25. Valentine's Day I part.

1.4K 45 8
                                    

Nienawidzę Walentynek.

Nicole popatrzyła na swoją kartkę z zadaniami na sprawdzianie z matematyki żałując że w ogóle wstała z łóżka tego dnia. Pięć długich ciągów liczb pomieszanych z literami, potęg nawiasów... To nie było na jej rozum tego dnia. Żadnego dnia tak naprawdę bo o ile miała glowę do języków tak do przedmiotow ścisłych nie. Przetarła twarz dłonią mając nadzieję że ten caly niezapowiedziany test był tylko sennym koszmarem których osatnio miała zbyt wiele. Niestety nawet uszczypnięcie nie przeniosło jej do ciepłego łóżka. Nadal siedziała w trzeciej ławce w środkowym rzędzie tuż obok Dylana. Wokoło bylo pełno zaspancych uczniów bazgrzących coś po kartce byle nie dostać kolejnej jedynki. Sam nauczyciel spokojnie pił sobie kawę nawet nie sprawdzając czy ktoś nie ściąga. Ba! Kto by się odważył przy Victorze?

Posłała mu pytające spojrzenie na które odpowiedział chłodnym uśmiechem kazując jej pisać gestem głowy. No pięknie zero wsparcia w tym kraju. Sięgnęła po ołówek próbując chociaż jedno rozwiązac. Na nic, zbyt kręciło się jej w glowie. Nie potrafiła się skupić na niczym. Może troche się obawiała tego że ktoś kto ją wylosował na piekłowalentynki sprawi jej prawdziwe piekło. Podobno ma ją ktoś z klasy. Kto? Patrick? Cammie? Chuck? Dylan? Rozejrzała się dyskretnie próbując nie zwracac na siebie uwagi. Napotkała parę spojrzeń uczniów błagalnymi oczętami prosząc o odpowiedzi. zrobiłą tak samo żałosną minę jak oni pokazując że nie ma nic a nic. Zrozumieli. Gdy popatrzyła do tyłu zmierzyła się złowrogim spojrzeniem z Michelle Lemercier. Spojrzenie trwało dłużej niż powinno, a triumfalna mina dziewczyny wskazywała na coś okropnego... Nie, to niemożliwe że na czterystu uczniów Tinsley's ta suka musiała wylosować właśnie ją! 

Wróciła do patrzenia na własną kartkę z nadzieją że jednak jej największy, zaraz po Lisie, wróg nie ma w zanadrzu czegoś by ją dobić. 

Mmm,Piekłowalentynki. Sama wylosowała Easyego Hoopera, jednakże nie miała pojęcia co mu kupić więc ograniczyła się do cukierków w kształcie damskich piersi kupionych w bostonie. Mały prezent a go ucieszy, chociaż to było trochę ciut wredne w stosunku do zmarłej Niny. Przełknęła ślinę na samą myśl o tym co spotkało ich przyjaciółkę. Odgoniła to wspomnienie jak najszybciej. 

- Rób - szepnął Dylan podsuwając jej swoją kartkę by chociaż zaczeła cokolwiek. Podziękowała mu uśmiechem za tą nieocenionią pomoc. Przepisała szybko pierwsze dwa przykłady bo zaczynało brakować im czasu. Musiała jeszcze patrzeć ukradkiem na Rosenthala czy nie widzi że odważyła się ściągać. Na jej szczęście zajmował się jakąś korespondencją bo rozrywał jakieś koperty i czytał zawartość. Zdążyła przepisać jeszcze kolejne dwa przykłady i znow spojrzała na Vicka w momencie gdy zaciekawiony wyjmował jakieś zdjęcie. Serce jej zamarło bo poznala w tym wydruk z USG. Co jeśli to jej? Ścisnęła bezwiednie rękę Dylana pod stołem wymieniając  z nim wystraszone spojrzenie. Mimo że skończyła nie miała siły wstać i oddać swojej pracy. Przecież Vick zje ją wzrokiem jeśli... Nie, Nicole nie myśl o tym nie myśl o tym. Ale Myślała. I patrzyła między ludźmi przed sobą na minę swojego 

'narzeczonego'. oglądał zdjęcie z każdej strony próbując coś zobaczyć. Uśmiechał się lekko, a oczy mrużyły się raz po raz. Zauważyła też, że ani raz nie spojrzał w jej stronę. Czyli to znak, że powinna wyjśc tak szybko między kolegami i koleżankami by nie zdążył jej dołapać.

Za ile będzie dzwonek? 

- Zaraz kończycie - głos Vicka wydawał się rozbawiony. Rozbawiony? Na litość boską! On  ją coraz bardziej przerażał. Z minuty na minutę jej serce przyśpieszało. Blagała niebiosa by sie zlitowały i to nie bylo zdjęcie USG jej malenstwa. Nie wyobrażalaby sobie wtedy ich rozmowy. Jeszcze momenty w których musiała z nim przebywać a on wiedzial o tym że ona wie o Szydercach i że jest z Saintem były znośne. Żartował wtedy jakoś wrednie i temat sie kończył A teraz?

The Scoffers and The Scoffers 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz