5. You're mine/ part II

1.6K 53 28
                                    

Dalej w szoku i w pewnym rodzaju hipnozji patrzyła na pierścionek leżący jak ulał na serdecznym palcu. Co z tego że był piękny, a pudełko pochodziło od Tiffany'ego, skoro ten pierścionek równie dobrze mógł być obrożą. Nie chciał z nią małżeństwa, bardziej chodziło o to, by mial świadomość tego że jest jedynie jego i tak łatwo się nie wywinie. Właściwie mogłaby zdjąć pierścionek  i rzucić nim o jego seksowną ale groźna buźkę lecz coś ją powstrzymywało. Strach? Victor naprawdę był nieobliczalny. A jak ją uderzy? 

Opanowała zbyt szybki oddech. Była jego własnością. Tego chciał. Nie powiedział 'Kocham cię'. Nie, jego słowa to ' Jesteś moja'. I ten spokój gdy mówił o bylych... Znając Vicka zrobi teraz wszystko by dowiedzieli się o tym ci którym starał się coś udowodnić. Powstrzymała się od zmrużenia oczu albo innym geście który Rosenthal mógłby odebrać jako niezadowolenie. 

- Widzę, że jednak pijesz wino - rzekł wyrywając ją z zamyślenia. Oparł się o miękkie oparcie krzesła. Skończył posiłek i ręce połozył sobie na brzuchu. Podniosła głowę unosząc kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Piła wino? Z tego zdenerwowania wcale tego nie zauważyła. Popatrz, maluszku, twoja mama niszczy nie tylko siebie ale i ciebie. Wybacz mi. 

- To przez szok - powiedziała. 

- Szok? Jesteśmy razem... niecałe cztery lata...

- Jeśli nie liczyć póltora roku przerwy... - zamilkła napotykając jego spojrzenie. No tak, nie powinna mu przerywać.

-  ... więc... powinnaś była się tego spodziewać.

- Prawdę mówiąc... - odetchnęła. - Nie spodziewałam się tutaj nawet ciebie, więc wybacz mi moje zaskoczenie na te... zareczyny. Zakładam że moje zdanie się nie liczy - nie mogła się powstrzymać by tego mu nie zarzucić. Przełknęła ślinę, gdy wściekłość odmalowała się na jego przystojnej twarzy. Zakląl pod nosem próbując jakoś uwolnić nagromadzoną złość i gniew. - Ale dziękuje - dodala szybko. 

Złagodniał, lecz coś nadal nie dawało jej spokoju w jego twarzy.

- Dlatego zawahałem się mówiąć o tobie dziewczyna. Teraz jesteś moją narzeczoną. To już wyższy stopień naszego... związku. - wstal od stołu podchodząc do stojącej na komodce mini wieży. Z głośników zabrzmiała cicha, romantyczna melodia. - Zatańczymy?

Ujęła delikatnie dłoń którą podstawił. Gdy już stanęła na drewnianej podłodze przyciągnął ją do siebie i wylądowała prosto w jego ramionach. Tak, mogła się domyśleć że jego pojęcie tańca nie jest zbyt doslowne, zwłaszcza gdy już po paru setnych sekundach poczuła jego wargi na swoich. Odwzajemniła pocałunek stający się coraz bardziej nachalny ale i namiętniejszy. Silne ręce Vicka oplotły ją ciaśniej w talii i wyczuwała że palce zbliżają się do pierwszego guziczka jej sukienki. 

Przez chwilę starała się nie zwracac uwagi na to co on robi, bo wprawdzie mówiąc stęsknila się i za zbliżeniami i za Victorem, ale... to było to co dawniej. Pożądanie nie było tak mocne, a w głowie zamiast niego miała... Xaviera? Zaczęłą się obawiać że gdy dojdzie już do czegoś więcej będzie w stanie nazwać go jego imieniem. To byłby horror.

W czasie kiedy całując go rozmyslała o tym co mogłoby się zdarzyć zdążyła stracić już sukienkę. Rozpięta na plecach wręcz zsunęła sie po jej dośc szczupłym jeszcze ciele odsłaniając seksowną bieliznę. Błysk podniecenia pojawil się w jego szarych oczach na widok koronkowego biustonosza i stringów do kompletu. Całość dopełniały pończochy do których miał słabość.

- Już zapomniałem jaka potrafisz być seksowna - wymruczał odwracając ją plecami do siebie. Odgarnąl jej z karku włosy. Delikatnie przygryzł ucho , a następnie przeniósł usta na kark i szyje. Powoli doprowadzał ją do stanu, gdzie jeszcze będzie jednak miała ochotę na seks. Ciało już mówiło - idź dalej, jednak serce protestowało. Nie, to nie ten którego przecież pragniesz. 

The Scoffers and The Scoffers 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz