30. Zawsze pachniesz jak arbuzy.

2.8K 137 24
                                    

Chyba nigdy w życiu tak szybko nie wzięłam prysznica. Nie wiem czy byłam w kabinie dwie minuty a już zdążyłam z niej wyjść aby zaraz szybko się wysuszyć i wetrzeć w skórę arbuzowy balsam. Mimo tego iż wcześniej płakałam mój makijaż o dziwo nie był tragicznie rozmazany, co oznacza że produkty jakimi byłam pomalowana musiały być cholernie dobrej jakości. Po dokładnym umyciu twarzy nałożyłam na nią korektor. Usta posmarowałam karmelowym błyszczykiem, a rzęsy podkreśliłam tuszem. Nie miałam pojęcia co na siebie włożyć gdyż nie miałam zbyt wielu opcji. Ostatecznie postawiłam na jedyną parę czarnych jeansowych spodenek jakie tutaj wzięłam oraz zwykły biały top z długim rękawem i lekko głębszym dekoltem. Moje włosy lekko się pofalowały ponieważ zmoczyłam je pod prysznicem, ale o dziwo podobało mi się to jak wyglądały. Cała moja twarz stała się znacznie bardziej naturalna, a wygodny i zwyczajny ubiór także nieco poprawiły mi humor. W końcu wyglądałam normalnie, a nie jak milion dolarów i tak czułam się o wiele lepiej. Ale nie tylko dlatego. Czułam się jakbym zrzuciła z siebie stukilowy głaz. Wszystkie głosy w mojej głowie ucichły, a moje w pełni działające płuca w końcu swobodnie nabierały powietrza. Pierwszy raz od dawna pozwoliłam sobie całkowicie się rozpłakać, a raczej moje ciało mi na to pozwoliło. Pamiętam niezliczone ilości momentów w których miałam ochotę sobie ulżyć wylewając z siebie uczucia poprzez łzy, ale nie byłam w stanie. Czułam kurczenie się mojej klatki piersiowej i niesamowite obciążenie w skroniach ale płacz nigdy nie nadchodził. Za to dzisiaj wszystko w końcu puściło a ja w końcu mogłam odetchnąć.

Byłam w trakcie wiązania swoich adidasów kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Nie wiem dlaczego w sekundzie poczułam przepełniającą mnie ekscytacje. Przecież miałam tylko wyjść z Nicholasem. Spędzaliśmy razem czas już wiele razy, ale z jakiegoś powodu dzisiaj wszystko wydawało się inne. Zdaje się że Rio obdarzało mnie wyjątkowo dziwną i obcą energią.

Kiedy tylko otworzyłam drzwi niemal zaparło mi dech w piersiach. Miał na sobie czarne joggery i granatową koszulkę z Championa. Jego ciemne włosy były lekko roztrzepane a dłonie wsunął do kieszeni spodni. Zapach drogich męskich perfum dotarł do moich nozdrzy, przyprawiając moje ciało o przyjemną reakcję. Nadal czułam alkohol buzujący w moich żyłach, przez co moje wszelkie odczucia były potrojone. A raczej te odczucia względem niego.

- Gotowa? - zapytał, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.

- Tak. Muszę tylko wziąć rzeczy - oznajmiłam, na co chłopak skinął głową.

Wróciłam do wnętrza pokoju aby zabrać swój mały skórzany plecak gdzie spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy oraz telefon który włożyłam do tylnej kieszeni spodenek. Zaraz po tym opuściłam swój pokój hotelowy i razem z Nicholasem ruszyłam do windy.

- Gdzie idziemy? - zapytałam gdy tylko drzwi się za nami zamknęły.

- Musisz zawsze wszystko wiedzieć? - westchnął głośno, obracając głowę w moją stronę.

Jego brew była lekko uniesiona, a on sam powrócił do swojej standardowej postawy wobec mnie. Arogancki, cyniczny i wiecznie zirytowany moją osobą. Nigdy nie przypuszczałabym iż będę dziękować że taki jest, chociaż wiecznie działał mi na nerwy swoim zachowaniem. Ale teraz dziękowałam i to cholernie mocno. Bo wiedząc o mnie tak wiele nie patrzył na mnie ze współczuciem i nie traktował mnie jak porcelanowej figurki, która w każdej chwili mogłaby rozbić się w drobny mak. I wystarczyło jedno jego spojrzenie a ja już byłam pewna, iż nigdy nie będzie postrzegać mnie w taki sposób. Skrzyżowałam ręce na brzuchu i zadarłam nieco głowę, aby mieć na niego lepszy widok.

- Jeszcze pytasz? - odwzajemniłam mu się podobnym westchnieniem, co skomentował krótkim parsknięciem.

- Nie mój problem - wzruszył ramionami dokładnie w momencie kiedy widna wydała dźwięk, a wielkie drzwi się odsunęły.

TeaserWhere stories live. Discover now