8. Jestem zmęczona.

3.3K 156 30
                                    

Mocno trzymałam w rękach papierową torbę żeby nic się z niej nie wysypało. Mama wysłała mnie na zakupy do całodobowego a jej lista była znacznie dłuższa niż się spodziewałam. Na szczęście sklep był blisko mojego domu bo nie wyobrażałam sobie przebywać dłuższej drogi z rękami pełnymi zakupów. Ledwo widziałam co znajdowało się przede mną, bo oczywiście nie pomyślałam przed wyjściem i teraz musiałam wszystko zmieścić w tej koszmarnej papierowej torbie. Do tego dzisiejsza pogoda na prawdę sprzyjała a ja debilka nie wzięłam swoich okularów przeciwsłonecznych. Mimo wszystko cieszyłam się słońcem i nie marzyłam o niczym innym jak o opalaniu i zimnym piwie. Nie mogłam się doczekać jutra, ponieważ jedziemy razem z Vee nad jezioro na weekend. Jake także miał z nami jechać, ale nie mam pojęcia jak to się w końcu potoczy. Nie rozmawialiśmy od momentu, kiedy zobaczyłyśmy go w klubie. Jednak doskonale wiedziałam, że musimy to w końcu zrobić. To że sytuacja nieco się utrudniła nie jest równoznaczne z poddaniem się.

Wchodziłam już po schodach na patio przed domem i dosłownie sekundę po tym jak odetchnęłam z ulgą, potknęłam się na jednym ze stopni. Kilka rzeczy wyleciało z torby, a ja przeklęłam pod nosem. Łokciem otworzyłam drzwi frontowe i weszłam do środka. Od razu skierowałam się do kuchni, gdzie położyłam zakupy na wyspie kuchennej. Założyłam kosmyki włosów za uszy, ponieważ opadały mi na twarz i nic nie widziałam. Najpierw zdecydowałam się wypakować wszystkie rzeczy które tutaj miałam, a dopiero potem poszłam pozbierać resztę. Nie znosiłam wyciągać zakupów i miałam wrażenie że właśnie dlatego moja mama kazała mi je zrobić. Pewnie wciąż była zła, że tata stanął po mojej stronie w kwestii wyciągania drzwi. Rodzice wciąż byli w pracy, więc mogłam sobie pozwolić na puszczenie muzyki najgłośniej jak się da, robiąc sobie mini koncert. Nic mnie tak nie rozluźniało jak to. Złapałam za pilota leżącego w salonie i włączyłam telewizor. Wybrałam randomowy kanał muzyczny, ponieważ sama do końca nie byłam pewna czego chcę posłuchać.

Dzwonek do drzwi sprawił, że moje ciało lekko drgnęło, ponieważ byłam całkowicie oderwana od rzeczywistości, do której jego dźwięk mnie przywrócił. Odetchnęłam głośno i poprawiłam swoje włosy w drodze do drzwi. Miło by było, gdyby kurier w końcu przywiózł mi moje buty które zamówiłam półtora tygodnia temu. Otworzyłam drewnianą płytę, spojrzeniem spotykając się z dosyć młodym chłopakiem. Jednak nie widziałam w jego rękach żadnej przesyłki, a on sam ubrany był dosyć luźno. Zmarszczyłam delikatnie swoje brwi, przekręcając lekko głowę w bok.

- Cześć, wybacz że niepokoję - blondwłosy błysnął do mnie uśmiechem. - Są twoi rodzice? Chciałbym zamienić z nimi słówko.

Patrzyłam na niego jak na kosmitę, zastanawiając się skąd znał moich rodziców i kim w ogóle był. Pomrugałam kilka razy, wyrywając się z tego chwilowego amoku. Mógł być przecież synem ich współpracowników lub coś, więc powinnam być bardziej uprzejma.

- Wybacz, ale nadal są w pracy - oznajmiłam, posyłając mu miłe spojrzenie.

- Obydwoje? - zapytał, lekko wydymając wargi.

- Tak - kiwnęłam głową, opierając się o framugę drzwi.

- Cholera.. to niedobrze - nachylił się w moją stronę z grymasem na twarzy. - Oczywiście niedobrze dla ciebie.

Otworzyłam usta aby coś powiedzieć, ale wtedy dłoń chłopaka w sekundzie znalazła się na mojej szyi a on sam wepchnął mnie do wnętrza domu i nogą zamknął za sobą drzwi. Serce podeszło mi do gardła kiedy mocno przyszpilił mnie do ściany, skutecznie blokując moje ruchy. Wszystko działo się tak szybko, że ledwo zdążyłam mrugnąć.

- Miałem nadzieję, że nie będziesz sama bo raczej nie lubię tego robić dziewczynom. Ale cóż poradzić, muszę spłacić dług. Wybacz blondyneczko - a potem jego dłoń wczepiła się w moje włosy i zwinnym ruchem uderzył bokiem mojej głowy o ścianę.

TeaserWhere stories live. Discover now