2.18 The last breath

1.9K 56 15
                                    

 Py­tasz, przy­jacielu, co jest lep­sze: być dręczo­nym przez nie­czys­te su­mienie czy też zu­pełnie spo­koj­nie wi­sieć na szubienicy. 

 - Georg Christoph Lichtenberg

Kto su­mienie po­siada, niech cier­pi, sko­ro zdał so­bie sprawę z po­myłki. Będzie mu to karą - obok katorgi. 

- Fiodor Dostojewski

Zapadał zmierzch rzucając pomarańczowe światło na białą ściane pokoju. Zegar szkolny wybił już trzeci raz, budząc przy tym Dominica z zamyślenia. Chłopak westchnął cicho patrząc na stos kartek przed sobą. Tak dużo pracy, tak mało czasu, pomyślał przecierając zmęczone oczy. Przeciągnął się leniwie, a wzrok piwnych oczu spoczął na widoku za oknem. Rozległy park, zachodzące, październikowe słońce, dwie wiewiórki kłócące się o orzeszka na wysokim klonie.  

Z jego ust wyrwało się ziewnięcie, które stlumił ręką. Tinsley. Kochane Tinsley. Uczył się tu tyle lat, kochał to miejsce i traktował jak dom. Znał wszystkie zakątki szkoły, wszystkich uczniów oraz nauczycieli. Przez to że był dobrym uczniem szybko osiągnął dobrą sławę , a dyrektor dał mu posadę zastępcy prefekta naczelnego.

Ambicje Dominicka były większe, tyle że nie miałby szans z córeczką Moore'a. Nigdy z nia nie miał szans : Lisa jakimś cudem zawsze osiągała to czego pragnęło jej małe, zimne serduszko. Zastanawiał się co mogła mieć takiego na Moore'a czym go zastraszała. Zajęło mu dużo czasu dojście do prawdy, aż pewnego dnia los się do niego uśmiechnął. Podsłuchał rozmowę Lisy z którymś z jej przyjaciół. Opowiadała o grupie zwanej Szydercami, o interesach z podejrzanymi osobnikami, o klubie nocnym. Dodała też,że przybrany ojciec słucha jej , bo naprawdę się jej obawia. 

Nic dziwnego, przemknęło przez głowę Dominikowi. Zaskoczony był jednak bardziej gdy usłyszał, że Lisa cierpi na ciężkie zaburzenia psychiczne i jako dziecko zabiła swoich rodziców uszkadzając im samochód, a dokładniej hamulce. Wszyscy sądzili że był to wypadek, przez co jej się upiekło. Do dzisiaj Lisa wmawia sobie iż był to wypadek, że jej interwencja w samochód była znikoma, ale kto tam wie. Według Dośka,który był synem nie tylko matematyczki, a również cenionego w Kaliforni psychiatry, Lisę należało się obawiać i unikać. Ewentualnie współpracować osiągając korzyści, z czego skorzystał. W pewnym sensie.

Dlugopisem postukał w drewniany blat biurka, a sam odetchnął głęboko. Ostatnio wszystko go przerastało. Czuł się winny, smutny , wręcz depresyjny. I to wcale nie przez nieodwzajemnioną miłosc do Cammille Morris,a przez wyrzuty sumienia. Zagryzł wargę odwracajac twarz od monitora. Nie potrafił spojrzeć w oczy swoim 'przyjaciołom', a co dopiero sobie. Był zdrajcą, czuł się jak zdrajca.

W głowie tliło się pytanie ' dlaczego?' Dlaczego zgodził się na warunki Lisy? Dlaczego został opiekunem tej grupki próbując uchronić ich przed Lisą, co mniej oficjalnie znaczyło " trzymać ich z dala od Szyderców"? Dlaczego na nich donosił, a jednocześnie wmawiał im iż mogą na niego liczyć. Udawał idiotę, który nic nie wie by dostać jakiekolwiek informacje. Inna historia,że oni mu nie ufali i mówili ile chcieli, jednakże coś przekazał pani prefekt. 

A ona ciągle domagała się więcej. Nie wierzyła mu, że przyjaciele trzymali się z dala od niego, twierdząc iż nie są na tyle głupi by brnąć w to sami. Muszą się komuś wygadać z tajemnicy, bo to aż zżera człowieka - mówiła za każdym razem tym swoim słodkim głosem. - Więc postaraj się Dominicku - tu zwykle jej palec lądował na jego ustach zamykajac je gdy chciał odpowiedzieć. Reszta bywała różna. Albo łóżko albo kubeł zimnej wody.

Jezu, dał się omamić jakiejś psychopatycznej panience. Staczał się na samo dno. Zapewne gdyby palił, paczka byłaby pusta. Wzdrygnął się, gdy telefon zawibrował. Sięgnął po niego.

The Scoffers and The Scoffers 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz