew

It was really only you

. The Offspring - You;re gonna go far kid.

(idealnie mi pasuje, nieprawdaż?)

Cammie uśmiechnęła się delikatnie mimo ściśniętego nerwami gardła. Poprawiła dekolt przy czerwonej sukience by nie kusił każdego napotkanego faceta i napiła się spory łyk szampana, który nadal został przy jej nakryciu odkąd wzięła go z tac przy wejściu. Chciała się upić, zapomnieć o zmartwieniach jakie ją nękały ostatnimi czasy i zrelaksować w towarzystwie kogoś, kto ją lubił za to jaka jest. Nigdy by nie pomyślała że takim kimś okaże się Patrick Sheppard. Pare miesiecy i widziała w nim innego człowieka; nie tego wrednego erotomana latającego z wywieszonym jęzorem za Carter, patrzącego jednak na siebie. Nie, teraz byl opiekuńczy i miły. Po śmierci Niny to tylko się w nim wzmocniło.

I dobrze. Niech chociaż jeden Sheppard okaże się normalny. Jeszcze chwile sądziła że z Nathanielem będzie lepiej, ale gdy tylko zniknał po wspólnej nocy, przestała mieć nadzieję. Martwiła się o niego, owszem, ale skrzywdził ją. Poczuła się jak tania dziwka, którą wykorzystał.

Może Carter jednak miała rację co do niego? - pomyślała patrząc jak dziewczyna uśmiecha się w tańcu do swojego nowego chłopaka. Przynajmniej jej się powodzi, dodała w myślach. Zamknęła na chwilę oczy po czym otworzyła i rozejrzała się. Jeszcze miała nadzieję, że Nate jednak się pojawi. Wytłumaczy, cokolwiek. Da znać, że żyje.

Bo co do cholery miało znaczyć , to że napisał komuś że schrzanił sprawę? Że to koniec? Koniec czego ? Zwiazku? Jego? Nic nie miało sensu. Nic.

- Może jednak zatańczymy? - pojawił się Patrick. Połózył jej dłoń na ramieniu. Uśmiechnęła się niemrawo wstając od stołu. Chuck siedzący naprzeciwko rzucił jej krótkie, dziwne spojrzenie po czym wrócił do szybkiego wymieniania z kimś wiadomości na czacie. Skwitowała to wzruszeniem ramionami, a dziewczynie siedzącej obok niego i przymierającej nudą poslala wspólczujące spojrzenie. Chuck zachowywał się w sumie jak cham nie zajmując się swoja partnerką.

- Hej, uśmiechnij się - powiedział Patrick ruszając się zgrabnie w takt muzyki. Odetchnęła zmuszajac się do wczucia w takt grającej muzyki. W zasadzie szybko zapomniała o smutku; a raczej starała się. Skupiła się na pozytywach; balu; miłym towarzystwie, dużą ilościa alkoholu, by mogła pomóc sobie w zapominaniu.

- Usmiecham się - stwierdzila udajac radosny ton. Obróciła się w tańcu po czym Patrick delikatnie przyciągnął ją do siebie. Spojrzeli sobie w oczy. - Naprawdę. - uśmiechnęła się.

- Myślisz o Natcie, prawda? - spytal cicho. Muzyka zmienila się na mniej energiczną. Stali, a raczje poruszali w się bliżej siebie i słyszeli każde słowo mimo hałasu wokół. Kiwnęła głowa. - Możesz mi powiedzieć co się stało?

- Patrick... -szepnęła po czym pokręciła głową. Lzy znów pojawiły się w kącikach jej niebieskich oczy. - Nie, nie mogę. Nie chce o tym rozmawiać...

Pokiwał głową po czym delikatnie ją przytulił. Przez parę sekund wtulała się w niego czując te perfumy, które kiedyś tak się jej podobały w nim, a potem zrobiła krok do tyłu.

- Idę do łazienki, potańcz trochę z innymi. - rzuciła od tak widzac za nim Michelle Lemercier. Odeszła przebijajac się przez tlum tanczących par. Chyba jednak będzie potrzebowała czasu dla siebie. Łzy zaczęły już ściekać po policzkach rozmazując delikatny makijaż. Przeklinała w duchu Patricka. Jakby nie wspomniał imienia brata mogłaby przetańczyć z nim całą noc.Teraz znów miala w głowie każdą chwilę spędzoną z chłopakiem; każdą randkę, każde przytulenie, a nawet ich pierwszy raz, dokładniej jej pierwszy raz... po którym wszystko runęło jak zamek z piasku. Przed oczami wyobraźni pojawiał się Nathaniel ze swoim uśmiechem, tym irytującym poprawianiem włosów i modnymi ubraniami. I tymi nagłymi telefonami...

The Scoffers and The Scoffers 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz