42. To przeze mnie, prawda?

3K 128 17
                                    

- Nie, Vee. Nie mogę wybrać pomiędzy tą dwójką - mruknęłam pod nosem, wkładając do ust widelec z częścią mojego makaronu.

Przewróciłam oczami, obserwując podobną reakcję mojej przyjaciółki na małym ekranie mojego telefonu. Oblizałam usta z pozostałości sosu, następnie wtykając widelec do kartonowego pudełka. Byłam już prawie pełna, ale ten makaron był tak dobry, że nie chciałam go wyrzucać.

- Ale to tylko czysto hipotetyczne pytanie - nadal próbowała dopiąć swego, doprowadzając mnie tym do szału.

Nie mogę uwierzyć, że w ogóle miała czelność pytać mnie, który z seriali bym wybrała gdybym mogła oglądać tylko jeden do końca życia. Do tego zestawiła ze sobą Supernatural oraz Peaky Blinders dobrze wiedząc, że darzyłam szczególną sympatią obydwa. W sumie to bez wahania mogłabym wybrać ten pierwszy, ale nie chciało mi się rozpoczynać dyskusji, gdyż wiedziałam że brunetka wybrałaby drugi.

- A co jeśli, czysto hipotetycznie, zrobiłabym inwazję twojej sypialni i zniszczyła wszystkie rzeczy związane z koreańskimi zespołami? - wbiłam wzrok w jej oburzoną twarz, kiedy uniosła swój telefon wyżej i zmarszczyła brwi.

- Nie śmiałabyś - warknęła, zważając oczy.

- Na twoim miejscu nie testowałabym moich granic - uśmiechnęłam się wrednie pod nosem, odkładając pudełko z resztką makaronu na szafkę nocną.

Jednak nie było opcji, abym go wcisnęła.

Otrzepałam swoje ręce, a potem spojrzałam na wyświetlający się pasek powiadomień na ekranie mojego IPhone'a, który informował o słabej baterii. Rozmawiałam z Vee na FaceTime chyba dobre dwie godziny. Żadnej z nas nie chciało się ruszać z domu, ponieważ pogoda była dobijająca. Może i mieszkałyśmy blisko siebie, ale nasze spotęgowane lenistwo tym razem wygrało. Westchnęłam głośno, przesuwając palcem po wyswietlaczu, aby usunąć przeszkadzające mi powiadomienie.

- Zaraz padnie mi bateria - oznajmiłam, poprawiając telefon, który oparty był o moje uda.

- Mi też - Veronica głośno westchnęła, a potem zobaczyłam jak wstaje z łóżka. - Chyba pójdę zrobić coś do jedzenia. Zrobiłam się głodna, oglądając jak obżerasz się makaronem.

Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, biorąc telefon do ręki. Zaraz po tym głośno ziewnęłam, czując jak moje oczy zrobiły się lekko wilgotne.

- Nie ma za co. Ja za to chyba pójdę zaraz spać - mruknęłam pod nosem, sięgając po kabel od ładowarki.

- Tak będzie najlepiej. Wyglądasz jak zombie - mruknęła Kingston, co sprawiło iż wydęłam wargi, udając wzruszenie.

- Dziękuję - odetchnęłam z radością, a zaraz po tym się pożegnałyśmy, więc mogłam odłożyć już telefon aby naładował się podczas mojej drzemki.

Zwinęłam się w swoją czarną pościel, wdychając przyjemny zapach wanilii. Ostatnio miałam na jej punkcie obsesję i powoli zaczęła przyćmiewać arbuz. Nie mogłam jednak ot tak z niego zrezygnować, ale na moje szczęście te dwie rzeczy dość przyjemnie się ze sobą komponowały.

Była jednak jedna rzecz, która odrobinę mnie martwiła. Może i minęły tylko dwa dni, ale nieco gryzło mnie to, że przez te czterdzieści osiem godzin nie rozmawiałam z Hortonem. Normalnie nie miałabym z tym większego problemu, ale tak się składa że dzwoniłam do niego jakieś trzy razy. Nie odbierał telefonu, ani nie raczył nic mi napisać. Wiedziałam, że wczoraj siedział z Jakiem, ale to wszystko. Czułam się z tym trochę dziwnie, a nieprzyjemne uczucie gościło w moim brzuchu. Pewnie tylko wyolbrzymiałam, lecz nie zmieniało to faktu, iż ten człowiek mocno zaprzątał mi głowę. Kusiło mnie żeby po prostu do niego pojechać, ale jakoś nie mogłam się do tego zebrać. Nie chciałam mu się narzucać, tym bardziej że ostatnio spędzaliśmy razem sporo czasu. Może potrzebował ode mnie przerwy? Ludzie często znikali z mojego życia bez śladu. Wierzyłam jednak, że on by tego nie zrobił.

TeaserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz