7. Jeden problem z głowy.

2.9K 161 41
                                    

Stałam niedaleko baru w tej samej pozycji od dobrej minuty. Nie potrafiłam się ruszyć i przez chwilę chyba nawet zapomniałam jak się oddycha. Czułam wzrok Vee na swojej twarzy. Ona sama nie mogła uwierzyć w to, co odgrywało się przed naszymi oczami. To było absurdalne. Na środku loży siedział Jake. Na jego lewym ramieniu uwieszona była jakaś blondynka, która bezustannie się z czegoś śmiała podczas gdy chłopak siedział przed ogromnym stosem pigułek. Jedną z nich obracał w palcach z wielkim uśmiechem. Czerwone i opuchnięte oczy chłopaka z niemalże uwielbieniem obserwowały białą tabletkę. Dookoła było także więcej osób, jednak w większości przeważali mężczyźni. W tej chwili nie rozumiałam absolutnie nic, tym bardziej że ktokolwiek odebrał telefon Jake'a twierdził, że chłopak był raczej nieprzytomny.

I wtedy to się stało. Para przekrwionych oczu uniosła się znad narkotyku i spotkała się prosto z moimi zielonymi tęczówkami. Patrzył na nie pustym wzrokiem, który zaraz przeniósł na stojącą obok mnie Vee. Harvey pomrugał kilkakrotnie oczami, a potem potrząsnął głową i przetarł swoje powieki. Zupełnie jakby mu się wydawało, że to zwykłe halucynacje. Jednak my nadal tam stałyśmy, co w końcu do niego dotarło. Gwałtownie zerwał się ze swojego miejsca, co raczej nie spodobało się jego dobranemu kręgowi znajomych. Jake ruszył w naszym kierunku, a jego chód był chwiejny. W końcu zatrzymał się tuż przed nami. Zapach alkoholu i papierosów uderzył w moje nozdrza.

- Co wy tu robicie? - brunet nieco się wyprostował, marszcząc swoje gęste brwi.

- Chyba raczej co ty tutaj robisz - odburknęła Vee, zakładając ręce na brzuchu. Ja wciąż milczałam.

- Nie powinno was tutaj być - warknął oglądając się za siebie dosłownie na moment. - Idźcie stąd i to szybko.

- Nawet sobie nie żartuj, Harvey - moja przyjaciółka podeszła krok bliżej niego z zadartą głową.

Zwracała się do niego po nazwisku tylko kiedy była na niego zła lub gdy sobie docinali. Za to ja czułam się jakbym oglądała film. Jakby wcale mnie tutaj nie było, a scena rozgrywająca się przed moimi oczami działa się w mojej podświadomości. Była wyobrażeniem.

- Vee.. - Jake chciał chyba załagodzić sytuację, ale brunetka szybko mu przerwała.

- Nawet nie próbuj się wykręcać. Jak długo to się dzieje? Dlaczego to robisz? - brunetka patrzyła na niego z wielkim żalem.

Żalem, bo byłyśmy najbliższymi dla niego osobami a nie miałyśmy o tym pojęcia. Spojrzałam na profil Vee, która pod tą maską była zwyczajnie rozbita ponieważ nasz przyjaciel milczał. Ten wygadany chłopak nie mówił kompletnie nic, co wbijało w nasze ciała coraz więcej sztyletów.

- A niech mnie - męski głos wydobył się zza pleców mojego przyjaciela.

Przez moment wydawał mi się znajomy, ale za cholerę nie potrafiłam skojarzyć do kogo należał.

- Czy to nie nasza mała blondyneczka? - i wtedy chłopak wyłonił się zza pleców Jake'a patrząc prosto na mnie.

Dosłownie zmroziło mi krew w żyłach. Brad Cowell stał właśnie przede mną z ogromnym uśmiechem na ustach. Wyglądał tak samo jak rok temu, choć jego oczy były teraz czerwone jak u Harveya. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami, które wyrażały wielki zachwyt. Za to mnie przerażały.

Bo stałam właśnie twarzą w twarz z najlepszym przyjacielem Josha.

Moi przyjaciele gwałtownie przekręcili głowy w jego stronę, obserwując to chłopaka to mnie. Ledwo przełknęłam ślinę przez zaciśnięte gardło, a moje paznokcie zaczęły wbijać mi się w skórę od zaciskania dłoni w pięści.

TeaserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz