Nie będę Niną the Killer

By Desserina

9.3K 620 132

Pewnego pięknego dnia wpadł mi do głowy pomysł, który zdecydowałam się rozwinąć i stworzyć nową opowieść. Wyo... More

Wprowadzenie
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 38
Rozdział 39
Mała informacja!
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
43. Pechowy biwak
Rozdział 44. Noc przy ognisku
45. Dzień po nocy przy ognisku
46. Slenderman działa
47. Kolejne Polowanie
48. Krwawa jatka
49. Wyznanie miłości
50. Akceptacja swojej sytuacji

Rozdział 37

88 7 2
By Desserina

- Jeff! Jeff! Tak się cieszę, że w końcu znowu cię widzę! Jeff! Jeffy! - wytrwale szedłem przed siebie, całkowicie ignorując Ninę the killer. Jej obecność z chwili na chwilę coraz bardziej mnie denerwowała. Starałem się jednak jakoś nad sobą panować, żeby móc wymyślić sposób na uwolnienie się od tej wiedźmy. W końcu jednak nie wytrzymałem. Odchyliłem gałąź jednego z drzew, minąłem je, a potem odwróciłem się i puściłem gałąź, która uderzyła Ninę w twarz.
- Daj mi spokój! - krzyknąłem.
- Ale dlaczego? Jeff, ja ciebie kocham, naprawdę! Dlaczego nie możesz tego zauważyć? Zaakceptować? To ty mnie stworzyłeś, dzięki temu, że zainteresowałam się tobą i twoją historią, a także dzięki temu, że sam się u mnie zjawiłeś, stałam się tym, kim jestem teraz. Teraz jestem prawie szczęśliwa! - zawołała Nina.
- Wyśmienicie, podziękowanie możesz wysłać pocztą - odparłem, mrużąc lekko oczy.
- Ty nic nie rozumiesz! Kiedy żyłam z moją rodziną, tylko wydawało mi się, że jestem szczęśliwa, ale to było kłamstwo. Zawsze czegoś mi brakowało i odkryłam to coś w tobie. Pokazałeś mi, jaka jest moja droga. Że powinnam być morderczynią. To daje mi szczęście! - krzyknęła Nina. Patrzyłem na nią i nie wierzyłem w to, co słyszę.
- Jeśli ja jestem szalony, to ty dwa razy bardziej - odparłem.
- W ogóle tego nie widzisz? - spytała Nina. Postanowiłem ponownie ją zignorować i ruszyć w swoją stronę. - Nasze historie są do siebie podobne! - zawołała. Gdy usłyszałem te słowa, zamarłem na kilka chwil. Dopiero potem odwróciłem się powoli w stronę Niny.
- Co? - spytałem. Byłem tak zaskoczony jej słowami, że tylko tyle zdołałem powiedzieć.
- No przecież to oczywiste! Obojgu nam czegoś brakowało w życiu. Nasze życie było nudne, pozbawione sensu, monotonne, choć myśleliśmy, że jesteśmy szczęśliwi. Ale prawdziwe szczęście dało ci dopiero TO uczucie, sam przecież mówiłeś. A potem sprawiłeś, że i ja TO poczułam. I stałam się taka jak ty! Czyli sam widzisz, nasze historie są podobne - powiedziała Nina. Podszedłem do niej i obrzuciłem ją uważnym spojrzeniem.
- Nigdy. Nie. Porównuj. Się. Do. Mnie. Jasne? - spytałem cicho.
- Ale dlaczego? - spytała Nina.
- Bo nie jesteś taka jak ja. Jesteś pomyłką, którą niepotrzebnie stworzyłem. Tak samo zresztą jak Jane. Obie was powinienem zabić, gdy miałem okazję! - odparłem, po czym odwróciłem się i po raz kolejny spróbowałem odejść. Słowa Niny jednak ponownie mnie zatrzymały.
- Dlaczego więc popełniasz ten sam błąd trzeci raz? Dlaczego nie zabijesz od razu tamtej dziewczyny, z którą widziałeś się już kilka razy? Kim ona jest? Ma chyba na imię tak jak ja, nie? - zapytała Nina. Ponownie odwróciłem się w jej stronę.
- Skąd o niej wiesz? - spytałem.
- Widziałam was kilka razy. No i potem trochę ją śledziłam, ale niewiele, bo zwykle albo jest gdzieś z tobą, albo jest w domu lub w szkole. Trudno trafić na nią gdzieś indziej, w jakimś odosobnionym miejscu. Chyba unika takich miejsc, może to przez to, że poznała ciebie? - spytała Nina.
- Posłuchaj... - zacząłem, po czym zbliżyłem się do niej jeszcze bardziej. Stanąłem tak blisko niej, że prawie dotykaliśmy się. Zmierzyłem ją uważnym spojrzeniem. - Zostaw Ninę w spokoju - dodałem. W mojej rozmówczyni zaszła widoczna zmiana. Spoważniała, ściągnęła lekko brwi.
- Dlaczego? Kim ona jest? Zależy ci na niej? - spytała.
- Nie twój interes, ale powiem ci jedno. Daj mi spokój i daj spokój też jej, różowy potworze. Inaczej w końcu cię załatwię. Nie ma tutaj Slendermana, który wyskoczyłby z tymi swoimi zasadami, że nie możemy się zabijać, skoro z nim współpracujemy. Mogę cię zabić w każdej chwili i tym razem upewnię się, że zrobiłem to dobrze... Właściwie, czemu by nie spróbować teraz? - powiedziałem. Zanim Nina jakkolwiek zareagowała, wyjąłem zza pasa swój nóż i rzuciłem się na nią.
~*~
Doszłam do jakiegoś strumienia. Upadłam na kolana. Rana, którą miałam na brzuchu, zapiekła mnie na chwilę żywym ogniem. Zgięłam się wpół, przyciskając dłoń do bluzy, którą obwiązałam wokół rany. I tak była już jednak przesiąknięta moją krwią. Najchętniej położyłabym się w tym strumieniu i tak leżała, całą wieczność, czekając na śmierć albo aż rany oczyszczą mi się i zagoją. Nie miałam jednak na to czasu. Wystarczyło tylko, że pomyślałam o tej dziewczynie. Mojej imienniczce, Ninie. 

To ona to zrobiła, to przez nią to wszystko. Z jej powodu Jeff już kolejny raz rzucił się na mnie. Rozumiałam Jeffa jak nikt inny. Przeszłam przez to samo, ale wiedziałam, że Jeff jest nieco inny niż ja. Potrzebował więcej czasu, aby się w tym wszystkim odnaleźć i zaakceptować to, jak bardzo do siebie pasujemy. Potrzebował czasu, aby zrozumieć, że jesteśmy dla siebie stworzeni, a ja, jak przystało na kochającą dziewczynę, czekałam na to wszystko z utęsknieniem. Przy tym zawsze starałam się być przy nim, pomagać mu, spędzać jak najwięcej czasu razem, aby jak najszybciej zrozumiał, że jesteśmy dla siebie stworzeni. 

A teraz pojawiła się ta dziewczyna i zaczęła to wszystko psuć. Jeff czasem pomagał innym. Pomógł Jane, choć ona nie doceniła tego, co dla niej zrobił. Pomógł też mi, za co byłam mu wdzięczna. Ale nie chciałam, żeby teraz pomagał znaleźć szczęście kolejnej dziewczynie. Aby z następną osobą dzielił się TYM uczuciem. Poza tym widać było, że ona tylko wszystko między nami psuje. Jeff już drugi raz rzucił się na mnie. Zupełnie nie byłam na to przygotowana, całe szczęście jednak życie morderczyni przygotowało mnie do takich sytuacji. Zdołałam uwolnić się i uciec, ale nie uniknęłam poważnych ran. 

Jeff, gdy rzucił się na mnie, najpierw ciął mnie dwa razy w twarz. Do tej pory jeszcze krew z jednej z ran zasłaniała mi pole widzenia. Potem wbił mi nóż w ramię, choć jestem pewna, że celował w szyję albo w serce, ale za bardzo się wyrywałam. Potem ciął mnie w brzuch. Musiałam teraz wszystkie te rany obmyć i jakoś opatrzyć, zanim znów mnie odnajdzie. Pochyliłam się ostrożnie i przemyłam twarz wodą. Przynajmniej dzięki temu mogłam już normalnie widzieć. 

Spojrzałam na swoje odbicie. Miałam cięcie na czole, biegnące nad lewym okiem, z którego krew powoli jeszcze wypływała. Druga rana ciągnęła się od prawej skroni aż do brody, też krwawiła, ale również już niewiele. Cięcia były średnio głębokie, podejrzewałam więc, że to nie nimi powinnam się martwić. Potem spojrzałam na ranę na ramieniu. Jeff po prostu wbił mi tam nóż, a potem go wyszarpnął. Krew nadal wypływała z rany, choć ja niemal nie czułam bólu, co było dziwne. Powoli, uważając na wszystkie rany, odwiązałam bluzę i zdjęłam bluzkę. Rana na brzuchu okazała się nie być głęboka, ale za to długa, ciągnęła się po skosie przez cały brzuch. Podczas walki nawet nie zauważyłam, kiedy Jeff zadał mi tą ranę. Obmyłam obie rany. Potem wyjęłam swój nóż i pocięłam bluzkę. Rękawy obwiązałam wokół rany na ramieniu, pozostałą część bluzki wykorzystałam, aby opatrzyć ranę na brzuchu. Potem ubrałam bluzę. Adrenalina powoli zaczęła opuszczać moje ciało, czułam coraz większe zmęczenie i ból. Nie miałam jednak na nie teraz czasu. Jeff nadal był zmanipulowany przez tę podłą osobę, a ja musiałam mu pomóc. Biedny Jeff nie wiedział, co się z nim dzieje i w każdej chwili mógł mnie ponownie zaatakować, a ja nie dałabym już rady mu uciec ani z nim walczyć. Musiałam więc działać szybko.
~*~
Nina od razu zaczęła się wyrywać i wierzgać jak dzikie zwierzę złapane w klatkę, co utrudniało mi zadanie. Zacząłem więc po prostu zadawać jak najwięcej ran, w nadziei, że przebiję jej serce albo inny ważny narząd i zabiję raz na zawsze. Niestety Nina nie była słaba. 

W przeciwieństwie do większości moich ofiar, miała doświadczenie w walce. Zrzuciła mnie z siebie, a zanim zdołałem się podnieść, dźgnęła mnie w nogę, a potem sama uciekła. Syknęłam z bólu i natychmiast podciągnąłem nogawkę. Rana nie była duża ani głęboka. Niewielka dziura w łydce. Natychmiast odciąłem kawałek nogawki i obwiązałem ranę. Z tego, co pamiętałem, zadałem Ninie sporo ran. Istniała szansa, że wykrwawi się na śmierć, ale wolałem być pewien, że nie żyje. Dlatego musiałem ją odnaleźć. 

Jakoś podniosłem się z ziemi, klnąc przy tym na świat. Cholerny ból był wręcz nie do zniesienia, ale powtarzałem sobie, że muszę się wziąć w garść. W końcu nie z takimi ranami dawałem już sobie radę. Obrażenia skutecznie mnie spowalniały, ale chciałem to zakończyć. Musiałem odszukać Ninę, tak więc jak najszybciej ruszyłem w stronę, w którą uciekła. Tak przynajmniej mi się wydawało. Przez tą jebaną sukę kulałem i poruszałem się z zawrotną prędkością żółwia, co tym bardziej mnie wkurwiało. Miałem więc kolejny powód, aby ją zabić. 

Mijały jednak godziny, słońce zaczęło już chylić się ku zachodowi, a ja przez niemal cały dzień poszukiwań nie natknąłem się nawet na żaden jej znak. Postanowiłem zrobić sobie przerwę, bo czułem, że dłużej już nie wyrobię. Znalazłem jakiś strumień, gdzie zdecydowałem się przemyć ranę, która na szczęście nie była głęboka i przestała już krwawić, po czym odciąłem kolejny skrawek nogawki i ponownie zrobiłem sobie opatrunek. Potem zacząłem myśleć nad tym, jak znaleźć Ninę. Przecież do chuja nie rozpłynęła się w powietrzu! - pomyślałem zirytowany. Fakty były jednak takie, że nie natknąłem się na nią nigdzie. Co prawda przez tą ranę zachowywałem się tak głośno, że obudziłbym umarłego, ale i tak dziwne było dla mnie, że nie znalazłem jej. Znając ją, sama jeszcze dziś powinna spróbować mnie znaleźć. Albo powinienem przynajmniej natknąć się na jakieś jej ślady, tymczasem znalazłem całe nic. Tak jakby ona w ogóle opuściła to miejsce, co było niemożliwe. No bo gdzie miałaby pójść? I po co? Ostatecznie zawsze, niestety, chodziło jej o to, żeby być przy mnie. Zastanawiałem się dalej nad rozwiązaniem tej zagadki. Nadal nie mogłem na nic wpaść, co koszmarnie mnie irytowało. Ze złości chwyciłem jakiś kamień i rzuciłem nim z całych sił. Przeleciał nad strumieniem i trafił w jakieś drzewo.

- Szlag by to wszystko! - krzyknąłem ze złością. Potem odchyliłem się do tyłu i położyłem się na plecach. - Gdzie ta idiotka mogła się podziać?! Nina... Mam jej już serdecznie dość. Tym razem naprawdę ją zajebię. Kurwa, przez nią zacząłem już nawet gadać sam do siebie - dodałem. Następie z powrotem usiadłem i spojrzałem na swoje odbicie. Przynajmniej nadal wyglądałem pięknie. 

Wróciłem jednak myślami do mojego głównego problemu, czyli tego różowego potwora. Nie mogłem pojąć jak to możliwe, że te dwie Niny są od siebie tak bardzo różne... Nagle mnie olśniło. Nina! Nina the Killer wspominała o drugiej Ninie! I chyba niezbyt ją polubiła... - te myśli bardzo mnie zmartwiły. Musiałem koniecznie sprawdzić, czy z moją Niną wszystko w porządku. Znaczy, ona nie jest moja, ale i tak musiałem się upewnić, że wszystko z nią dobrze. 

Nina the killer była nieobliczalna, a druga Nina z kolei była zbyt delikatna i... na pewno nie dałaby rady w starciu z Niną the Killer. Wstałem szybko, czego od razu pożałowałem. Ponownie przeklnąłem, ale nie miałem teraz czasu na użalanie się nad sobą i tym cholernym bólem. Zamiast tego jak najszybciej ruszyłem w stronę miasta. Jeśli miałem rację, to Nina the Killer wyruszyła tam już dawno, musiałem więc się spieszyć. Ona co prawda też była ranna, ale miała nade mną kilka godzin przewagi. Plus jest taki, że jeśli ją tam dorwę, to już na pewno z nią skończę - pomyślałem. Choć nie ukrywam, wolałem wtedy, aby moje najgorsze obawy jednak nie okazały się prawdziwe. Choć Nina była przynajmniej nie najgłupszą osobą... A Nina the Killer nie zawsze wyznaczała się intelektem. Tak naprawdę ich spotkanie miało szansę potoczyć się na wiele różnych sposobów. Wolałem jednak nie zaprzątać sobie tym teraz głowy. Musiałem po prostu jak najszybciej znaleźć się w mieście. Przynajmniej dom Niny był na jego skraju, blisko lasu, co nie zmieniało jednak faktu, że jeśli chciałem upewnić się, że wszystko jest dobrze, musiałem się spieszyć. 

Continue Reading

You'll Also Like

34.6K 1.7K 104
To miały być szybkie badania socjologiczne, chciałam tylko poznać powody i skutki aplikacji randkowych. Nie miałam zamiaru poznawać nikogo nowego, b...
111K 10.9K 70
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
5.9K 562 30
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
144K 3.9K 172
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...