43. Każdy długi uśmiech zawsze kończył się goryczą.

1.8K 102 23
                                    

Siedziałam na kuchennym blacie Jake'a, obserwując jak Nicholas robi nam drinki. Ja chciałam to zrobić, ale mocno na mnie nakrzyczał, chociaż widziałam jaką trudność sprawiało mu samo schylenie się do zamrażarki po lód. W głowie cały czas miałam to, że jego ojciec zrobił mu coś tak paskudnego. Wciąż widziałam przed oczami jego rany, których odmówił pokazać mi drugi raz. Chciałam ponownie się przyjrzeć, modląc się w duchu że wcześniej wyolbrzymiałam. Nie mogłam przeżyć tego, że został tak bestialsko potraktowany przez członka rodziny. Miałam co najmniej milion pytań, ale musiałam uszanować jego prośbę, aby o tym dzisiaj nie rozmawiać. Nurtowało mnie jednak co takiego się stało, że chciał mieszkać u Jake'a. Czy bał się zostać w swoim mieszkaniu? A może coś się stało i nie mógł tam zostać? Cholernie się tym martwiłam.

- Musisz patrzeć mi się na ręce? - Nick westchnął ze zrezygnowaniem, nalewając Whisky do szklanek.

- Tak - odparłam, opierając się dłońmi o blat.

Przez chwilę był cicho, ale kiedy skończył przygotowywać drinki, podniósł na mnie wzrok.

- Przepraszam, że wcześniej tak na ciebie nakrzyczałem - patrzył na mnie uważnie, dokładnie skanując przy tym moją twarz.

- To nic - odchrząknęłam cicho, wzruszając ramionami, co sprawiło iż nieco się spiął i podszedł bliżej mnie.

- Słucham? - zmrużył oczy, odrobinę się denerwując.

Chyba zaczęłam się gubić. W sensie wiem, że sam bym przepełniony emocjami i nie chciał rozmawiać, dlatego w tym momencie go za to nie winiłam. Tym bardziej, że podał mi raczej solidny powód. Patrzyłam na niego z lekkim niezrozumieniem, zastanawiając się skąd ta nagła reakcja.

- Mówię, że nic się nie stało - usiadłam prosto na blacie, przysuwając się na samą krawędź.

- Wiem co mówisz, ale ani trochę nie podoba mi się twoja odpowiedź - przewrócił oczami, następnie znajdując się pomiędzy moimi nogami - Żadna wymówka nie usprawiedliwia tego jak cię potraktowałem. Nie powinienem był aż tak reagować - przyznał, podając mi szklankę z drinkiem.

- No nie powinieneś - przyznałam mu rację, patrząc na niego odrobinę cieplej.

Chyba zawsze będą zaskakiwać mnie takie zachowania z jego strony, kiedy przeprasza za rzeczy, za które nikt inny by nie przeprosił. Podobnie było kiedy wystawił mnie przez coś również związanego z ojcem. Niemal domagał się abym na niego nawrzeszczała. Zazwyczaj ludzie mieli w poważaniu, kiedy tak traktowali innych. Każdy, ale nie on. To była miła odmiana, chociaż całkowicie mi obca. Właśnie dlatego nie wiedziałam jak się zachować.

- A teraz ty przeproś - zwęził oczy, patrząc na mnie z góry.

- A za co niby? - uniosłam brwi, chociaż domyślałam się o co mu chodziło.

Uśmiechnął się szeroko, chociaż ten uśmiech do przyjemnych nie należał. Upił łyk swojego drinka, aby zaraz odłożyć go na blat.

- Dobrze wiesz za co. Musiałaś mówić takie rzeczy o sobie i Jake'u? - przejechał językiem po wnętrzu policzka, a ja czułam się źle z tym, jak bardzo się tym karmiłam.

- Nie powiedziałam nic nowego - wzruszyłam ramionami, smakując swojego drinka. - Dlaczego w ogóle tak strasznie cię to drażni?

Pokręciłam głową, odchylając się odrobinę do tyłu aby lepiej na niego spojrzeć.

- Drażni mnie każdy chłopak, który z tobą rozmawia - oznajmił jakby nigdy nic, co sprawiło że moje serce zabiło szybciej.

Powiedział to z tak wielką łatwością, jakby mówił o pogodzie.

TeaserWhere stories live. Discover now