49. Zakończył to zeszłej jesieni.

1.6K 81 16
                                    

- Czy ktoś potrafi wytłumaczyć na czym polega technika stopniowanie ustępstw? - ciemnowłosy mężczyzna poprawił drogie okulary na swoim nosie, odwracając na moment wzrok od wyświetlanej prezentacji.

Nigdy nie byłam osobą, która lubiła udzielać się na zajęciach, nawet jeśli znałam odpowiedź. Zawsze wydawało mi się, że jeśli będę dużo mówić, to oczekiwania względem mnie wzrosną i kiedy na sali panować będzie cisza, spojrzenia skierują się w moją stronę z nadzieją na ratunek. Każda klasa czy też grupa ma co najmniej jedną taką osobę, którą nie miałam ambicji być. Od podstawówki każdy liczył na mnie na angielskim, co po czasie już robiło się męczące. Nie chcę znów się z tym użerać. Właśnie dlatego mimo iż znałam technikę o którą pytał profesor Harris, to nie miałam zamiaru odpowiadać. Zamiast tego sięgnęłam po papierowy kubek z kawą, aby upić porządny łyk. To była już moja trzecia.

- Na rozłożeniu ustępstw w czasie? - zaproponował ktoś z tłumu, na co lekko zmarszczyłam twarz, wiedząc iż nie jest to poprawna odpowiedź.

Później padło kilka innych propozycji, które były bardzo bliskie prawdy ale jednak nie było to jeszcze to. Obracałam długopis między palcami, słuchając odpowiedzi swoich rówieśników, aż w końcu przypadkiem nawiązałam kontakt wzrokowy z wykładowcą.

- Przypomni mi Pani swoje nazwisko? - Profesor Harris wskazał na mnie palcem, następnie krzyżując ręce na piersi.

Przełknęłam ciężko ślinę, ale i tak uniosłam głowę aby nie pokazać tego iż lekko się stresowałam. Każdy spojrzał teraz na mnie, co było cholernie krępujące. Na tej sali było ze sto osób jak nie więcej, a ja przez spóźnienie siedziałam bliżej przodu.

- Harmon. Sloane Harmon - odpowiedziałam, prostując się nieco na krześle.

- Pani Harmon, jak interpretuje Pani tą technikę? - zapytał, patrząc na mnie podejrzliwie.

- Cóż - westchnęłam, opierając łokcie na rozkładanym stoliku - uważam, że powinno zacząć się od większych ustępstw, a później przechodzić do coraz mniejszych.

- A to dlaczego? - dopytał, odbijając się od biurka o które jeszcze przed chwilą się opierał.

- Wtedy rozmówca widzi, że zbliżamy się do granicy możliwości. Że zrobiliśmy już wszystko co możemy a każda kolejna rzecz sporo nas kosztuje - wyjaśniłam.

Mężczyzna pokiwał powoli głową, podchodząc bliżej wyświetlanych przed siebie slajdów.

- Dokładnie - zgodził się ze mną, następnie tłumacząc omawianą technikę głębiej.

Odetchnęłam cicho, czując ulgę. Znów napiłam się kawy, wygodniej ustawiając się na krześle. Mimo tego iż nie lubiłam wypowiadać się przed dużą ilością osób, to i tak dobrze czułam się z faktem że znałam odpowiedź i nie zrobiłam z siebie idiotki. Były to moje ostatnie zajęcia, które na szczęście dobiegały już końca. Nie miałam na dzisiejszy wieczór żadnych planów, co oznaczało że mogłam zakopać się pod kocem w salonie i coś obejrzeć. To była moja ulubiona część dnia, a już zwłaszcza takiego jak ten. Było pochmurnie i momentami padało. Chłodne jesienne powietrze także robiło swoje.

Kilkanaście minut później profesor Harris spojrzał na zegarek, a później ogłosił koniec zajęć. Spakowałam swoje rzeczy i ruszyłam do wyjścia, jednak gdy tylko zrobiłam pierwszy krok na schodach, usłyszałam swoje nazwisko.

- Pani Harmon, mogę panią prosić? - obróciłam się w stronę wykładowcy, kiwając powoli głową.

Zeszłam po schodach na sam dół, zatrzymując się tuż przy mężczyźnie. Nie wiedziałam o co mogło mu chodzić, przez co czułam lekki stres.

TeaserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz