2.21 (Un)Familiar In the club

1.7K 56 17
                                    

Rozdział dwudziesty pierwszy

Po raz kolejny uśmiechnęła się słodko do barmana, mrugając szybko rzęsami. 

- Prosze pani, nie moge pani sprzedać alkoholu. - Wyjęczał. 

- No prosze,  ostatni raz!  - Cammie wyprostowała się zmrużając seksownie oczy. Matt jak zdążyła przeczytać na plakietce pokręcił znacząco głową patrząc się na kształty panny Morris. Pospiesznie nalał jej martini do wysokiej szlanki i podał jej rozglądając się czy nikt nie widzi. Podziekowała mu skinięciem głowy po czym obróciła się na krześle. Upiła łyk, delektując się smakiem. Bedąc w Nowym Jorku,  na prawie każdym bankiecie na jakim miała okazje być ,piło się właśnie martini. Tylko różnica była taka,  że na bankietach nie miała przed oczami lasek tańczących na rurze. 

- Widze, że sobie radzisz. - Dosiadła się do niej Mary, trzymając w dłoni szklanke z whisky. 

- Ty też nie próżnujesz. - Zasmiała się. Stuknęły się szklankami i wypiły zawartość szklanek po czym głośno wypuściły powietrze. Cammie rozglądnęła się po klubie odstawiając szklanke na bar. Niedaleko niego  wypatrzyła Nicole siedzącą z jakimiś gorylami. Śmiala się w niebogłosy co jakiś czas wlewając w siebie kieliszek wódki. Cam uśmiechnęła się pod nosem. Po chwili ktoś pociągnął ją na parkiet. Była to Mary, która jak dziewczyna zdążyła zauważyc była już pożądnie wstawiona. Jej samej też kręciło się w głowie, a kolorowe światła i głośna muzyka powodowały że nie wiedziała już co się z nią dzieje. Śmiały się i skakały w rytm muzyki. Nawet nie zdążyła zauważyć a siedziała już koło Nicole i podobnie jak ona wlewała w siebie litry wódki. Lubiała ten stan kiedy wszystko wokół przestawało mieć sens. 

Minęło pare godzin.

- Carrie, zabaw się - krzyknął jeden z chłopaków siedzących z nimi w loży podając jej skręta i chyba dopiero to sprawiło, że Cammie zastanawiała się co ona właściwie robi. 

Rozglądnęła się wokoło siedziała pomiędzy dwoma facetami. Nicole, która była naprzeciwko niej właśnie wciągała kreske koki, a ta cala Mary zniknęła jej całkowicie z pola widzenia. Brunetka wstała pospiesznie poprawiając swoją czarną sukienke. Pociągnęła Nell za ramie. 

- Nicole co my wyprawiamy?! - próbowała przekrzyczeć głośną muzyke ale bezskutecznie. Carter tylko machnęła jej ręką i z tego co jej się wydawało powiedziała coś w rodzaju "wszystko pod kontrolą"  wróciła na miejsce. Cam rozglądnęła się po klubie jakby w poszukiwaniu pomocy.

Stanęła jak wryta kiedy niedaleko baru wypatrzyła Nathaniela. On tez patrzył na nią. Była daleko ale zdołała wypatrzyć że przeraził się na jej widok. Już miała pobiec w jego strone, ale Mary wpadla w nią co spowodowało że obie runęły na ziemie.  Brunetka zaklęła głośno odpychając ją od siebie. Spojrzała na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą widziała Nate'a. Nie było już tam nikogo poza jakimiś prostytutkami. 

- Mrry! - złapała dziewczyne za ramiona - Bierz Nicole i wracamy.

Wstała i pospiesznie zmierzała w strone wyjścia. Nathaniel wspominał że musi jechać do miasta, ale mówił raczej o pracy a nie nocnym klubie. Wybiegła na zewnątrz. Rozglądnęła się na każdą strone. Nie było widać śladu żywego człowieka, tylko z wewnątrz wydobywala się głośna muzyka. Jeżeli to był On? Jeśli on ją okłamuje, to jak inaczej może to sprawdzić. Przecież nie może się go zapytać wprost bo i tak była pewna że zaprzeczyłby wszystkiemu. Co najlepsze zauważyła że forda mustanga już nie było. 

- Czemu wyszłaś z klubu? - aż podskoczyła kiedy usłyszała za sobą słodki głos. Obróciła się na pięcie zaciskając na wszelki wypadek pięści by zaatakować nieznajomego, który móglby być gwałcicielem i porywaczem. Odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła przed sobą Blondyna, który rozwalił im samochód. 

The Scoffers and The Scoffers 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz