19. I tak preferuję to, co leży na nich.

3.5K 149 30
                                    

Wpatrywałam się w wielki ekran, obserwując odbywającą się rozgrywkę pokera. Nick nie żartował, kiedy mówił że każdy tutaj grał nieczysto. Gracze mieli po dwie talie kart ukryte gdzieś w połach garniturów czy nawet w eleganckich butach. Za dwoma mężczyznami stały prawdopodobnie ich partnerki, które od czasu do czasu masowały ich ramiona. Na dużym stole znajdowało się pełno żetonów, papierów i zwiniętych plików gotówki. Dookoła unosił się dym papierosowy, a na białych serwetkach widniały szklanki z bursztynowym alkoholem. Stały one przed każdym, tylko nie przed brunetem z czekoladowymi oczami. Obserwując grę, ciężko mi było nie myśleć o tym, że jeszcze przed chwilą to ja znajdowałam się na tym stole z ich przeciwnikiem pomiędzy moimi nogami. Przełknęłam ciężko ślinę, nie mogąc przestać myśleć o jego słowach.

Jeszcze z tobą dzisiaj nie skończyłem.

Pokręciłam szybko głową, starając się skupić na kartach. Jednak im więcej o nich myślałam tym szybciej doszłam do pewnego wniosku. Skoro miałam dostarczyć je Hortonowi w kaburze, która znajdowała się wysoko na moim udzie, oznaczało to że chłopak będzie musiał jakoś te karty zdobyć. Raczej to nie ja będę osobą, która podając drinka jednocześnie je wyciągnie. Nie jest to możliwe bez zwrócenia na siebie uwagi.

Sprytny sukinsyn.

Obok mnie na stoliku stała butelka whisky i przenośna mini lodówka z kostkami lodu. Stwierdziłam, że lepiej będzie się zaopatrzyć niż potem marnować czas na szukanie wszystkiego przy barze. W końcu od finalnego rozdania mogły dzielić mnie sekundy. Nie mogłam pozwolić sobie na opóźnienia. Starałam się także nie myśleć o tym, dlaczego moje nazwisko było tutaj tak bardzo szanowane. Wiedziałam, że mój ojciec znał się z Maverickiem ale jak widać miał on tutaj wielu znajomych i żaden z nich nie wydawał się szczególnie ważny. Poza tym tata przez większość czasu jest w swoim biurze i sam zajmuje się swoją papierkową robotą, więc wątpię żeby miał czas przebywanie w takim miejscu jak L'oasis.

W głowie szybko przeliczyłam rozdania, ponownie rzucając okiem na karty. Nie byłam pewna jakich zmian dokonają przeciwnicy, więc musiałam na szybko oszacować to w głowie. Nick aktualnie i tak wygrywał, a więc musiałam przyznać że zrobił na mnie wrażenie ponieważ przez cały ten czas grał czysto podczas gdy reszta wymieniała karty. Gdyby nie ich nieprofesjonalne zachowania, to Horton by wygrał. Jednak brakowało mu jednej karty do Królewskiego Pokera i jestem pewna, że sam dobrze o tym wiedział. A tą kartą był As Kier. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu, kiedy zdałam sobie sprawę z jego wcześniej tego dnia wypowiedzianych słów. Zdaje się, że jednak będę jego asem w rękawie. I chociaż Królewski Poker bywał rzadkością ze względu na bycie najmocniejszym, to byłam pewna że nikt inny tutaj nie pokusi się na ustawienie takich kart. Gdyby każdy z graczy zaprezentował ten układ byłoby jasne, że oszustwo grało tutaj pierwsze skrzypce. Nie mogli oni także zarzucić Nicholasowi jakiejkolwiek próby nieczystej gry, ponieważ jako dość ważna osoba mógłby zarządzić rewizję i wtedy każdy by na tym ucierpiał. Nigdy nie rozumiałam mężczyzn jeśli chodziło o konkurencyjność. Kobiety oczywiście również takie są, ale raczej stawiają na swojej inteligencji i umiejętnościach zamiast iść po najprostszej linii oporu. Gdybym to ja grała, najpierw sprawdziłabym każdą jedną osobę czy to w internecie czy poprzez znajomosci, a potem ułożyłaby w głowie cały schemat i techniki manipulacji.

Chyba naoglądałam się zbyt dużo filmów.

Powróciłam do rzeczywistości i umieściłam złotego Asa Kier w koronkowej kaburze, chowając pozostałe karty do jednej z szuflad. Wyłączyłam komputer, a następnie wsypałam do szklanki kilka kostek lodu i zalałam je whisky. Wstałam z krzesła biorąc do ręki naczynie i ruszyłam do wyjścia z zaplecza. Czułam narastającą we mnie adrenalinę kiedy zbliżałam się do złotych drzwi. Stojący przy nich ochroniarz skinął do mnie głową, pozwalając mi na wejście do pomieszczenia. Zgrabnie wślizgnęłam się do środka, zwracając tym samym uwagę każdej jednej osoby tutaj. Stojące wewnątrz kobiety przyjaźnie się do mnie uśmiechały, a mężczyźni lubieżnie przejeżdżali po mnie wzrokiem. Byli to ci, którzy nie mieli za sobą pięknych kobiet. Dobrze, że istnieli jeszcze mężczyźni szanujący swoje partnerki i traktujące je z miłością i oddaniem. Teraz ciężko było o takich.

TeaserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz